Spór o kawałek drewna... (W drodze po dyplom! #2)

in #pl-artykuly5 years ago (edited)

Jak to się stało, że minął już tydzień?! Ostatnie dni przypomniały mi, że studia wymagają ode mnie nie tylko napisania prac dyplomowych, ale też wypełniania bieżących obowiązków... Dochodzę do wniosku, że w studiowaniu przeszkadzają mi już tylko studia, jako że często zmuszają mnie do poświęcania czasu sprawom mniej istotnym, kiedy można by go spożytkować znacznie lepiej. Myślę jednak, że w ostateczności musi mnie to wielu rzeczy uczyć, m. in. umiejętności organizowania czasu. Nie jest więc tak źle, bym miała prawo narzekać. ;)

Podczas spotkania z promotorem relacjonowałam konflikt o jedną z kwater w Drzwiach w Santa Sabina. Postaram się zrobić to i tutaj.

Oto przedmiot sporu:

0fv2dm94hz.jpg

Analizowane artykuły to The "King's Advent" and The Enigmatic Panels in the Doors of Santa Sabina Ernsta Kantorowicza oraz odpowiedź polemiczna na ten tekst, The Acclamation Scene on the Doors of Santa Sabina Richarda Delbruecka.

Zacznijmy od tego, co widzimy - czyli dokonajmy krótkiego opisu preikonograficznego. Scena podzielona jest za pomocą poziomej linii gruntu na dwie zbliżone wysokością części, przy czym górna jest nieznacznie wyższa. W każdej z części można zauważyć kolejne podziały - w przypadku dolnej - wyraźny i analogicznie przeprowadzony za pomocą linii gruntu, a także, mniej oczywisty, wyznaczony "gzymsem" zdobionym kimationem jońskim, który podtrzymuje dwuspadowy dach świątyni, na którego szczycie znajduje się krzyż. Za świątynią znajdują się dwie wieże, które badacze interpretują jako bramę miejską.
W górnej części kwatery przedstawiono dwie postaci, a w dolnej sześć, ustawione na dwóch poziomach po trzy osoby. Na podstawie wysokości poszczególnych części, ale także strojów postaci można odczytać jasną hierarchię. U góry znajduje się uskrzydlona postać oraz mężczyzna w chlamidzie. Zdaniem Ernsta Kantorowicza obie postacie wykonują niemal identyczny gest. Delbrueck natomiast wprost nazywa pozę mężczyzny w chlamidzie pozą oranta. Wydaje mi się, że nadużyciem jest uznanie póz postaci za podobne. Uskrzydlona postać zdaje mi się bardziej przewodzi, kierować, wskazywać drogę, a przede wszystkim: być ukazana w ruchu. Może o tym świadczyć ułożenie stóp i stosunkowo znaczne ugięcie prawej nogi w kolanie. Mężczyzna w chlamidzie zdaje się stać, jego poza jest znacznie bardziej statyczna. Rodzaj uniesionych, rozłożonych rąk może sugerować, że jest to przedstawienie oranta, choć ręce zdają się być nieco za bardzo, w porównaniu do innych przedstawień orantów, opuszczone.

1280px-Saint_Apollenaris.jpg

Orante_(particolare),_catacombe_di_priscilla,_cubicolo_della_velatio,_roma_(metà_III_secolo).jpg

W dolnej połowie pola obrazowego postaci wyżej ubrane są w togi, niższa trójka natomiast odziana jest w paenule i dalmatyki. Górny rząd utożsamiany jest z senatorami, a dolny z duchowieństwem.
Kantorowicz przekonuje, że w każdej trójce pierwszy mężczyzna z lewej strony wychwala anioła, podczas gdy pozostali oddają cześć postaci w chlamidzie.
Mi wydaje się, że zwrot pierwszego mężczyzny w odwrotnym kierunku spowodowany jest jedynie względami kompozycyjnymi, a w rzeczywistości jedyną osobą uwielbianą przez mężczyzn w dolnej części kwatery jest postać w chlamidzie.

Ale... kto to właściwie jest?

Ernst Kantorowicz wykazuje, odwołując się do liturgii chrześcijańskiej, ale także do monet cesarskich, przedstawień z łuków triumfalnych, sarkofagów i ilustracji książkowych, że można wyróżnić w chrześcijaństwie dwa rodzaje adventus - przybycia - znajdujące odbicie w antyfonach stosowanych w liturgii. Pierwszy adventus, historyczny, to wjazd Chrystusa do Jerozolimy. Związana z nim antyfona to Benedictus qui venit in nomine Domini (Mt 21,9). To wydarzenie ukazuje Chrystusa jako hellenistycznego króla, dowodzi Kantorowicz, wskazując na rodzaj ceremoniału towarzyszący wjazdowi władcy. Pojawienie się króla u wrót miasta było w epoce hellenistycznej porównywalne do objawienia się bóstwa.
Badacz wskazuje także podobieństwa pomiędzy wjazdem Chrystusa do Jerozolimy a Epifanią, jako że oba ukazują przyjście w ciele i podkreślają królewskość Jezusa - podczas pierwszego ze zdarzeń Chrystus ukazał się jako Władca Izraela, podczas drugiego - jako Pan Wszechświata.
Drugi adventus, przybycie "eschatologiczne". Antyfoną związaną z tym typem jest werset Ecce mitto angelum meum... (Ml 3, 1). To proroctwo odnosi się nie tylko do przybycia Mesjasza, ale także jego proroka - Jana Chrzciciela, którego w późnym okresie Bizancjum czasem obrazowano ze skrzydłami, jako anioła.

