Jayden obudził się tego dnia bardzo wcześnie. Zerwał się z łóżka i szybko założył ubranie. Ten dzień zdecydowanie był wyjątkowy. Chłopak miał pewność, że na targu czeka na niego mnóstwo kupców. Chciał znaleźć się tam jak najszybciej, by zobaczyć ciekawe przedmioty z innych krain, które zazwyczaj sprzedawały się najszybciej, a także ciekaw był wieści z odległych królestw.
Na szybko zjadł liche śniadanie, wziął trochę pieniędzy, by ewentualnie kupić jakieś pożywienie od kupców i pobiegł na targ. Drogą w tamtą stronę ciągnęły już spore tłumy ludzi. Widocznie każdy pragnął załapać się na te najlepsze towary. Jayden, nie przejmując się, że rozpycha mieszkańców Librey na wszystkie strony, przeciskał się przez tłum, by jak najszybciej dostać się na miejsce.
Wreszcie po kilkunastu minutach oczom chłopaka ukazały się sporych rozmiarów stoiska, przy których, mimo wczesnej pory, kręciło się już sporo ludzi. Jayden uśmiechnął się do siebie i energicznie ruszył na plac targowy. Rozglądając się na wszystkie strony rozpoznawał twarze starych kupców, którzy kiedyś jeździli z karawanami wraz z jego ojcem, lub tych, którzy często odwiedzali jego sklep. Wśród nich wielu było kupców z innych krain, głównie z Kanionu i Drungedonu, z których przywożono różnego rodzaju rośliny jadalne.
Jayden spacerował wzdłuż straganów i podziwiał przeróżne wyroby z odległych krain. Przedmioty codziennego użytku, biżuterię, ubrania, broń… W końcu dotarł do jednego ze stoisk z owocami. Przywitał się z kupcem o imieniu Derren. Mężczyzna przywoził towary z Drungedonu.
— No i co? Jakie wieści ze świata? — zapytał z zainteresowaniem chłopak.
Derren wzruszył ramionami.
— No, różne wieści… — zaczął i westchnął.— Trakty coraz bardziej niebezpieczne, coraz więcej na nich zbójów i dzikich zwierząt, Kanion jak zwykle ma w nosie inne krainy, w Drungedonie wciąż wybuchają bunty przeciwko Oświeconym, którym już chyba na dobre udało się przejąć władzę w tej krainie, Fortess jest o tej porze roku tak zasypana śniegiem, że ledwo można dostać się do najbliższego miasta, nie mówiąc o stolicy… — znów westchnął. — Lata już nie te i zdrowie już nie to… chyba w końcu osiądę w jakimś cichym i spokojnym miasteczku i zajmę się prowadzeniem sklepu, tak jak twój ojciec. Dość się już po świecie najeździłem… — dodał, patrząc na chłopaka.
Jayden kiwnął głową.
— No, lepiej wcześniej skończyć z karawanami, niż jakby później miało to nie wyjść panu na zdrowie… — stwierdził. — A co z tym Drungedonem? Bardzo źle tam jest? — dopytywał się.
Derren znów wzruszył ramionami.
— Czy jest źle? Sam już nie wiem. Do niedawna z Kanionu wysyłano oddziały zbrojnych, by pomogli królowi z Drungedonu, ale jak tam ostatnio byłem, cóż, wygląda na to, że Kanion pozostawił krainę na pastwę Oświeconych. — Mężczyzna pokręcił głową ze smutkiem. — A podobno Cztery Mocarstwa Północy miały trzymać się razem i pomagać sobie w takich przypadkach… — Znów pokręcił głową i westchnął.
— Czyli Kanion zaczyna się od nas odcinać? — Jayden popatrzył na kupca.
— Nie wiem. Podobno szykują się do jakiejś wojny, ale nic więcej na ten temat mi nie wiadomo… — Darren popatrzył na chłopaka i zapytał: — Chcesz coś kupić?
Jayden pokręcił głową. Wiedział, że jego matka już kręci się między stoiskami, więc był pewien, że sama wszystko kupi… jego zadaniem będzie tylko zanieść towar do domu.
— Nie… — powiedział i dodał z uśmiechem: — Miło było porozmawiać.
Darren nic nie odpowiedział, to tylko kiwnął głową z uśmiechem i zajął się klientami tłoczącymi się przy jego stoisku.
Dziś wrzucam też małe przypomnienie. Jakbyście chcieli zobaczyć też naszą inną twórczość, zapraszam tutaj:
Maria Garbień / Jane L. C. (tu możecie poczytać moje teksty)
Emilia Garbień (tu możecie zobaczyć obrazy mojej siostry)
@tipu curate
Upvoted 👌 (Mana: 15/20)