Kiedy mniej więcej pół roku temu ogłoszono, że 14 lutego 2024 roku ma się pojawić zremasterowana wersja pierwszej trylogii „Tomb Raidera” (jakby ktoś nie wiedział, to są urodziny Lary Croft), to byłem średnio zainteresowany, ponieważ nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem serii „Tomb Raider” i w sumie moja kariera z tymi grami skończyła się na początku XXI wieku na części trzeciej, ale mam tam jakiś sentyment do pierwszej trylogii „Tomb Raidera”. W następne części „Tomb Raidera” nie grałem, po tym jak pod koniec części trzeciej uśmiercili Larę w Egipcie, czwarta część miała być wspominkami bliskich Lary podczas stypy z nieznanymi etapami, a w piątej części nagle zmartwychwstała. Wiedziałem, że Eidos zrobił skok na kasę i po prostu olałem tę serię... aż do roku 2013, kiedy wyszedł reeboot serii. Trochę pograłem w „Tomb Raidera” z 2013 i „Rise of the Tomb Raider” z 2016, a „Shadow of the Tomb Raider” czeka na kupce wstydu, to nigdy ich fabularnie nie ukończyłem. Więc raczej ta seria mnie ani ziębi ani grzeje, choć mam pewien sentyment do pierwszej trylogii, a zwłaszcza do części drugiej i etapu w Wenecji.
W tym roku Sylwester przyszedł trochę wcześniej. Jak zapowiedziano, zremasterowana trylogia „Tomb Raiderów” miała swoją premierę 14 lutego 2014 roku i nie było żadnej obsuwy. Gra wyszła praktycznie na wszystkie topowe platformy: PC, Switcha i na konsole poprzedniej i obecnej generacji. Gra ta oferuje zarówno wersje podstawowe „Tomb Raiderów” jak i dodatki fabularne. Cena tego pakietu nie jest aż tak wysoka i nie jest rzędu gier AAA typu „Starfield” czy „Diablo IV”, a waha się w okolicach 130 złotych, więc wychodzi około 40 złotych za jedną grę. Choć mam zakupioną na GOG-u oryginalną trylogię „Tomb Raiderów”, to jednak widząc gameplay'e i recenzje innych, postanowiłem sobie kupić tę trylogię na GOG-u, ponieważ wersji pudełkowych chyba nie ma. Ja właśnie ogrywałem wersję na PC kupioną na GOG-u.
Serii „Tomb Raider” raczej chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Pierwsza część tej gry została wydana w 1996 roku i chyba rok rocznie były wydawane następne części („Tomb Raider 2” chyba w 1997 i trójka chyba w 1998 roku). Bohaterką tych gier jest 28 letnia pani archeolog, niejaka Lara Croft (według pierwszej trylogii miała się urodzić 14 lutego 1968 roku), która przemierza różne grobowce zaginionych cywilizacji, by zdobyć starożytne artefakty. Pierwotnie jest to kobieta Rambo działająca jak najemnik dla zysku, ale z biegiem czasu wyrasta na bohaterkę ratującą świat przed zagładą. Twórcami pierwszych części tych gier było studio Core Design, którzy byli twórcami takiej gry „Rick Dangerous” (powstały 2 części) znanej chociażby z Commodore 64 i z Amigi.
Pierwotnie „Tomb Raider” miał być remakiem tej gry, zrobionym w pełnym trójwymiarze, ale Core Design bało sie, że mogą dostać pozew od Stevena Spielberga za podobieństwo do „Indiany Jonesa”, więc postanowili Niebezpiecznego Ryśka zastąpić postacią żeńską i tak narodziła się Lara Croft. Ale pewnie też ta historia będzie bardziej opisana w książce o grze „Tomb Raider”, która ma wyjść 8 marca 2024 roku dzięki Wydawnictwu Open Beta.
https://wydawnictwoopenbeta.pl/p/jak-powstawal-tomb-raider-papier/
Fabuły tych gier nie ma co przedstawiać. „Tomb Raidery” są grami typu action adventure w pełnym 3D z elementami gry platformowej, logicznej i zręcznościowej. Gramy z kamerą TPP, czyli ustawioną za plecami głównego bohatera. Ogólnie w grze chodzi o to, żeby przejść z punktu A (start) do punktu B (meta) przez całe podziemia, uważając na śmiertelne pułapki, robiąc cyrkowe akrobacje skacząc między półkami, zbierając jakieś sekrety, rozwiązując proste zagadki logiczne i walcząc z dzikimi zwierzętami. Oczywiście na końcu każdego etapu gra nam podlicza statystyki jak: czas, zebrane sekrety, pobity dystans, ilość wystrzelonej amunicji (stockowe pistolety mają nieskończoną liczbę amunicji).
