Kozi Wierch i Mróz vs Dwoje szaleńców

in #pl-artykuly7 years ago

Kozi Wierch i Mróz vs Dwoje szaleńców

received_357519161392863.jpeg

Jak to zwykle nasza przygoda zaczyna się bardzo wcześnie, tym razem o 2 w nocy. Wyjeżdżamy z Brzeska i kierujemy się w stronę gór a dokładniej na parking w Palenicy Białczańskiej. Na miejscu byliśmy około 6:10. Szybko wybraliśmy się w nasze zbroje, nie było to łatwe przy -27°C ale z palcami sztywnymi jak patyki po 20 minutach jesteśmy gotowi. Ruszamy droga Oswalda Balzera w stronę Morskiego Oka, zaraz za Wodogrzmotami Mickiewicza odbijamy w prawo na zielony szlak prowadzący przez piękną Dolinę Roztoki. Pod sam koniec szlaku, kierujemy się na szlak zimowy który prowadzi z początku tak jak szlak czarny, lecz nie trawersujemy w prawo pod Niżnią Kopą tylko obchodzimy ją z drugiej strony. O godzinie 8:30 docieramy do Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich tzw. Piątki. W Piątce robimy sobie dłuższą przerwę bo jednak 2 godziny marszu w temperaturze -27°C zrobiły swoje. Z czapki zrobił się kask a ze spodni i kurtki kombinezon motocyklowy... :D Pokruszyliśmy wszystko i położyliśmy na kaloryfer, ponieważ czekał nas jeszcze kawał trasy, więc ubranie musiało być suche i ciepłe.

20180227_073025.jpg


Ruszamy do celu:

Po godzinnej przerwie ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku Zawartu. Po 10 minutach dochodzimy do skrzyżowania.. JEST! Kozi Wierch!! Skręcamy w prawo na szlak czarny, wiodący na jego szczyt. Jeszcze z dołu zrobiliśmy wstępne zapoznanie z warunkami śniegowymi i ułożyliśmy optymalną trasę, która ostatecznie trochę zmieniliśmy mniej więcej w połowie. Musieliśmy trochę odbić przed szczytem w lewo z powodu śniegu który mógł spowodować ewentualną lawinę. Wyszło nam to ostatecznie na plus, ponieważ trafiliśmy w zlodowaciały śnieg na przemian z lodem i można było się trochę"pobawić" w wspinaczkę lodową.

Kilka słów o Kozim Wierchu:

Na Kozim Wierchu byłem raz. W lecie tego roku. Próbowałem też raz zdobyć go zimą, lecz byłem zmuszony zawrócić około 100m przed szczytem z powodu pogarszającej się pogody. Ciekawostką jest, że Kozi Wierch(2291m) jest najwyższą góra w całości położona na terenie Polski, co prawda jest jeszcze Cubryńska Strażnica(2335m) i Świnicka Kopa(2298m) lecz te góry to jedynie małe wypiętrzenia w grani które bardzo ciężko zlokalizować. Kozi Wierch za to widać już z daleka. Nazwa wzięła się od kozic często pasących się na jego zboczach (osobiście nigdy jej tam nie spotkałem, a przechodziłem koło niego wiele razy). Wcześniej też był nazywany Pierwsze odnotowane wejście było 17 sierpnia 1867 roku, a dokonali go Eugeniusz Janota i Maciej Sieczka. Moim zdaniem szczyt ten był już zdobywamy dużo wcześniej przez pasterzy i myśliwych ponieważ były to idealne tereny to wypasu owiec i polowań.

