Serio, serio.
Jestem właśnie na corocznych rodzinnych wakacjach, na wyspie Hvar w Chorwacji. Spanie pod namiotami, pływanie, windsurfing, zwiedzanie okolicy, wino, jedzenie i takie tam. Dziś tą wakacyjną rutynę przerwało jednak znalezisko najprawdziwszego listu w butelce! Dryfował sobie spokojnie w morzu, mniej więcej 100 metrów od brzegu. Dla mnie to prawdziwa retrospekcja z Wyspy Przetrwania, w której brałam udział rok temu, bo tam właśnie za pomocą listów w butelce byliśmy informowani o nadchodzących wydarzeniach, odbierając co jakiś czas zagadkowe wiadomości.
List wywołał niemałe poruszenie i przed otworzeniem go padło tysiące teorii względem tego, jaka jest jego treść.
Może wysłali go jacyś rozbitkowie z bezludnej wyspy prosząc o pomoc?
Może ktoś z tonącej łodzi zapisał w nim swój testament?
Może napisał go ktoś sławny, zapraszając szczęśliwego znalazcę w ekskluzywną podroż jachtem?
Może są w nim zwinięte banknoty?
Może jakiś tonący wieloryb zapisał w nim swoje dane do portfela na Steemit i polska społeczność wzbogaciłaby się w tysiące SP? :)
A może wysłała go jakaś nastolatka natchniona powieścią romantyczną, licząca na to, że będzie odnaleziony przez tego jedynego, pisanego jej młodzieńca?
Najbliższa prawdzie była ostatnia teoria, bo autorkami tego listu okazały się być dwie 15-letnie (w momencie pisania listu:)) dziewczyny z Niemiec. Emily i Julia.
Jeśli faktycznie liczyły one na to, że list odnajdzie jakiś przystojny młodzieniec i powstanie z tego piękne love story, mogą czuć się rozczarowane. Pierwszą styczność z listem miał nie 20-letni John, wrażliwy artysta mieszkający w nadmorskiej miejscowości, tylko 50-letni Marek z Polski, ojciec dwójki dorosłych dzieci ;)
Niestety Emily i Julia nie piszą za wiele o sobie. Były na wakacjach w Chorwacji, podobało im się. Postanowiły wysłać ten list, liczą na odpowiedź. Dołączają zabawny obrazek narysowany długopisem. Niestety nie podają kluczowych informacji – skąd dokładnie został wysłany (jak daleką drogę przybył żeby trafić w nasze ręce) i kiedy go wysłały. Papier jest już lekko pożółkły od słońca, ale ciężko mi określić (nawet szacunkowo) datę jego wysłania. Na szczęście dziewczyny podają swoje adresy, więc na pewno wyślemy im odpowiedź i postaramy się dowiedzieć trochę więcej na temat historii tego listu.
Swoją drogą, postanowiłam wysłać list ponownie w drogę, dopiszę na osobnej kartce wiadomość dla kolejnego znalazcy i dane kontaktowe. Zbiorę go ze sobą na desce windsurfingowej jak najdalej od brzegu i wyślę :) Kto wie, może kolejny znalazca też zechce to kontynuować…
Przydarzyło się Wam kiedyś coś podobnego?
A może sami wysłaliście kiedyś list w butelce i wciąż czekacie na odpowiedź?
