You are viewing a single comment's thread from:

RE: #32 „Nauka to też religia” – V konkurs pl-religia

in #pl-religia6 years ago (edited)

Nie, nie i jeszcze raz nie :) Nie zgadam się z połową zdań - nauka to zdecydowanie nie religia. Naukowcy w nic nie wierza - wszystko powinni i tego uczą dobre uczelnie sprawdzać i mądrze negować. W religii nie ma miejsca na negację i wątpliwość - jest dogmat. W nauce jedynym dogmatem jest weryfikowalność badań i teorii, jeżeli dane odkrycie jej nie przechodzi to nici z naukowością. Wie o tym każdy sensowny doktorant. W religiach negowanie dogmatu nie ma sensu, bo zaprzecza to podstawą wiary - nie możesz domagać się od biskupa by udowodnił, że Jezus istniał, albo od lamy, by udowodnił, że karma istnieje. Tam albo przyjmujesz wszystko z dobrodziejstwem inwentarza, albo nie.
Jasne, nie jesteśmy osobiście sprawdzić wszystkich teorii i wyników badań osobiście, ale teoretycznie mamy taką możliwość, ogranicza nas tylko nasz zakres wiedzy i budżet na badania. W naukę nie można wierzyć. Można mieć zaufanie do danych badaczy czy ośrodków, a to inna sprawa :)

Sort:  

a ja się zgadzam z tym co napisałeś - w kwestii niektórych dziedzin naukowych :) są takie, których nie da się podważyć, dowody są jednoznaczne i oczywiste, jednak są również takie dziedziny gdzie trzeba zdać się na "przekonanie" bo jednej z części równania nie da się udowodnić. istnieje masa tzw teorii spiskowych, które potrafią podważyć podstawowe prawa i założenia niektórych dziedzin naukowych. i właśnie obserwując te dwie grupy - naukowców i spiskowców - doszłam do wniosku, że nauka to też religia :)

Wszystko co oparte na metodzie naukowej jest z definicji otwarte na podważenie danych założeń, jeśli ktoś ma dowody na to, że należy je podważyć. Religia nie jest otwarta np. na podważanie jej dogmatów na podstawie dowodów. To jest kluczowa różnica. To, że fanatycy teorii spiskowych nie są brani na poważnie przez naukowców nie ma nic do rzeczy moim zdaniem.

W nauce nie ma dogmatów? To udowodnij, że cokolwiek można obiektywnie sprawdzić i zanegować. Naukowcy wierzą w to, że świat można poznać. Wierzą w to, że jest on przyczynowo-skutkowy. Nie ma na to żadnego dowodu. Jest to dogmat, na którym nauka się opiera.

Podasz jakiś dogmat naukowy, oprócz wspomnianej przeze mnie falsyfikacji? Nie ma dowodów na przyczynę i skutek? Wsadź rękę do gorącej wody - będzie poparzenie. Nauka to bardzo łatwo wytłumaczy :)
Obiektywnie można zanegować płaskoziemców - chociażby ;) Są na okrągłość Ziemii konkretne obiektywne dowody - jak Wahadło Foucaulta.

Nie udowodnisz mi, że wsadzenie ręki do gorącej wody ZAWSZE spowoduje poparzenie. Wnioskujesz to jedynie na podstawie doświadczeń, ale nie da się w ten sposób udowodnić, że istnieje jakieś obiektywne prawo. Obiektywną nauką jest matematyka, bo na podstawie pewnych aksjomatów wnioskujemy pewne twierdzenia. Natomiast wcale nie wiemy czy świat jest matematyczny. A wahadło Foucoulta jest dowodem jedynie w świetle naukowych dogmatów. Równie dobrze możemy twierdzić, że ruch wahadła powodują duchy, Bóg, albo nieznany rodzaj oddziaływania.

Co do matematyki zgoda. Chociaż w jednym się zgazamy! :)Pięknie się choćby w fizyce przekłada na doświadczenie. Co do reszty, to już chyba zgubiłem w tej dialektyce. Każdy oczywiście może wierzyć w co chce, chociaż w takich samych warunkach otoczenia, przy różnicy temperatur, wsadzenie ręki żywej osoby ZAWSZE spowoduje poparzenie - no chyba, że obalisz to twierdzenie :D Jeśli nie, potraktujmy to jako dogmat ;)

Indukcja nie jest sposobem dowodzenie (tzw. indukcja matematyczna jest w rzeczywistości dedukcją), a wszystkie prawa fizyki są indukcyjne. To, że twierdzenie nie jest obalone nie dowodzi jego prawdziwości.

Ja nic nie indukuję, tylko mówię o poparzeniach - powtarzalnych, wytłumaczalnych, prostych i bolesnych. Nie ma boga, ktory wielkim cudem spowodowałby, żebym się nie poparzył. Nie zanotowano przypadku.

Więc udowodnij mi, że za każdym razem poparzę ;)

Dobrym przykładem błędu, który popełniasz są liczby Fermata. Fermat zauważył, że kilka początkowych liczb postaci (2^2^n)+1 to liczby pierwsze. Na tej podstawie wysunął hipotezę, że wszystkie takie liczby są pierwsze. Tymczasem dla n>4 nie znaleziono dotychczas żadnej takiej liczby, która nie byłaby złożona. Tak więc powtarzając jakieś doświadczenie n razy i uzyskując za każdym razem podobny wynik, wcale nie mamy pewności, że wynik n+1 będzie taki sam. Nie możemy nawet stwierdzić, że dla n+1 otrzymanie takiego samego wyniku jest bardziej prawdopodobne. Równie dobrze może być tak, że przy kolejnym zanurzeniu dłoni we wrzątku wcale się nie poparzymy. Może nawet odmrozimy sobie dłoń. Przewidywalność świata jest tylko złudzeniem.