😳 Savoir-vivre dla odporych, czyli AZJATYCKIE DZIWACTWA, które mnie zaskoczyły!

Zamawiam pyszny, malezyjski obiad w pobliskim lokalu “Big tree”.
Lubię tu jeść bo jedzenie jest smaczne i tanie, a dodatkowo część stolików znajduje się na świeżym powietrzu. Siadam na swoim stałym miejscu pod drzewem, któremu knajpka zawdzięcza swoją nazwę.

Gdy otrzymuję posiłek, obok mnie przechodzi bardzo elegancka, drobna kobieta.
Siada dwa stoliki dalej, a ja zabieram się za jedzenie.



Nagle słyszę, jak jakiś rosły mężczyzna porządnie odcharchuje zalegającą flegmę, głośno chrząka i wypluwa wydobytą zawartość na ziemię.
Myślę sobie, że to już przegięcie!
Przecież ludzie tu jedzą! Mógł chociaż wstać i odejść te kilka kroków!

Podnoszę wzrok w jego kierunku, by zganić go złowrogim spojrzeniem.
Jednak nikogo oprócz drobnej kobiety nie dostrzegam. A przecież oczami wyobraźni tak dokładnie widziałam charchającego faceta.

Zatrzymuję więc wzrok na eleganckiej pani i nagle wszystko staje się jasne!
To ona była sprawczynią całej sytuacji. Zdradziły ją resztki śliny, które właśnie wypluwała.
Kruszynka wytarła usta chusteczką i jak gdyby nigdy nic wróciła do przeglądania menu.

Widok z "mojego" stolika w Big Tree


To była tylko jedna z sytuacji, które mnie naprawdę zaskoczyły.

Dlatego, postanowiłam zebrać dla Was najdziwniejsze zachowania tubylców, które na początku podróży wprawiały mnie w osłupienie, a dziś już są dla mnie codziennością.

Obserwacje prowadziłam w miejscach, w których kupują, odpoczywają i stołują się lokalni mieszkańcy Tajlandii oraz Malezji.
Jesteście ciekawi czym mogą Was zaskoczyć?
Zapraszam zatem na mój subiektywny ranking!

TOP 5 DZIWNYCH ZACHOWAŃ TUBYLCÓW


  1. Chrząkanie, charchanie, plucie i wysmarkiwanie zawartości nosa na ulicę.
    Niby wiedziałam, że miejscowi będą to robić ale mimo wszystko widząc elegancką drobną kobietę, która odcharchuje, jak stary recydywista, byłam w niemałym szoku.

    Teraz już to rozumiem. Mieszkając w Kuala Lumpur i obecnie w Ipoh często widzę budynki, pokryte czarną pleśnią. Do tego należy dodać włączoną na full klimatyzację, często zagrzybiałą i mamy gotowy przepis na problemy z zatokami i układem oddechowym.
    Nikt się nie krępuje bo wszyscy zmagają się z tymi samymi dolegliwościami dlatego pozbywają się zalegającej wydzieliny gdzie tylko mogą i jak tylko mogą.

    Tak, te czarne ślady pokrywające całe budynki to pleśń.

  2. Podczas śniadania podchodzi do mnie mężczyzna i mnie zagaduje. Z jego ust wypadają resztki jedzenia, które właśnie przeżuwa. Odsuwam czym prędzej miskę z obiadem.
    On niczym się nie przejmuje i pomiędzy zdaniami bierze kolejne kęsy do i tak już przepełnionych ust.
    Bezradna patrzę, jak okruchy wymieszane ze śliną coraz gęściej pokrywają mój stolik. Gdy odchodzi, od razu sprawdzam, czy jakiś bonus nie trafił do mojego jedzenia.
    Na szczęście tym razem niczym się ze mną nie “podzielił”.


    Siorbanie, mlaskanie, bekanie i mówienie z pełnymi ustami.
    Intensywność tych zachowań była dla mnie ogromna i byłam zaskoczona, że nikomu oprócz mnie to nie przeszkadza.
    Dopiero po kilku tygodniach stwierdziłam jednak, że takie zachowania są tak naprawdę nieszkodliwe.
    No dobra może oprócz łączenia zawartości, która wypadła z ust lokalsa z moim jedzeniem. Tu nadal stoję na straży swojego talerza czy miski.

    Jednak muszę się Wam do czegoś przyznać. Teraz gdy jem zupę zaczynam już nieśmiało siorbać. Oczywiście nie jestem jeszcze tak wprawiona jak tubylcy ale zanim przemieszczę się w europejskie rejony, mogę się rozkręcić!