Nareszcie u celu:

Po 2 godzinach i 30 minutach marszo/wspinaczki docieramy na szczyt. Po drodze miałem problemy z kolanem ponieważ odezwała się stara kontuzja (zerwane wiązadła w kolanie) lecz z zaciśniętymi zębami i częstymi przerwami dałem radę. Trafiliśmy idealnie w okno pogodowe, akurat jak weszliśmy na szczyt to rozwiało całą mgłę i odsłoniło nieziemskie widoki. Szybka sesja zdjęciowa i trzeba schodzić, nie zapominajmy temperatura waha się w okolicy -20°C i postój w takiej temperaturze nie jest zbyt przyjemny na dłuższą metę. Z Koziego schodzimy w ekspresowym tempie tzw. "Dupozjazdem". Bo jak to mówią, każdy facet to takie duże dziecko i wyszaleć się musi :D Po około 45 minutach od wyjścia ze szczytu docieramy z powrotem do schroniska w Piątce. Tam robimy przerwę na odmrażanie sprzętu i na ciepły obiad. Dziś akurat postawiliśmy na Żurek.

20180227_114632.jpg


20180227_114544.jpg



Czas wracać do domu:

Po około godzinnej przerwie wychodzimy że schroniska i kierujemy się szlakiem przez Dolinę Roztoki i Drogę Oswalda Balzera do samochodu. Temperatura zaczyna spadać ponieważ robi się powoli ciemno, ale tu już nie ma żadnych trudności. Sprawnie pokonujemy ten odcinek szlaku o docieramy do auta. Przebieramy się w trochę bardziej elastyczne ciuchy ponieważ nasze zamarzły w drodze powrotnej :D Zadowoleni ze zdobycia kolejnego szczytu wsiadamy do samochodu i wyruszamy do domu. Zmęczeni i zmarznięci nie marzymy o niczym innym jak o kąpieli i śnie.

Hola Hola!! Nie tak prędko....

Po przejechaniu około 15km w aucie zaczynają zasnąć auta i zanika prąd... przewidujemy najczarniejszy scenariusz... Alternator. Po 2km nasze przewidywania okazują się słuszne.... postój przy -20???? Masakra!!! Dzwonimy po najbliższą lawetę, nie ma innego wyjścia, ponieważ nie chcemy czekać na transport na takim zimnie i ciemnościach, na totalnym zadupiu gdzie psy dupami szczekają :D Laweta przyjeżdża po 20 minutach, pakujemy samochód i udajemy się do domku. Akurat się trafiło, że Pan z lawety był całkiem spoko więc w wesołych humorach i opowiadając różne śmieszne historie docieramy do domu około godziny 23 :) Byłem tak zmęczony, że jak tylko się położyłem do łóżka to zasnąłem w sekundę, a obudziłem się 15 godzin później...

Jak to mówią, "Nie chwal dnia przed zachodem słońca ". W tym wypadku sprawdziło się to idealnie. Mimo tych wszystkich "atrakcji" zaliczam wypad do udanych, ponieważ widoki były fantastyczne a radość z zdobycia góry ogromna jak sama góra. Następnym celem jest Szpiglasowy Wierch od strony Piątki.

Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku !!!

Sort:  

Wspaniały wypad. Wspaniała relacja i wspaniałe zdjęcia. Góry zimą to inna bajka.
Bardzo dobrze napisany post.
Pozdrawiam i życzę kolejnych szczytów :)

Dziękuję i również Pozdrawiam! :)

Zacne fotki :) aż samemu by się chciało tam być, nawet w tych -27stC ;)

Dzięki :) po 20 minutach sie odniechciewa :D

Szacun :) Ja zimowo aż tak nie szaleje. Pozdrawiam

Góry zimą to całkiem inna bajka :D

Pozdrawiam również :)

-27'c WOW !!!!
Dzisiaj w mojej miescinie bylo zaledwie -4'C i troszke sniegu...... szkola zamknieta, restauracje zamkniete w sklepach brak chleba i mleka poniewaz ludzie szykuja sie na armagedon!!! Smiechu warte !!!
Wyprawa super!!! JA TAK CHCE!!!

Musisz więc przyjechać w Tatry :) przez cały ten tydzień temperatury nocą wahały się od -22 do -31 stopni :)