Ekran tytułowy gry jest podzielony na trzy części. Strzałką do góry i na dół możemy sobie zmieniać ekrany tytułowe gier. W grze, podobnie jak w oryginale, mamy menu w postaci karuzeli. Możemy od razu zacząć nową grę zarówno w głównej fabule lub w dodatku. Jakby ktoś chciałby się podszkolić, może zacząć sobie grać w samouczku (posiadłość Lary). Zawsze możemy zamknąć Winstona (naszego lokaja) w chłodni. Tutaj Winston może na chwilę zamarznąć i jeszcze dostajemy za to osiągnięcie. Nie pamiętam czy było to możliwe w oryginale.
Winstonie! Winstonie! Jezus Maria!
W grze (zarówno w menu głównym jak i podczas gameplay'u) przy pomocy przycisku F1 możemy w czasie rzeczywistym sobie zmieniać tryb graficzny gry i porównać sobie jak zapamiętaliśmy tę trylogię, a jak wyglądała ona w rzeczywistości. Niestety stare „Tomb Raidery” brzydko się zestarzały i nie wytrzymały próby czasu, a zwłaszcza część pierwsza, gdzie nawet w oryginalnym trybie graficznym Lara nie ma swego charakterystycznego warkocza, ale na szczęście w odnowionej wersji grafiki warkocz już jest. Nie powiedziałbym żeby grafika była jakaś tam super mega giga, ale jakiś tam przyzwoity poziom trzyma. Tekstury obiektów są bardziej wyraźne i są to modele 3D, a nie sprite'y 2D jak to było w oryginale (choćby ta mumia w pierwszym etapie w Peru z pierwszego „Tomb Raidera”). W grze występują efekty cząsteczkowe choćby w postaci mgły, czy też w postaci promieni słonecznych/światła, których nie było w oryginale. W niektórych lokacjach, choćby już w wymienionym Peru z jedynki, w niektórych lokacjach w jaskini gdzie był sufit, albo widać czarne niebo, w wersji odnowionej widzimy normalnie niebo. Wystarczy zmienić tryb graficzny choćby w kolacji, gdzie walczymy z tyranozaurem. Wystarczy wspiąć się gdzieś wyżej w bardziej otwartej lokacji i spojrzeć na horyzont. Nie ma tutaj jakiejś rewelacji, ale obszar rysowania linii horyzontu jest odległy względem oryginału. W nowoczesnym trybie graficznym zmieniono filtry wnętrz grobowców. Na przykład pierwsza plansza w Peru z części pierwszej była cała jasna i było widać każdy kąt, każdy zakątek. Po zmianie trybu graficznego nie jest tak dobrze. Bywają miejsca zacienione i ciemne, zależnie od tego, czy padają promienie słoneczne lub odbite światło przez Księżyc. Dodaje to trochę uroku i realizmu. Spodziewałem się leniwego remastera, ale na szczęście nie wyszło to tak źle.
Poprawie uległy także ekrany ładowania, które można używać jako tapety.
Żeby nie wystawiać grze La(u)rki, trzeba powiedzieć, że remaster boryka się z grzechami starych gier. Niestety cut-scenki to jest tragedia. Podczas gry je skipowałem, tak jak się grało pod koniec lat 90 w pirackie wersje tych gier (wątpię żeby ktoś w tamtych czasach miał oryginały), które były głównie obdarte z cut-scenek i był głównie sam gameplay. Niestety w remasterze są chyba oryginalne cut scenki, które pamiętają chyba oryginalną trylogię, które źle się zestarzały i wyglądają źle. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że pomimo w miarę mocnego sprzętu (RTX 3070 z 6 GB VRAM i 32 GB pamięci RAM), ilość FPS podczas cut-scenek potrafi spaść do zwrotnej liczby 10 FPS, a jak działają w miarę płynnie, to zaś robi się desynchro obrazu z dźwiękiem. No kurwa, czy ktoś to w ogóle „tetował”? Cytując klasyka. Żyjemy w takich czasach, że spokojnie można zrobić te same cut-scenki od nowa, a jak komuś się nie chce, to może zrobić to za człowieka AI. Pewnie za jakiś czas na Nexusie pojawią się mody (nie mówię o rozbierających Larę, bo te były już w latach 90), ale poprawiające cut scenki do lepszych rozdzielczości i pewnie poprawiające klatkaż.
