Każda kolejna część przygód naszego wesołego mordercy Freddy’ego Kruegera jest coraz to mniej horrorem i bliżej im do „Armii ciemności” niż „Martwego zła”. Czy to źle, nie koniecznie. Dzięki temu filmy mogą iść w bardzo ciekawe rejony, a czy tak było i tym razem?
Przed wyruszeniem w podróż musisz zebrać drużynę
Tym razem akcja filmu dzieje się w szpitalu psychiatrycznym, a głównymi bohaterami jest grupa dzieciaków dręczona przez koszmary. Oczywiście jak się już domyśliliście za całym fatum nawiedzającym nastolatków w snach stoi Freddy. Aby dodać dynamiki oraz urozmaicić ten już klasyczny zarys fabuły jedna dziewczyna Kristen, która znajduje się w psychiatryku ma nadprzyrodzone zdolności, bowiem potrafi wciągać innych ludzi do własnego snu, co jak można się domyślić pomaga jej pokonywać koszmary wspólnymi siłami. Oprócz wspomnianych już dzieciaków mamy powrót protagonistki oryginalnego koszmaru. Nancy powraca do rodzinnego miasta jako już dorosła kobieta, która jest panią psycholog o specjalizacji ludzkich snów.
Twórcy nie zwalniają i dostarczają jeszcze bardziej odjechane sceny zabójstw, które nie są tak mroczne i krwawe jakbym tego chciał. Natomiast są one całkiem pomysłowe i zabawne, dodatkowo postarano się, aby każdy z bohaterów miał inny lęk wiążący się z jego cechami charakteru lub wcześniejszymi przeżyciami z jakimi miała on do czynienia ( np. narkotyki, czy zadurzenie w pielęgniarce ).
Dodatkowo w tym filmie pojawia się rozwiniecie backstory Freddy’ego, jest ono teraz troszkę bardziej mroczne i tragiczne, a takiego właśnie oczekiwałem. Niestety jest przy tym bardzo głupie, ale rozumiem, że scenarzyści i tak dali z siebie wszystko co najlepsze, a sama postać Kruegera jest już kuriozalna, więc czemu nie pogłębić tego tematu i dodać motyw zbłąkanej duszy, która nie zazna spokoju dopóki nie zostanie pochowana jak człowiek.
Głównym przesłaniem tego filmu jest tak jak sam tytuł wskazuje motyw przyjaźni i wspólne pokonywanie problemów, a działa to nawet nieźle, lecz niestety mam pewne obiekcje co do zachowania postaci. W finale filmu ginie spora część głównych bohaterów i nie jest to niczym nowym w cyklu, ale protagoniści, którzy przetrwali potrafią płakać nad śmiercią jednej postaci. Tym czasem zapominając o innych postaciach, które też tam zginęły w tym samym i mimo, że były mniej ważne dla całej serii, to właśnie z perspektywy bohaterów to oni byli przyjaciółmi, których znają dłużej i zdecydowanie bardziej. Ale to jest już czepianie się, w końcu ta seria nigdy nie była ambitna pod względem relacji miedzy bohaterami, nie wspominając już o logice w ich postepowaniu.
Jednak wolę dwójeczkę
Tak, dokładnie wolę bardziej tą nielubioną przez fanów dwójkę niż wojowników snów, ponieważ są trzecia część jest o wiele za bardzo filmem przygodowym z mrocznymi elementami slashera. Natomiast nie znaczy, że jest to zły film. Wręcz przeciwnie kolejna część ulicy wiązów jest dobrym kinem i jestem jak najbardziej za takimi filmami z serii, o ile będą tam też części podobne do jedynki i dwójki.
Nie sądziłem, że trzecia część serii będzie miała tak wysokie oceny. Na Filmwebie jest ot 7,0. A na horror to bardzo dużo :) Coraz bardziej jestem przekonany, że warto zrobić sobie taki maraton jak Ty.