A co sądzisz o wysokozmineralizowanych wodach? Czy są lepsze? Moim zdaniem nie, im mniej tym lepiej.
Nasz organizm sam wie, kiedy najbardziej potrzebuje picia/wody. Wg mnie picie na siłę, bo trzeba wypić ileś wody, jest bez sensu. Zwłaszcza, że ta z butelki to nie jedyna woda w ciągu dnia. Zupa, herbata czy kawa też ją zawierają.
Są dni, kiedy opróżniamy duszkiem niemal butelkę mineralnej, a są i takie, kiedy kawa, herbata i kompot wystarczają...
Kolejny dobry tekst, przydatny bardzo i wartościowy.
You are viewing a single comment's thread from:
Zgadzam się z Tobą oczywiście, jednak wbrew pozorom dużo osób ma zaburzone takie naturalne mechanizmy i instynkty jeśli chodzi o picie wody. Naprawdę! U moich pacjentów zliczam zawsze na początku ilość wody spożytą w ciągu dnia, łącznie z tą z zup i warzyw. Zazwyczaj wartość jest prawidłowa, ale... Większość płynów stanowią często Cola i inne słodzone napoje. To nie za dobrze. Odrzucamy z nimi te słodzone napoje, a oni nie czują potrzeby picia większej ilości płynów... Wprowadzenie takiego nawyku wypijania co najmniej litra czystej wody w ciągu dnia pozwala im się uporać z ochotą na jedzenie (niektórzy błędnie odczytują pragnienie jako głód, serio!), na słodkie napoje i ogólnie lepiej poczuć. Oczywiście wmuszanie 3 czy 4 litrów czystej wody w człowieka to szaleństwo, ale zdecydowanie uważam, że woda w prawidłowym jadłospisie musi się pojawić :)
Nie widzę żadnej przewagi wód wysoko zmineralizowanych mówiąc szczerze chyba, że komuś po prostu bardziej smakują. Ja akurat lubię mocniej zmineralizowane jak Muszynianka. Zresztą jak widać nie jest ich tak wiele na rynku.
Ważne żeby pić jej odpowiednio dużo. Jak słusznie zauważasz sporo płynów przyjmujemy chociażby w postaci pokarmów lub herbaty. Ta właśnie świadomości skłoniła mnie do napisania tego artykułu, trochę w odpowiedzi na mode pojawiającą się w blogach i innych portalach do wlewania w siebie jak największej ilości wody. Rzuciło mi się w oczy sporo tytułów na chociażby wp.pl o efektach picia 4litrów wody mineralnej w ciągu dnia.
Dodam tylko jeszcze że wody o niskiej zawartości sodu są przeze mnie postrzegane jako ukłon w stronę osób z problemem nadciśnieniowym gdzie ilość sodu musi być ściśle przestrzegana 50-100mmol/d.
W tabeli jednostki są w mg/l
A ja widzę dużo zalet, popatrzcie na zawartość wapnia i magnezu w Muszyniance lub Staripolance 200 ! Dodatkowo wapń z wody przyswaja się w całkiem pokaźnej ilości (nie pamiętam dokładnych danych, ale była to wartość mniejsza niż z nabiału, ale znacznie większa niż z warzyw, orzechów, strączków). Nie jest łatwo pokryć dzienne zapotrzebowanie na te pierwiastki za pomocą diety (szczególnie u kobiet, które jedzą mniej kalorii) jeśli nie jest ona odpowiednio zbilansowana, a taka woda wysokozmineralizowana to świetny "suplement". Oczywiście nie polecam picia jej cały czas (kamienie nerkowe i inne sprawy) ale proporcja: mała butelka wody wysokozmineralizowanej: reszta innej wydaje się rozsądna. Lidl ma teraz w swojej ofercie dość atrakcyjne cenowo wody wysokozmineralizowane, także te sprzedawane w mniejszych butelkach :)
Słuszny punkt Aniu :D aż szkoda, że Lidla mam tak daleko od domu :( Chociaż ja mam taka ilość wapnia w wodzie z kranu, że zdecydowanie przekraczam codzienne zapotrzebowanie.
Prędzej nabawisz się kamieni nerkowych jedząc szczaw niż pijąc wodę mineralną, może poza jakimś Zuberem czy Franciszkiem, ale tego nie da się dużo wypić bo gębę (i nos) wykręca 😏
Ja może tak, ale osoby starsze lub ze skłonnościami do kamicy w rodzinie... Tak swobodnie bym nie polecała wysokozmineralizowanej każdemu ;) poza tym są przeciez różne rodzaje kamicy i ta szczawianowa jest od namiaru szczawianów, ale są też kamienie typowo wapniowo-magnezowe. Jednak lekka ostrożność w jej spożyciu raczej wskazana
Nie zawsze organizm "wie" - choćby u starszych ludzi jest z tym problem. A woda mineralna ma być mineralna, a nie jak to teraz się wciska oczyszczoną kranówę jak mineralną. Poza tym prawdziwa mineralna ma jakiś smak, a te pseudo-mineralne smakują nijak. Że nie wspomnę już o tym, iż sprzedaje się też wodę zdemoralizowaną, tfu... zdemineralizowaną jako rzekomo super zdrową.