Jak byłem w liceum, moje zainteresowanie zaczęło krążyć wokół gier fabularnych. W bibliotece publicznej pytając o jakąś ciekawą lekturę, otrzymałem śliczną perełkę: Oko Yrrhedesa! Książka spisana piórem wielkiego polskiego fantasty Andrzeja Sapkowskiego, była mała i podniszczona, ale na maksa rozbudziła moją ciekawość światem "Role Play".
W swoim zeszycie z tamtych lat, zachowało się sporo tekstów którymi chętnie się podzielę, bo jak mówią wieloryby steema: Takie płotki jak ja powinny skupić się na pisaniu.
Postaram się więc wstawiać jedną, dwie krótkie historyjki dziennie :)
Poniższa krótka historyjka została zainscenizowana w uniwersum Neuroshimy, gdzie trafienia dzielimy na draśnięcia, lekkie, ciężkie i śmiertelne.
"Neuroshima"
Stoisz przed najgłośniejszą meliną w tej części ruin. Przed lokalem stoi ochroniarz i krzywo patrzy w Twoją stronę.
-Czego tu? - zawołał do Ciebie strażnik
-Rozglądam się za przyjacielem - odparłeś
-Dalej nie przejdziesz! - odparł szerzej stając na nogach
-Przejdę. - odpowiedziałeś spokojnie
Nóż wysunął się z Twojego rękawa i zmierzał prosto w odsłoniętą szyję strażnika. Nie doceniłeś go. Zręcznie uchylił się przed ostrzem. Zaatakowałeś znowu, kolejny unik. Uderzyłeś następne trzy razy: unik, unik i trafienie. Po koszuli strażnika spływa krew. Jest lekko ranny. Z uśmiechem na ustach wymierzyłeś śmiertelny cios, ale chybiłeś o włos. Więc to jeszcze nie koniec zabawy.
Przełożyłeś nóż do drugiej dłoni i ruszyłeś w jego stronę. Mimo że strażnik unika Twoich ciosów, wynik tej walki już jest przesądzony. Nie dajesz mu szansy na kontratak. Po kolejnej serii cięć, Twoje ostrze znowu napotyka ciało mężczyzny.
Tym razem rozciąłeś mu ramię. Zwinny unik i znów pchnięcie. Strażnik ma już dość. Ciężko ranny zwalił się na ziemię i z trudem łapiąc oddech splunął krwią. Stajesz nad nim przesłaniając mu blask lampy wiszącej nad drzwiami. Wyciągasz pistolet, starego dobrego Colta i mierzysz mu w głowę.
-Nie zasługujesz na śmierć w męczarniach -
Twoje ostatnie słowa wywołały paniczny strach w człowieku, ale było już za późno. Szacunek, jaki nabrałeś do strażnika podczas tej walki, nie pozwalał Ci na poderżnięcie mu gardła jak jakiemuś śmieciowi. Odczekałeś chwilę, sprawdzając czy huk wystrzału zwrócił czyjąś uwagę. Na pustkowiach trwa nieustanna walka o przetrwanie, więc głosy wystrzałów nie są tu niczym rzadkim. Przeszukując ciało mężczyzny znalazłeś znalazłeś dobrą brandy, wartą może z 10 gambli, 26 naboi 9mm i zepsutego fiveseven'a.
Ukryłeś ciało mężczyzny w pobliskich ruinach i wszedłeś do speluny.