Niestety remastery cierpią na stare przypadłości takie jak: drewniane, czołgowe sterowanie, które było już irytujące w latach 90. W grze jest niby nowe sterowanie, bardziej przystosowane do dzisiejszych standardów, ale w sumie tak samo jest drewniane jak te 25 lat temu. Dodano obrót wokół osi Lary dzięki myszce i przypisano dzisiejsze standardy (spacja=skok, shift=bieg i tak dalej). Podejrzewam, że nowe sterowanie jest przystosowane do gry na padzie, gdzie prawym grzybkiem możemy obracać kamerą. Niestety przejście toru przeszkód w samouczku (na zapleczu posiadłości Lary) nadal sprawia sporo problemów.
Niestety nie poprawiano tutaj problemów z położeniem kamery, która czasami lubi się blokować, zwłaszcza w ciasnych korytarzach. Było to irytujące 25 lat temu i jest irytujące teraz. Irytujący też może być tak zwany „alt delay”. Starzy gracze będą wiedzieć o co chodzi. W klasycznym sterowaniu alt służył jako skok, a w połączeniu z biegiem występował mały lag, zanim Lara skoczyła, co czasami było irytujące, kiedy na przykład trzeba było przeskoczyć przepaść na biegu. Czasem bywało tak, że Lara spieprzała się w dół i ginęła. Skoki w tych grach czasami trzeba było robić na piksel perfect. Przez to też odpuściłem sobie tor przeszkód w samouczku (posiadłość Lary).
Wiele osób narzeka, że gra nie ma trybu 60 FPS. Straszna tragedia, bo jak grać w 30 FPS i to bez 4K. Pod koniec lat 90 graliśmy w te gry na monitorach 4:3 z różnym klatkażem, zależnie od sprzętu i jakoś się grało. Albo ja już jestem takim boomerem i uważam grę w 30 FPS za płynną i mi to nie przeszkadza. Nie mówię o cut scenkach, bo to jest nieoglądalne.
Młodsi gracze mogą się od tych gier odbić ze względu na „drewniane” sterowanie, które w tamtych czasach już było irytujące. Oprócz tego młodsi gracze mogą narzekać na archaizmy takie jak: brak autosave'ów (chociaż wydaje mi się, że w oryginale były chyba checkpointy), brak odnawiającego się paska zdrowia, brak mapy. Niestety te gry były trudne i nie prowadziły gracza za rączkę. Nie było mapy, podglądu minimapki, ani znaczników. Trzeba było samemu kombinować. Pamiętam, że przechodziło się te gry ze solucją w ręku, zwłaszcza „Tomb Raider 3”, który był chyba najdłuższy z całej oryginalnej trylogii. A gracze konsolowi, którzy grali na PSX, mieli jeszcze bardziej przerąbane od PC-ciarzy. O ile gracze PC-towi mogli sobie zapisać grę w dowolnym momencie, to posiadacze Sony PlayStation musieli znaleźć takie specjalne zielone kryształy (a'la takie jak postacie z „The Sims”, które miały nad głowami) aby móc sobie zapisać grę. A sterowanie padem na PSX nie należało do najłatwiejszych. Grałem u kumpla, który miał PSX-a, to była masakra.
Jeśli chodzi o dźwięk i muzykę, to jest chyba to samo co w oryginale. Chyba nic przy tym nie majstrowali i nie remasterowali. Aż sobie odpalę z ciekawości starą trylogię aby porównać dźwięk, ale wydaje mi się, że skopiowali oryginalne dźwięk i nic przy tym nie robili. Chociaż nie, po zmianie trybu graficznego w samouczku (dom Lary) dźwięki się zmieniają (tykanie zegara, kroki Lary, itp).
W remasterze trylogii dodano parę nowych feature'ów, których nie było w oryginalnych grach. Pierwszym z feature'ów jest na przykład system achievementów/osiągnięć/pucharków, których jest prawie 260. Nawet nie próbuję calakować tej gry, bo nie lubię systemu osiągnięć i jakoś mnie nie korci żeby wbić „platynkę”, bo nie jestem pierdolnięty. A znając moje możliwości manualne, nie mam co liczyć na platynkę. Jak jakieś osiągnięcie wpadnie, to wpadnie, ale nic na siłę, bo nie mam na to czasu ani nerwów. Kolejną rzeczą, której nie było w oryginalnej trylogii, są to dodane wykrzykniki przy przedmiotach fabularnych, znajdźkach, czy przy przedmiotach, z którymi możemy wejść w interakcję (zarówno w starym jak i nowym trybie graficznym).
