Szkolne niewolnictwo - Czyli jak szkoła łamie prawa obywatelskie.

in #polish7 years ago (edited)

Szkolne niewolnictwo - Czyli jak szkoła łamie prawa obywatelskie.


Kolejny wpis w którym będę narzekał na szkołę i system oświaty, już mam w sowim "dorobku" takie wpisy opisujące beton w polskiej szkole a dokładnie w kształceniu zawodowym. Dzisiaj będzie nieco inaczej, opowiem jak to dyrekcja szkoły dostaje niespotykane jak na tą funkcje uprawnienia. Bowiem dzisiaj dowiedziałem się że dokumenty szkolne tzn rozporządzenia dyrektora itp są wyżej hierarchii nad polskim prawem w tym konstytucji. Oprócz tego też pokaże jak pedagodzy w ogóle nie radzą sobie w zarządzaniu uczniami i gdy likwidują problemy tworzą następne.



Dzisiaj gdy chciałem wyjść z szkoły na długiej przerwie na mojej drodze stanęła szatniarka i powiedziała ze mnie nie wpuści do szatni. Gdy zapytałem z jakiego powodu powiedziała ze

Dyrektor zabronił wpuszczania do szatni oraz wydawania kurtek uczniom, którzy nie skończyli lekcji lub nie mają zgody dyrektora na opuszczenie budynków aby nie wychodzili oni z szkoły.

Odpowiedziałem że jestem pełnoletni i nie ma prawa mnie nie puścić po moją kurtkę.

Usłyszałem wtedy że jak najbardziej może mnie nie wpuścić bo dyrektor tak zarządził, po czym poprosiłem o podanie mojej kurtki z wieszaka, bo jedyne co dyrektor może zrobić to zakazać wchodzenia uczniom do wybranych pomieszczeń.


Stwierdziłem że to jakieś jaja, poszedłem do wychowawcy zapytać o co chodzi. Ponownie usłyszałem to samo.

Zapytałem jakim prawem dyrektor zarządza moją własnością i odmawia mi dysponowania ją, oraz jakim prawem dyrektor może zabronić. Odpowiedź była jak zwykle.

Zapytałem jakie prawo pozwala mu ograniczać moją wolność w taki sposób, dostałem odpowiedź że jestem na terenie szkoły i obowiązuje tutaj prawo szkolne (statut, regulamin i inne)

Rzecznik Praw Obywatelskich twierdzi inaczej.


Innym, również istotnym problemem, na który wskazują w swoich skargach obywatele jest ustanowienie w statucie szkoły zakazu opuszczania budynku, czy terenu szkoły w czasie przerw przez uczniów. Zakaz ten skierowany jest także do uczniów pełnoletnich. Decyzja o umieszczeniu takiego zakazu w statucie szkoły z pewnością podyktowana jest względami bezpieczeństwa. Niemniej jednak, z prawnego punktu widzenia, nie istnieją wyraźne przepisy dotyczące wychodzenia uczniów na przerwach poza budynek czy teren szkoły. W ocenie skarżących takie zakazy zawarte w statutach szkoły nadmiernie ingerują w wolność pełnoletnich uczniów, która pozostaje pod ochroną konstytucyjną.
Źródło


Rozumiem więc ze dyrekcja szkoły celowo i umyśle łamie prawo dodatkowo kłamiąc ze tego nie robi.

Ale postanowiłem odpuścić, idziemy tylko na parking a do sklepu już autem. Kolega pożyczył mi kurtkę bo miał schowaną w plecaku, gdy zobaczyła to szatniarka powiedziała żebyśmy sobie uważali bo dyrektor będzie chodził i sprawdzał czy nie mamy przy sobie kurtek.
Może jeszcze posiada prawo do rewizji?! Tego nie sprawdziłem bo do nas nie przyszedł.

Innym razem dowiedziałem się ze mimo pełnoletności rodzice mogą podpisywać za mnie dokumenty, a moja wola i podpis nic nie znaczą. Uprzedzam że nie jestem ubezwłasnowolniony.

Jednak Rzecznik Praw Obywatelskich tutaj również twierdzi inaczej...


Rzecznik zwrócił uwagę, że z chwilą uzyskania pełnoletności dana osoba może samodzielnie wpływać na swoją sytuację prawną kształtowaną dotąd w wyniku działania jej przedstawicieli ustawowych. Rodzice tracą zatem prawo reprezentowania dziecka przed organami administracji publicznej. Nie mogą już dłużej składać oświadczeń woli w imieniu dziecka, o ile nie uzyskają od niego odpowiedniego upoważnienia. Co do zasady więc pełnoletnia osoba powinna mieć możliwość do samodzielnego decydowania o sobie.

Każdy uczeń szkoły, niezależnie od wieku, poddany jest szczególnemu reżimowi prawnemu, który jest kształtowany nie tylko przez akty prawa powszechnie obowiązującego, jak Konstytucja i ustawy, ale również akty wewnętrzne szkoły. Statut szkoły, jako akt prawa wewnętrznego, nie może jednak regulować kwestii zdolności do czynności prawnej odmiennie niż czyni to akt wyższego rzędu, jakim jest Kodeks cywilny, który stanowi, że pełną zdolność do czynności prawnych nabywa się z chwilą uzyskania pełnoletności.
Źródło


Osobiście uważam że to patologia, szkoła jest ponad prawem, nie obchodzi ją kompletnie nic. Wiem to również z doświadczenia jako Rzecznik Praw ucznia oraz Radny młodzieżowej rady miasta, bo pełniłem te funkcje przez dwa lata.


