Najgorszych nie miałem, ale najsmutniejsze były Święta w 1998 roku, kiedy to 10 dni przed Wigilią (14 grudnia) zmarł mój dziadek na raka trzustki. Był cyukrzykiem i brał insulinę. Trzy miesiące i go nie było, a w sierpniu jeszcze normalnie chodził i był postawnym chłopem. Najgorsze były dni przed jego śmiercią, bo wył z bólu i prosił by go dobić. Widziałem go w ostatnim stadium choroby, została sama skóra i kości, a ważył on ponad 100 kg. Po tym zdarzeniu babcia dostała wylewu i na długie 10 lat została przykuta do łóżka.
You are viewing a single comment's thread from: