Dziennik #9/2025 - zdrowe podejście?

in #polish3 days ago

Dobry wieczór.

@poprzeczka przeskoczona. Bardzo mnie to cieszy, ponieważ nie chciałabym odpaść na tym etapie. Moim celem jest zbliżyć się do rekordu życiowego [15k], a może nawet go przeskoczyć, zobaczymy jak się życie poukłada. W każdym razie na dzisiaj jest dobrze.

image.png

Budzik zadzwonił mi o piątej. Wstałam bardzo zmęczona. Pierwotny plan zakładał, że odstawię auto do wujka mechanika, później spacer z psem i bieganie. Z racji tego, że jutro nie mogę biegać, bo mam rano terapię to chciałam biegać dzień po dniu. Długo się zastanawiałam co zrobić i uznałam, że jednak dzisiaj odpuszczę bieganie. Byłam bardzo zmęczona, w mięśniach trochę czułam poprzednie bieganie dlatego uznałam, że nie, odstawiam auto, idę z psem i wracam pospać jeszcze trochę. W sobotę za to spróbuję zrobić dłuższe bieganie. Z jednej strony lipa, bo sobie odpuściłam, ale z drugiej strony czułam lekkie zadowolenie, ponieważ ja odpuszczać nie potrafię i muszę się tego uczyć. Uznałam, że potrzebuję odpoczynku i w to poszłam. Naprawdę zmęczenie ze mną wygrało, a te dodatkowe cztery godziny snu, które sobie zapewniłam pozwoliły mi przeżyć cały dzień. W ogóle ku mojemu zaskoczeniu rano o piątej trwała istna śnieżyca i miałam potworny problem, żeby dotrzeć do wujka. Raz mi lekko auto się ślizgnęło, na szczęście nic groźnego się nie stało. Czy ja już mówiłam, że kocham zimę? Bez ironii.

20250109_060446.jpg
Źródło: fotografia własna

20250109_053515.jpg
Źródło: fotografia własna

Jak wstałam po raz drugi to napisałam do mojej kierowniczki czy nie byłoby problemu gdybym zabrała się z nią do pracy, ponieważ mam auto u mechanika. Nie byłoby. Byłam bardzo wdzięczna, bo na taksówkę musiałabym wydać z 60 zł. Jak nie więcej. Troszkę odpoczęłam, czułam się o niebo lepiej niż o tej piątej rano. Obejrzałam trochę Brzydulę, zrobiłam obiad, którego zapomniałam wziąć do pracy i trzeba było jechać do pracy.

W pracy chaos i armagedon. Śmiać mi się trochę chce, bo jak rok temu był styczeń to roboty nie było wcale, a to co się teraz dzieje jest jakimś czystym szaleństwem. Jednak to dobrze, ponieważ jak jest praca to nie będzie zwolnień, logiczne. Dzięki mojej turbo drzemeczce czułam się dobrze w pracy. Miałam dobry nastrój i robiłam swoje. Nie byłam tak obciążona robotą jak wczoraj, ale też było co robić. Nie wiem czy już kiedyś o tym pisałam, ale nie lubię jeść w pracy jednak na drugich zmianach już do tego przywykłam i dzisiaj byłam naprawdę głodna w pracy, brakowało mi na przerwie posiłku. Ogólnie dzisiaj było bardzo wesoło, a jeszcze weselej mi było jak zobaczyłam mój pasek z wypłaty. Zrobili mi obiecane wyrównanie, więc wypłata będzie dobra. Mam nadzieję, że starczy na naprawę auta i groomera. Co do auta to wujek zadzwonił, że jeszcze go nie zrobił, bo jest lipa z czymś tam, a nie chce mnie naciągać na niepotrzebne koszty. To nic. Poczekam i jestem bardzo wdzięczna, że mam takiego kogoś, bo obcy to by mnie oskubał do ostatniego grosza. Tak czuje i takie mam doświadczenie. Pod koniec pracy na dworze rozpętała się istna zamieć śnieżka dlatego trochę trwało zanim kierowniczka odśnieżyła auto, ale pomimo tego, że było ślisko udało się bezpiecznie wrócić do domu.

Weszłam do domu głodna jak wilk, ale dzisiejszy obiad schowałam do lodówki. Będzie na jutro. Wyszłam z tym małym farfoclem na szybką toaletę, bo zamieć ma się świetnie, wzięłam leki i idę zaraz spać, bo czuję zmęczenie. Szkoda, że dzisiaj nie pobiegałam, bo dalej zajawka mocno, ale czułam, że potrzebuję jeszcze odpocząć, pospać. Jutro przymusowa przerwa, ale za to w sobotę dam z siebie wszystko. Chciałabym sobie zrobić 5km marszobieg, ale jak wyjdzie w praniu to zobaczymy. Może być przecież też tak, że pogoda będzie taka, że będzie trzeba wykorzystać krótkie okienko pogodowe. Nie ma co teraz wróżyć z fusów. Tym miłym akcentem kończę i idę spać. W ogóle to mam straszne zaległości na #polish, ale nie chcę siły głosu eksploatować do zera, bo chciałabym, aby mój głos był realnym wynagrodzeniem dla autorów, a nie tylko wydmuszką. Jutro ponowne głosowanie.

Do jutra!

Sort:  

Regeneracja jest równie ważna co trening, wiec powolutku, z rozsądkiem, i będzie dobrze :)

Dziękuję :) Właśnie się nad tym zastanawiałam dość długo i uznałam, że spróbuję słuchać bardziej swojego organizmu.