Szkoda, że nie dali jeszcze minimapki w tle, podglądu mapy i znaczników na mapie, aby młodsi gracze się nie męczyli. Może to też dlatego dali, bo niektóre znajdźki w zremasterowanej grafice (na przykład klucze) nie są tak wielkie i widoczne jak w oryginale i można je łatwo pominąć. Kolejną rzeczą, której nie było w oryginale, to dodanie pasków zdrowia dla bossów. Dzięki temu wiadomo ile jeszcze zdrowia zostało bossowi. Kolejnym featurem, który dodano w remasterze jest tryb fotograficzny, który w wersji na PC można uruchomić przy pomocy przycisku F3.
To jest typowy tryb fotograficzny, gdzie możemy obracać kamerę dookoła Lary, przybliżać, oddalać kadr, ukrywać menu i robić screenshoty. Ponadto możemy ustawiać Larę w różnych pozach i zmieniać mimikę twarzy. Kolejnym featurem jest to, że możemy sobie zmienić system sterowania z tego klasycznego na bardziej nowoczesny, gdzie możemy na przykład obracać kamerę dookoła Lary. Ale szczerze mówiąc to wolę klasyczne sterowanie. Co tam jeszcze dodali nowego. Na przykład podczas skoku można w powietrzu zrobić przewrót w przód (czego chyba nie było w oryginale). Aha i jeszcze jedna rzecz. W grze dodali polską wersję językową, której nie było w oryginale, a także dodano napisy, które także zostały przetłumaczone na język polski.
Podsumowując. Dla kogo w ogóle są przeznaczone te remastery? Dla młodszych graczy, dla których reeboot serii z 2013 roku to już Retro? Nie wydaje mi się. Czy bardziej dla takich około 40 letnich dinozaurów jak ja? Tu już jest bliżej. Remastery pierwszej trylogii „Tomb Raiderów" są przeznaczone raczej dla fanów, a raczej fanatyków tych gier, którzy ogrywali je pod koniec lat 90 i na początku lat 2000 chociażby na konsolach PSX czy na komputerach PC. Myślę, że raczej młodsi gracze się od tego odbiją i mogą na to spostrzegać jako na ciekawostkę, w co grali ich starzy te 25 lat temu. Oczywiście nie gerenalizuję, być może komuś z młodszych spodobają się te gry. Moim zdaniem te remastery powinny wyjść przynajmniej 10 lat temu. Można zagrać, ale nie trzeba.
Jak ocenić te gry? Opinie ekspertów co do tej gry są mocno podzielone. 😆Te remastery zbierają różne oceny, od 4/10 do 10/10. Mi się wydaje, że to zależy od recenzenta i podejścia sentymentalnego do tych gier i czy te ćwierć wieku temu grali w oryginalne „Tomb Raidery”. Raczej młodsi recenzenci (czyli gówniarze), którzy nie mieli styczności z tymi grami 25 lat temu, a może nawet nie było ich na świecie, raczej będą oceniać surowiej te gry i bardziej obiektywnie. A ludzie w podeszłym wieku tacy jak ja 😆 i którzy darzą te gry czcią (jak ja starą trylogię Residentów), raczej będą patrzeć na tę grę z sentymentem i raczej wybaczą jej niedoskonałości.
Ocena gry.
- Dla żółtodzióba: max 5/10
- Dla fanatyka: 10/10
- Dla mnie: 6 lub 7/10
Od kilku lat miałem mega ochotę, by pograć lub chociaż popatrzeć na jedyną część TR, która mi się podobała (Dwójka). Kupiłem ją na srogiej promocji na GOGu i porzuciłem po godzinie - tyle mi wystarczyło by nasycić nostalgię i się przekonać, że ta gra źle się zestarzała. Obejrzenie gameplayu mnie w tym utwierdziło, a niedawna recenza Arhneu udowodniła mi, że mam rację. Gdyby uciąć wszystkie długie korytarze i rzeczy, które nic nie wnoszą do gameplayu, a służą jedynie sztuczemu wydłużeniu gry (tak jak zdecydowana większość tytułów - nawet w WarCraft 2 to widać), to grałoby się dużo krócej, a gracze byliby zawiedzeni. A za te gry mógłbym dać max 100 zł... Choć i tak dużo lepiej jest zaczekać na promkę na GOGu.
Dokładnie. Lepiej poczekać na jakąś promkę, które na GOG-u są częste. Niestety te gry źle się zestarzały, nawet przypudrowane nową grafiką.
No właśnie. Po co płacić tylko za poprawioną grafikę? Albo inaczej, nie widzę większego sensu, chyba że kogoś zjada nostalgia i stać go na pełne ceny. W przypadku takiego samego rimejku CnC z 1995, dostaliśmy chociaż mapy, których nie było w pierwowzorze.