Kilka chwil i zaraz będziesz stąpać po amerykańskiej ziemii. Już po wylądowaniu zabierasz ze sobą swój bagaż i wychodzisz przez rękaw z samolotu i nagle widzisz olbrzymią kolejkę ludzi pod okienkiem imigration. O co chodzi?
Dłuuuuga kolejka
Po wyjściu z samolotu i podążając za tłumem prędzej czy później zobaczymy ogromną kolejkę i napis imigration. Kolejka będzie naprawdę długa, gdyż każdy musi przejść kontrolę bez wyjątku (nawet obywatele USA). Mimo wszystko, kolejka będzie podzielona na dwie:
- VISITORS, czyli osoby odwiedzające USA,
- RESIDENTS, czyli mieszkańcy.
Cały proces trwa wieki, gdyż urzędnicy zamieniają z każdym parę słów.
Specyficzny bankomat
Na niektórych lotniskach można spotkać coś, co wygląda niczym bankomat. W takim oto automacie należy zeskanować paszport wraz z wizą, zrobić swoje odciski palców i odpowiedzieć na parę pytań. W między czasie automat zrobi nam zdjęcie i wydrukuje specjalną karteczkę, z którą z powrotem udajemy się do kolejki. Powyższe czynności mają za zadanie usprawnić pierwsze w chwile w USA, ale do przyśpieszenia tego całego procesu im naprawdę daleko.
Rozmowa z urzędnikiem imigracyjnym
Kiedy przyjdzie już na Ciebie czas, urzędnik poprosi Cię o paszport wraz z wizą, karteczkę z automatu oraz deklarację celną (ten świstek dostajemy już w samolocie). Jeśli wcześniej automat nie zrobił Ci zdjęcia ani nie wykonał odcisków palców to właśnie teraz to nastąpi.
Jeżeli chodzi o pytania ze strony urzędnika, to wszystko zależy na kogo trafimy. Mi za każdym razem trafił się spoko urzędnik, który za każdym razem żartował. Ale zdarzają się służbiści. O co zazwyczaj urzędnicy pytają nas przy okienku? Np.:
- jaki jest cel naszej podróży?
- jak długo zamierzamy być w USA?
- gdzie zamierzamy się zatrzymać?
Po krótkiej rozmowie urzędnik wbija w paszport pieczątkę, na której jest napisane do kiedy możemy zostać. Na samym końcu tradycyjnie powie Welcome to the USA