przepiękny!
pewnie, że "nie ma czegoś takiego jak za dużo ziaren na posypkę"! potwierdzam!
to ja sie idę pakować, Londyn powiadasz?
(ciekawe czy pani w okienku będzie wiedziała co to za miasto :D
przepiękny!
pewnie, że "nie ma czegoś takiego jak za dużo ziaren na posypkę"! potwierdzam!
to ja sie idę pakować, Londyn powiadasz?
(ciekawe czy pani w okienku będzie wiedziała co to za miasto :D
;)
Dziękuję.
Ostatnio po pieczeniu zostaje mi jakby mniej ziaren. Zagadka wyjaśniła się wczoraj, gdy przyłapałem córkę: weszła do kuchni, wsypała sobie pół miski prażonych ziaren do buzi i odeszła chrupiąc.
Najwyżej wypoczniesz w Lądku Zdroju :D
haha :D
"– nie ma takiego miasta – Lądyn!
jest Lądek, Lądek-Zdrój.."