1. **

in #pl-sztuka4 years ago

Jayden pogryzając jabłko przemierzał pole targowe Librey. Szukał właśnie jakiegoś kupca, który byłby chętny zabrać go ze sobą na północ. Chłopak uznał, że już dość długo po wcześniejszej podróży był w domu. Chciał wyruszyć jak najszybciej do Inmaru, ale w domu ciągle znajdowało się coś jeszcze, co trzeba było zrobić...
Jayden chciał zobaczyć się z rodziną Evina, z Sheilą szczególnie. Ciekawy był bardzo Malii, o której Evin ciągle opowiadał. Nie mógł się już doczekać, kiedy ich wszystkich ponownie zobaczy. I gdyby to od niego zależało, sam wyruszyłby na północ, ale wiedział, że samotna wędrówka w tamte strony prawdopodobnie była równoznaczna śmierci.
Tak więc chłopak przemierzał targ i obserwował różnych kupców, głównie tych, którzy przybyli z północy. Zajęty swoimi sprawami w pierwszej chwili nawet nie zwrócił uwagi na to, że ktoś go woła. W końcu po kilku chwilach jego uszu dobiegł kobiecy głos. Dziwnie znajomy, jakby już kiedyś go słyszał… Jayden rozejrzał się dookoła siebie próbując zlokalizować osobę, która go wołała.
W końcu dostrzegł ją wśród tłumu ludzi. Dziewczyna na pewno nie pochodziła z Pustyni. Miała jasne, długie włosy i bladą cerę. Była szczupła i wysoka. Towarzyszyła jej również grupka innych ludzi. Jeszcze jedna dziewczyna, która mogła być w jej wieku, lub trochę młodsza, dwie małe dziewczynki, które na pewno nie miały jeszcze nawet dziesięciu lat i jeszcze chłopiec, może trzynastoletni. Nagle Jayden zrozumiał, dlaczego prawie wszyscy wydają mu się znajomi. Przecież to było rodzeństwo Evina! I pewnie Malia! Chłopak ruszył w ich stronę.
— Sheila! — zawołał podchodząc do najstarszej dziewczyny.
Sheila uśmiechnęła się z ulgą i podbiegła do Jaydena. Zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się mocno. Chłopak mimo lekkiego zaskoczenia, również ją objął. Po chwili wypuścili się z ramion. Jayden popatrzył na pozostałych. Wszyscy wyglądali, jakoś dziwnie, jakby coś złego się stało. I dlaczego nie było z nimi Evina, albo ich rodziców? Dlaczego byli tu sami?
— Co się stało? — zapytał uśmiechając się lekko.
W tej samej chwili przypomniał sobie, jak Evin wiele razy w czasie ich podróży wspominał o tym, że nieustannie miał wrażenie, że coś złego działo się podczas jego nieobecności w Inmarze. Jayden zrozumiał, że przybycie Sheilii i pozostałych do Librey mogło mieć z tym duży związek.
Dziewczyna popatrzyła na niego lśniącymi od łez oczami i kiedy opowiadała mu o wszystkim, jej słowa upewniły chłopaka w tym, czego już sam prawie się domyślił.
— Jak to Evin nie żyje? — Jayden próbował nie wpaść w panikę. Czasem mu się to zdarzało w bardzo krytycznych momentach, podobnych do tego. Chłopak oddychał szybko i głęboko. — Jak to Evin nie żyje? — powtórzył niemal szeptem. — Przecież dopiero co byliśmy razem na południu…
Przez dłuższą chwilę patrzył przed siebie zrozpaczonym spojrzeniem próbując się uspokoić. Myśl, że już nigdy nie zobaczy najlepszego przyjaciela, napawała go bezgranicznym smutkiem. W jednak końcu jakoś doszedł do siebie i powiedział:
— Tutaj jesteście bezpieczni. Chodźcie, zaprowadzę was do mojego domu — dodał i wszyscy razem ruszyli w stronę wyjścia z targu.

r 13.jpg

r 4.jpg

SOUNDTRACK