Dobry wieczór.
Kolejny dzień z rzędu udało mi się przeskoczyć nad @poprzeczka. Szczerze mówiąc nie było to łatwe, bo mam dzisiaj totalny spadek formy i musiałam się bardzo zmuszać do tego, żeby być aktywną. Chociaż nie wiem czy przy takiej ilości kroków można mówić o aktywności. W każdym razie cel zrealizowany, ale powiew rychłej porażki czuję na plecach.
Wstałam w kiepskim stanie. W nocy się budziłam, a ostatnie nocne pobudki są takie, że nawet nie wiem co robię. Dzisiaj chyba próbowałam coś jeść, bo znalazłam na blacie talerz i widelec, ale czy coś zjadłam i co to było to nie mam pojęcia. Bardzo mnie to frustruje, bo nie rozumiem co się ze mną dzieje przez te noce. Było już dobrze na aktualnych lekach, a mimo tego mój organizm wykonał jakiegoś dziwnego fikołka i znowu jest kryzys. Ale przetrwam to.
W pracy jak to w pracy. Niestety dzisiaj nie obyło się bez nerwów. Pracownica wyprowadziła mnie z równowagi i zjebałam ją na czym świat stoi. Faktem jest, że przez zmęczenie mam bardzo krótki lont, ale uwzględniając fakt, że mogła nas narazić na naprawdę poważne problemy wizerunkowe względem bardzo upierdliwego i przewrażliwionego klienta nie pozwalał mi przejść obojętnie obok jej zaniedbań. Praca z ludźmi bywa trudna. Zapytałam kierowniczkę czy mogę wyjść chwilę [15 minut] szybciej z pracy. Miałam terapię na 15 i chciałam ominąć korki. Ku mojemu zdziwieniu po wyjściu z pracy napisał do mnie terapeuta, że zrobiło mu się okienko, wiec jak mogę szybciej dotrzeć to on zaprasza. Tak też zrobiłam dzięki czemu zaczęłam terapię godzinę szybciej, więc godzinę szybciej mogłam być w domu.
Sama terapia bardzo spoko. W końcu jest tak jak być powinno i ja bardzo dużo aktualnie z naszych zajęć czerpię. W końcu skupiamy się na tym co ja przeżywam. Bardzo mi się podobało. Robiliśmy praktyczne ćwiczenia z zakresu rozpoznawania uczuć i radzenia sobie z nimi. Jestem w tym okropna, serio, ale nie brak mi siły do ciężkiej pracy, więc mam nadzieję, że przyniesie to finalnie pozytywny efekt.
Wpadłam do domu głodna jak wilk, naprawdę. Marzy mi się jakaś frytkownica beztłuszczowa albo mikrofalówka, żeby móc szybko podgrzewać sobie obiady, bo aktualnie robię to w piekarniku. Niestety nie stać mnie na takie szaleństwa i jeszcze długo stać mnie nie będzie, więc muszę sobie jakoś radzić. Jak zjadłam obiad to miałam ochotę iść na drzemkę, ale byłam dzielna i nie dałam się skusić diabelskim podszeptom.
Popołudniu rowerek [15:02 - 4,18km], szykowanie obiadu na kolejne dwa dni, szykowanie śniadania na jutro i lenistwo. Teraz wzięłam leki i już mnie powoli zaczyna odcinać, więc kończę to skrobanie i idę się położyć spać.
A to moja wspaniała owsianka w moim jakże wspaniałym plastikowym pojemniku:
Źródło: fotografia własna
Śniadanie: ryżanka [płatki ryżowe + białko czekoladowe + banan + masło orzechowe]
Obiad: kura + mix [ryż + kasza gryczana] + warzywa mrożone [brokuł + kalafior + marchewki]
Kolacja: owsianka [płatki owsiane + banan + białko czekoladowe + serek wiejski]
Woda: 2,2l
Kroki: 10k
Do jutra!
Nie wiem na ile akurat te ogłoszenia z olxa są legitne, ale ludzie często pozbywają się sprawnych sprzętów za darmo, lub za symboliczną cenę, więc może warto się rozejrzeć, jeśli rzeczywiście masz potrzebę coś kupić ;)
Kurde, masz rację, przecież na OLX można znaleźć różne pierdółki. Dzięki za podpowiedź, może akurat uda się coś upolować :)