  3. Pierwszy raz gdy weszłam do “Big tree” wszyscy się na mnie GAPILI.
    Po tym jak zamówiłam kurczaka z ryżem, jeden z pracowników siadł przy stoliku obok i cały czas przyglądał się, jak jem.
    W innej knajpce, cały pobliski stolik odwrócił się w naszą stronę i śledził każdy nasz ruch. Wyglądali tak, jakby w najlepsze oglądali film przyrodniczy z białasami w roli głównej.
    Zdarza się, że na ulicy pokazują na nas palcami, po ich twarzach widać, że są kompletnie zaskoczeni, a czasem mało się nie przewrócą oglądając się za nami.

    W takich sytuacjach zazwyczaj się uśmiecham i życzliwie macham do tubylców. Czasem jednak zdarza mi się ich ignorować bo o ile spojrzenia w Tajlandii były subtelne i pełne życzliwości, tak tu w Malezji bywają natarczywe.

    Jeżeli jednak chcecie poczuć się jak celebryci - zapraszam w te rejony!
    Gwarantuję, że będziecie mieli dosyć dużą rzeszę “fanów”. :D

    Z resztą nie tylko tubylcy są ciekawi białaski.

  4. Fotki! Fotki!
    Chcą robić sobie ze mną zdjęcia!

    Jeżeli nawiążecie rozmowę z tubylcami możecie być prawie pewni, że prędzej czy później będą chcieli zrobić sobie z Wami zdjęcia i wstawić na Facebooka. Dlaczego?
    Biała twarz na zdjęciu jest ich trofeum i chcą się nim pochwalić przed znajomymi.
    Polowania z aparatem na białych też się zdarzają.
    Czasem fotki są robione z ukrycia, a czasem tutejsi paparazzi bez pardonu i bez ostrzeżenia pstrykają ile wlezie.

  5. Zdarza się, że tubylcy chcą czegoś więcej...
    Mogą zażyczyć sobie prezentu. Nie jest to wymuszenie - w żadnym wypadku. Chociaż za pierwszym razem tak pomyślałam. Dopiero później zrozumiałam, że chcą oni po prostu otrzymać pamiątkę po spotkaniu z białym człowiekiem. Właśnie dlatego warto już wcześniej przygotować sobie mały prezent na taką okoliczność.
    Co sprawdza się najlepiej?
    O tym przeczytacie w poprzednim artykule: ✈ Nie masz pieniędzy na podróże? Poznaj moje sposoby na zmniejszenie kosztów o połowę!


Powiem Wam jeszcze jedną rzecz.
Pomimo tych wszystkich różnic, ja poprostu uwielbiam tych ludzi!
Jak to możliwe?

Są tak życzliwi i tak szybko potrafią nawiązać przyjacielską więź, że błyskawicznie zaskarbili sobie moją sympatię.
Bez wahania mogłabym z nimi żyć na co dzień nawet do końca swoich dni.
Serio, w Polsce nigdy nie spotkałam się z tak rodzinnym i ciepłym traktowaniem ale więcej na ten temat napiszę innym razem.

Mała Azjatka już zgłodniała, kończę wpis zanim pożre wszystkie!

Chcecie poznać więcej moich przygód?
Zostawcie follow!


@see-it-feel-itpl

 

Sort:  

Po dwutygodniowym pobycie w biednym i brudnym Katmandu też bym tam chciał spędzić starość i skorzystać z miejscowego stosu a nie tego całego, europejskieg, kosztownego cyrku. W filmie pt. Jestem numerem czwarty" pada mniej więcej taki tekst: "Jest na świecie wiele wspaniałych miejsc ale o ich jakości decydują przebywający tam ludzie". I ma całkowitą rację.

Otóż to @trampmad! 😉 Mam wrażenie, że tam gdzie jest trochę biedniej, nie ma Państwa (nad)opiekuńczego, a gospodarka jest prostsza i "po sąsiedzku", ludzie są po prostu bardziej ludzcy.

Azjaci potrafią zaskakiwać .. :)
Bardzo przyjemny i ciekawy tekst:)
Pozdrawiam Cię ❤

Cieszę się, że Ci się podobał! :)

W Ameryce Południowej też w kilku miejscach byliśmy celebrytami, całkiem fajne uczucie nie? :) również uważamy że lokalni ludzie są bardziej życzliwi niż nasi rodacy, czy nawet inni biali. Zrobiliśmy prosty eksperyment i czekaliśmy czy się przywitaja na szlaku pierwsi. Nic z tego, dopiero jak my się uklonilismy to odpowiadali i to nie zawsze. A lokalny to sam dzień dobry mówi :)

@suchy lokalny to i macha, i zagaduje pierwszy. :) Ciekawe czy ludzie w Polsce też by tacy byli gdyby mieli tyle słońca przez cały rok... 😎

Z tego co donosi rodzina i znajomi to od Kwietnia maja 500% normy słońca póki co. Może nie poznamy kraju jak wrócimy? :)