Powód


Powodem tego zamieszania jest to że uczniowie szkoły średniej palą, do tej pory palili w parku na przeciwko, a robili to od początku istnienia tej szkoły czyli jeszcze czasów carskich. Brama została zamknięta bo tak, uczniowie przenieśli się więc pod blok obok. Do szkoły wpłynęło pismo o tym jak uczniowie zakłócają spokój, palą i klną pod blokiem. No to szkoła zabroniła opuszczania budynku. Już czuje jak uczniowie będą palili w toaletach, bo na pewno nie przestaną palić.

W ten sposób szkoła zrobiła sobie jeszcze większy problem, bo jest zakaz palenia na terenie szkoły i tym razem dyrekcja może mieć kłopoty.

Dyrekcja wykazała się kompletnym brakiem umiejętności w rozwiązywaniu typowych problemów, rozwiązanie problemu tworzy kolejny - gorszy problem.


A wy co o tym sądzicie?! Licze na wasze komentarze.

Sort:  

To zwykła granda. Nie wiem jak to teraz działa, ale dawno temu w podobnej sytuacji (dodam, że w systemie wielce niedemokratycznym bo było to w czasach słusznie minionego ustroju), kiedy to po prostu zabrano wprost okrycie z szatni decyzją jakiejś paniusi z sekretariatu szkoły (z innych powodów niż np. te podane przez Ciebie), najpierw zażądałem zwrotu własności, a jak wredny babsztyl omówił to po prostu wyszedłem ze szkoły i zgłosiłem kradzież odpowiednim organom. Przyjechała władza ludowa, zrobiła się chryja, paniusia się prawie zesrała ze strachu bo nie spodziewała się takiej reakcji i problem "prawa powielaczowego" zniknął przynajmniej dla mnie ;-) Inna sprawa, że miało to potem pewne konsekwencje, ale nigdy nie żałowałem tego, że wywinąłem taki numer 😉

Zdaje się, że tego Waszego pana dyrektora dawno ktoś nie op.......ł (pardon my French).

W sumie to masz dwa wyjścia: odpuścić, albo wykorzystać dostępne instrumenty prawne (bezprawny zabór mienia, naruszanie praw obywatelskich, w przypadku np. zachorowania w wyniku braku okrycia proces odszkodowawczy etc.). Tyle że to drugie rozwiązanie popularności wśród grona pedagogicznego Ci nie przyniesie 😉

No to niezła historia. Zastanawiam się jak to rozwiązać ale chyba odpuszczę bo dyrektor może wpelni legalnie np zamknąć parking dla uczniów itp a wtedy ja będę ten zły dla uczniów.

Ja bym nie odpuścił, jesteś jeszcze młody i jak będziesz tak odpuszczać teraz to potem dostaniesz w życiu po papie. Nawet jak dyr będzie się mścić to będzie dobra lekcja dla wszystkich

Za moich czasów też były takie cyrki, zamykanie szatni, zamykanie szkoły i sprzątaczki w roli gestapo. Jednak wtedy nie było takich praw ucznia jak teraz i jak ktoś fikał to został wytargany za uszy lub oberwał linijką od nauczyciela, a jak się poskarżył dla rodziców lub zostali wezwani to jeszcze się i pasem oberwało. Ale za to był porządek w szkołach a nie dzicz jak teraz, więc miało to i swoje plusy.

Powiedział bym że dzicz to byli nauczyciele i rodzice w tamtych czasach. Skoro bito dorosłych uczniów a rodzice bez zastanowienia robili to samo w domu bo sie "odezwał".

Zgadzam się. Wtedy przeginano w jedną stronę, a dzisiaj wprawdzie przegina się niekiedy w drugą, ale pewne standardy obowiązują bezwzględnie i żaden nauczyciel, dyrektor czy jakikolwiek pracownik oświaty nie ma prawa podejmowania działań jawnie sprzecznych z obowiązującym prawem.

To niestety dowód na to, że dyrektor szkoły to stanowisko polityczne. Nie wiem jak jest w większych miastach, ale w gminach i powiatach to mam wrażenie, że jest bardzo częstym zjawiskiem ustawianie na etatach dyrektorów nie osób kompetentnych ale lojalnych. Zdolność do piastowania tego stanowiska jest rzeczą zupełnie nieistotną. A dlaczego tak jest? Bo szkoły są dla gmin i powiatów wyłącznie obciążeniem budżetowym. Lojalny dyrektor szkoły pomoże oskubać nauczycieli z nadgodzin, przez lata nie będzie zgłaszał niezbędnych inwestycji a remonty ograniczy do absolutnego minimum. Jak trzeba będzie, to zwiększy liczebność klas, na siłę natworzy klas integracyjnych (za tym idą pieniądze nie z gminy a z ministerstwa, niestety nikt nie weryfikuje czy one naprawdę trafiają do realizacji celów edukacyjnych dla dzieci z trudnościami, podobno one nawet do szkoły nie trafiają).

W jednej ze szkół, w której pracują znajomi nauczyciele wywalono dyrektora z 25 letnim stażem, laureata wielu nagród ministerialnych, człowieka o wielkim doświadczeniu i zdrowym podejściu zarówno do uczniów jak i kadry nauczycielskiej. Odwołano z zarzutami o defraudacje, które jakoś się rozpłynęły kilka miesięcy po fakcie (jednak polityk na poziomie gminy może czerpać z góry, patrz słynne, aczkolwiek nieistniejące teczki). Na miejsce dyrektora została wybrana marionetka, która totalnie sobie nie radzi ze swoim zakresem obowiązków, jednak jej zaletą jest, że nie stawia najmniejszego oporu gminie i burmistrzowi.