365433_original.jpg

Kantorowicz wskazuje związki między ceremoniałem i przedstawieniami władców a liturgią i Pismem Świętym. Na monetach cesarskich znajdują się ślady nie tylko przybycia historycznego, ale także eschatologicznego. Pojawiają się na nich przedstawienia cursora, poprzedzającego władcę, często w postaci uskrzydlonej Victorii.

pobrane.jfif

Omawiana kwatera ma reprezentować właśnie adventus. Przedstawia Chrystusa w typie władcy, jest ilustracją proroctwa z księgi Malachiasza. Liturgia miała kształtować rytuał (i vice versa!), a ukształtowany ceremoniał przybycia władcy, zdaniem Kantorowicza, wpłynął na sposób przedstawienia w drzwiach z Santa Sabina.

Ważnymi argumentami było stwierdzenie, że wszystkie zachowane kwatery są biblijne, dlatego przedstawienie nie może być alegorią (hipoteza alegorii Chrześcijańskiego Cesarstwa Rzymskiego) ani sceną historyczną (przedstawienie jakiegoś władcy, teza Delbruecka, o którym zaraz) oraz treść proroctwa Malachiasza:

Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. (Ml 3, 1-2)

W Biblii z Farfy znajduje się ilustracja tego fragmentu, którą Kantorowicz uznaje za analogiczną i opisuje ją. Sama jednak nadal jej nie znalazłam, więc trudno mi się odnieść do tego argumentu.

Reasumując - Kantorowicz uznaje, że opisywana kwatera przedstawia przyjście w ciele Mesjasza, władcy świata i zapowiadającego go anioła w wejściu do świątyni, objawienie się Chrystusa Pantokratora i ilustracja proroctwa z księgi Malachiasza - ilustracja już komentująca, co wskazuje krzyż na dachu świątyni.

Delbrueck się nie zgadza. W swoim bardzo krótkim artykule uznaje scenę z kwatery za historyczną, ukazującą Teodozjusza II, który bywał - w przeciwieństwie do Chrystusa (!), przedstawiany w takim typie - władcy o takich rysach, ufryzowaniu i zaroście.

179px-Theodosius_ii.jpg

Ponadto uznaje jednoznacznie pozę mężczyzny w chlamidzie, za pozę oranta - co też nie jest zwyczajnym sposobem przedstawiania Jezusa. Obecność krzyża na świątyni traktuje jako dowód, że scena nie może mieć źródła w Starym Testamencie.

Uznaje też, że wśród niezachowanych kwater mogły znajdować się inne przedstawienia historyczne.

Ostatnie dwa argumenty są nie do przyjęcia. Zwłaszcza, że całe drzwi zdają się reprezentować ideę lekturę typiczną, szukającą związków między Starym i Nowym Testamentem. Nie zmienia to faktu, że musi zacząć zastanawiać sposób przedstawienia postaci w chlamidzie - Chrystus raczej bywał przedstawiany w typie apollińskim bądź "zeusowym". Albo jako młodzian w dłuższych, jasnych włosach, albo jako starszy brodaty mężczyzna. Trudno znaleźć mi inne przedstawienie Chrystusa jako rzymskiego władcy - a może ktoś z Was takie widział? Będę wdzięczna za informację!

Nie przekonują mnie argumenty Delbruecka, więc trudno mi nazwać tę scenę Aklamacją. Jednak, choć spójna, teza Kantorowicza także wzbudza wątpliwości. Jeżeli Chrystus mógł być w tym czasie i w tym miejscu ukazany w ten sposób - nie będę mieć oporów, by uznać przedstawienie za Przybycie Króla.

Zwłaszcza, że byłaby to prefiguracja Paruzji - ukazanej w innej kwaterze. Starotestamentowe proroctwo z odpowiednikiem nowotestamentowym.

SantaSabinapanel.jpg

To bardzo wygodne założenie... i być może okaże się konieczne, by ruszyć z miejsca z zasadniczym przedmiotem badań. Z braku przekonującej alternatywy prawdopodobnie pójdę za Kantorowiczem. Ale może da się (ba, z pewnością!) spojrzeć na to przedstawienie zupełnie inaczej? Macie pomysły?