świetny pomysł z tym, by go nie zatrzymywać i puścić dalej w świat.!!
ja mam wieczne poczucie wewnętrznej walki z ochotami, by różne rzeczy zostawiać sobie na pamiątkę (cholera wie po co :)
Przyjdzie taki moment że większość wyrzucisz albo rozdasz, wierz mi :)
serio?!
czyli jest dla mnie nadzieja, że nie utonę w tych sentymentach?
wiem, wiem,
tą granicą jest zdolność poruszania sie po najbliższej przestrzeni, może nadejść taki moment, że będzie to już niemożliwe :))
:D
Aczkolwiek podjęłaś temat ze specyficzną dla Ciebie dawką humoru sprawa jednak jest poważna ;)
Życzę Ci z całego serca aby pozytywna przyszłość wyparła chęć podtrzymywania mało wartych wspomnień i takowych pamiątek (które z czasem okażą się zbędnym balastem i przeszkodami w przestrzeni).
wiesz, tak sobie o tym czasem myślę.
bo masz racje, że temat jest poważny, i warty osobnego postu.
na ile nasz sentymentalizm nas uwstecznia?,
na ile warto cenić pamiątki, wspomnienia i przeszłość?,
a na ile - dla przeciwwagi - warty jest świat jednorazówek, bezrefleksyjności, i hajda do przodu.
specjalnie kontrastuje. wiem, że zrozumiesz.
takie tam wyważanie tzw. złotego środka.
np. taki minimalizm - och jak on mi imponuje w swej ideologii,
i jakże jest niedostępny przy mojej osobowości.
Ja mam to samo, kolekcjonuję, zbieram... Szalenie szanuję, ale zupełnie nie praktykuję minimalizmu :) I też czekam na moment kiedy wszystko powyrzucam! :D chyba ważne jest znalezienie w tym wszystkim złotego środka i zrozumienie, że magnesik z Pobierowa na który nie spojrzeliśmy od ośmiu lat, wcale nie jest świetną pamiątką a jedynie zbieraczem kurzu. Macie rację, że to temat wart rozwinięcia! Może ktoś zdecyduje się napisać RiPostę do Tematów Tygodnia :)
Poproszę o post @rozku! Kolekcjonuję, zbieram, przetrzymuję, ukrywam. Niektóre starocie w mej piwnicy sa tak cenne i bliskie memu sercu, że nie wyobrażam sobie by mogły odejść... Przy czym gdybym miała je odszukać, ciężko by było;) Pogrzebane pod sterta innych niezbędnych do życia rzeczy...
Ty jesteś niesamowita @sweetsandbeyond!
jak Ty trafiłaś na taki stary komentarz?!?
😳😅😘
Ciekawa historia :)
Widziałem tylko jak Chińczycy zostawiali napisy i listy na produktach, które pakowali. Były to listy o pomoc... Także, chyba się nie liczy.
Liczy się zdecydowanie! Na jakich produktach dokładnie?
Znaczy w telewizji widziałem takie o pomoc, a takie napisy to jak z Chin coś kupowałem ale nigdy nie rozszyfrowalem, więc nie wiem co to znaczyło. Na ulotkach do produktu coś było napisane w ich szlaczkach.
Ekstra sprawa!
Kolejny dowód na to że jesteś szczęściarą :)
muszę się z tym zgodzić :D
Kiedyś jadąc rowerem po lesie natknąłem się na kawałek balonika i kartkę z napisem po niemiecku „Jeśli znajdziesz ten list to odpisz na adres...” Balonik puściły dzieci z austriackiego przedszkola. Wymieniliśmy kilka listów :) Co ciekawe podobną sytuację miała moja mama gdy była dzieckiem :)
Też ekstra historia! Ja jestem ciekawa czy "moje" 15-letnie autorki dalej mają 15 lat :D
Ciekawa przygoda, pozazdrościć :D
Ale fajna przygoda:-) Udanego wypoczynku!
Dziękuję bardzo! :)
Fajna przygoda :)
Fajna sprawa :) aż się chce gdzieśjechać nad wodę na wakacje żeby szukać listu w butelce ;D. Może kiedyś :)
mój dryfuje gdzieś w Morzu Adriatyckim i czeka na znalazcę, macie wszyscy szansę go odnaleźć! ;D
Hehe fajnie by było :)
A myślałem że takie rzeczy tylko w filmach :)
ja też!! :D
super znalezisko szkoda że mi się takie nigdy nie przytrafiło