Jakiś czas temu w kinach odbyła się premiera trzeciej części serii „Więzień labiryntu” pt. „Lek na śmierć”. Film kochany przez nastolatków trafił również w mój gust. Pomimo, że wyrosłam z lat nastoletnich, to nadal bardzo lubię kino dla tego grupy wiekowej. Uwaga na spoilery!
Pierwsza część filmu była dla mnie ciekawa, zainteresowałam się książką, choć niestety jeszcze jej nie przeczytałam. Historia jest bardzo pokręcona. Poznajemy bandę dzieciaków uwięzionych w tajemniczym labiryncie, z którego podobno nie da się wydostać. Sprawę odmienia Thomas, który przełamuje wszelkie schematy i ratuje uwięzionych chłopców (i jedną dziewczynę). Tu mamy wielki plot twist, świat okazuje się być odległą przyszłością w której rządzi korporacja D.R.E.S.Z.C.Z. i panuje coś w rodzaju apokalipsy zombie. Co ciekawsze – dzieciaki, które nie miały pamięci okazują się być zupełnie innymi osobami, niż je poznajemy. Thomas nawet nie ma na imię Thomas!
Nie jestem wielką fanką tej historii, więc opisuję wszystko w sposób chaotyczny, troszkę z przymrużeniem oka, jednak zaznaczam – trylogia bardzo mi się podoba :)
Bohaterowie są ciekawie wykreowani, tajemnica labiryntu bardzo wciągająca, kibicujemy wszystkim do końca. W drugiej części mają miejsce zdrady, zasadzki, walki i ogólnie zmienia się klimat, co jest plusem. Dzisiaj jednak chcę napisać o trzeciej części…
Zaczyna się szybką akcją, świat jest nam pokazany dosłownie w minimalnym stopniu (ten, kto nie widział poprzednich części może być BARDZO zagubiony) i okazuje się, że superbohater Thomas chce dostać się do miasta ostatnich cywilizowanych ludzi, co ogólnie było niemożliwe, a wszystko po to, aby odbić przyjaciela - Minho. W zaczarowany sposób powraca Gally, który został zabity w pierwszej części, a wszystko zostało wyjaśnione tak:
„Newt: Ale… widzieliśmy jak umierasz. To przecież niemożliwe!
Gally: Jakoś nie umarłem do końca.”
Oryginalny cytat z dubbingu (WTF). Nie rozumiem jak to możliwe, ale OK. Czekałam na jego powrót, bo w książce (podobno) miał ważną rolę w tej części i z wroga stał się dobrym bohaterem. W tym filmie bardzo współczułam Teresie, która pomimo zdrady okazała się mieć dobre intencje. Widzimy także wzruszającą śmierć Newta – ulubieńca zagorzałych fanów filmu. Historia kończy się happy endem dla głównych bohaterów.
Obejrzałam ten film szczególnie ze względu na Willa Poultera, który rzekomo nie należy do przystojnych aktorów, jednak ja mam do niego ogromną słabość… Być może to niestandardowa opinia ale on jest BOSKI!
Wszystkim fanom kina fantasy/przygodowo/science-fiction poleciłabym trylogię, ponieważ bardzo wciąga i trzyma w napięciu. Jeżeli podobały wam się „Igrzyska śmierci” lub „Niezgodna” to „Więzień labiryntu” z pewnością też przypadnie wam do gustu. Trzecia część trzyma poziom dwóch poprzednich :)
Oglądałem pierwszą część. Początek był fajny. Lubię zagadki. Ale jak pojawiły się potworki to przewijałem do przodu.
Zdecydowanie lepszy Cube 2, Kula, Misja na marsa.
w porównaniu do filmów które podałeś to "Więzień labiryntu" jest mało ambitną produkcją :D tak jak napisałam, to coś bardziej dla nastolatków :)
Nie oglądałem wcześniejszych części, tylko od razu trafiłem na tę najnowszą. I moja ocena tego filmu jest średnia. Fabuła nijaka. No tak po prostu nie urzekł mnie ten film właściwie niczym...
wydaje mi się, że aby ten film polubić to trzeba znać książkę. podobno filmy dość mocno mieniają fabułę. wiele o tym czytałam, dlatego coś mnie w nim zaciekawiło ;)
Obejrzałem 3 części ale moim zdaniem film nie urzeka... Prawdę powiedziawszy to miałem wrażenie że czas pomiędzy premierami tych trzech części to prawie lata świetlne i w ogóle łatwo zapomniałem że istniało coś takiego jak poprzednie części :D Jakaś historia faktycznie jest, wykonanie filmu też nie najgorsze ale sam film nie utkwił mi w głowie na tyle żeby z niecierpliwością czekać na kolejne części. Może po prostu dlatego że fantasy czy science-fiction z połączeniem pseudo-zombie to gatunek który nie do końca mi pasuje. Przyznaję, że książki nie czytałem więc trudno mi tak naprawdę obiektywnie ocenić ten film. Nawiązując do tekstu to akurat "Niezgodna" i "Igrzyska Śmierci" wciągnęły mnie o wiele bardziej. Na koniec mogę w żartach powiedzieć że wczoraj zarwałem wieczór oglądając "Drapacz Chmur" i przy tej produkcji "Więzień Labiryntu" to jest wręcz mega hitem :D
podobno jakieś wypadki były na planie, dlatego były takie przerwy między premierami.. nigdy nie byłam jakąś mega fanką "Więźnia labiryntu", ale tak jak wspomniałam - miał on swoje plusy, które mnie przekupiły ;)
och "Drapacz chmur" jeszcze przede mną :D
Wiadomo że opinię wypada sobie wyrobić samemu ale nie polecam tego "Drapacza Chmur" :D Sporo szumu wokół filmu ale fabuła strasznie poszarpana. Trochę jak odgrzewany kotlet bo ma się wrażenie to już gdzieś było grane :D Różnica taka że tym razem pojawił się super wysoki wieżowiec naszpikowany elektroniką :D
Widziałem wszystkie części. Pierwszy film był dla mnie miłym zaskoczeniem. Bardzo mnie wciągnął, a tajemniczy klimat sprawił, że w napięciu czekałem co się wydarzy. Młodzi aktorzy moim zdaniem się spisali, efekty specjalne dały radę. Z seansu byłem bardzo zadowolony.
Niestety, kolejne części mnie rozczarowały... Pojawiało się w nich za dużo głupot i banałów. Wiele rzeczy było zbyt przewidywalnych. Natomiast te, które zaskakiwały, były po prostu nielogiczne. Przyznaję, momenty były dobre, niektóre dialogi szczerze mnie rozbawiły. Jednak ogólnie nie oceniam kontynuacji zbyt dobrze...
ta trylogia to taka prosta rozrywka, prawda? :)
Tak. Chociaż pierwsza część była moim zdaniem znacznie ambitniejsza od pozostałych.