Graffiti można uznać za coś, co przedstawiać nam może historię danego kraju w postaci chronologicznej. Niestety nie możemy sięgać wcześniej, niż powstała fotografia. Jedyne czym możemy się posługiwać to opisami, które w żaden sposób nie mogą zastąpić nam zdjęć. Dzisiejsze hasła nie nawiązują już do walki o wolność. Często nie wytwarza się również żadnych relacji międzyludzkich. Jest czymś co często nie niesie ze sobą żadnego przesłania. Często służy do ukazania przychylności dla pewnej drużyny sportowej. Nierzadko tego typu twórczość nawołuje do agresji i niechęci do innych drużyn. Inne z kolei wyrażają niechęć do policji. W tym samym czasie powstaje twórczość wyjątkowa w swoim przekazie i formie jaką jest street art.
Jednym z ważniejszych teoretyków, do którego zamierzam się odwołać w niniejszej pracy będzie filozof i teoretyk marksistowski Antonio Gramsci. W czasie studiów był członkiem partii socjalistycznej. W czasie, kiedy we Włoszech władzę przejęli faszyści, Antonio Gramsci trafił do więzienia, gdzie z kolei napisał swoje największe dzieła. W tekstach Gramsciego często powraca motyw rządu opartego na aprobacie rządzonych. „Rząd oparty na aprobacie rządzonych, ale aprobacie zorganizowanej, nie ogólnikowej i niesprecyzowanej, która ustala się w momencie wyborów: państwo ma tę aprobatę i domaga się jej, ale także kształtuje sobie ową aprobatę za pomocą stowarzyszeń politycznych i zawodowych, które pozostają jednak organizacjami „prywatnymi”, pozostawionymi prywatnej inicjatywie klasy rządzącej”1. W czasach PRL-u tej aprobaty często brakowało, poczynając od czerwca 1956 roku, kiedy na poznańskie ulice wyszły setki niezadowolonych pracowników zakładów Cegielskiego, po wybuch stanu wojennego z grudnia 1981 spowodowany poważnymi strajkami jak i narastającym kryzysem ekonomicznym. Często takim protestom i demonstracjom towarzyszyły pozostawiane na murach antyrządowe pro-opozycyjne czy wreszcie wolnościowe hasła . Jest to jedna z taktyk oporu wobec władzy, którą stosowano stosunkowo często szczególnie jeżeli chodzi o lata osiemdziesiąte. Jedną z głównych przyczyn takiego obrotu sprawy jest zarejestrowanie jak i zalegalizowanie związku zawodowego „Solidarność”. Od tamtej pory we wszystkich dużych polskich miastach, z których na szczególna uwagę zasługują Warszawa, Wrocław czy Gdańsk rozpoczyna się eksplozja „graffiti walczącego”, które miało polegać na walce z ówczesną władzą w celu osiągnięcia upragnionej wolności. Napisy pojawiające się dość intensywnie, w krótkim czasie były widoczne na rogu każdej ulicy. Mimo przez lata stosowanej propagandy, którą praktykowano we wszelkiego rodzaju mediach, instytucjach publicznych, czy ulicach nie zdołano uzyskać pełnej aprobaty rządzonych, ta z kolei nie jest w pełni możliwa, gdyż zawsze zasób hegemoniczny wytwarza pewien ładunek kontr-hegemoniczny.
Na początku lat osiemdziesiątych możemy stwierdzić zdecydowaną i coraz bardziej wzrastającą przewagę tego drugiego. Już od początku swojego istnienia Polska Ludowa zabiegała o uzyskanie aprobaty osób rządzonych (następnie będę pisał o przyszłych pokoleniach i o szkołach ). Jednym z ciekawych sposobów jej uzyskania było tworzenie na ogromną skalę murali reklamowych, zachęcających do kupna różnorakich produktów, promujących sklepy „Społem” jak i nowo powstałe fabryki Jeżeli chodzi o same produkty, sytuacja jest o tyle ciekawa, że te rzadko można było spotkać na półkach sklepowych. Często taka reklama była więc czymś absurdalnym i niepotrzebnym. Spełniała jednak jedną bardzo ważną funkcję z punktu widzenia władzy. Miała za zadanie przekonywać społeczeństwo o ciągłym rozwijaniu się kraju. Była to jedna z opcji, która pozwalała rządzącym na zdobycie owej aprobaty rządzonych. Z biegiem czasu okazało się, że skutek jest odwrotny do zamierzonego. W czasach Polski Ludowej bardzo trudnym zadaniem było uzyskanie nawet podstawowych produktów, a dostępne zasoby sklepów nie były nadto zróżnicowane. Jakakolwiek reklama z czasem mogła tylko oburzyć społeczeństwo, tworząc przy tym wszechobecną frustrację i niezadowolenie. W tekście autorstwa Bartosza Stępnia możemy przeczytać : „W dużych miastach często się zdarzało, że do oficjalnych haseł propagandowych ludzie dodawali swoje trzy grosze. Tak było ze słynnym hasłem „ socjalizm = pokój”, do którego dołączono napis „kapitalizm = trzy pokoje z kuchnią”2. Przykład ten ilustruje nam w jaki sposób niezadowolenie społeczne mogło się objawiać. Następuje tu przechwycenie przekazu hegemonicznego, mającego na celu propagowanie racjonalności istnienia danej ideologii, na rzecz grupy kontr-hegemonicznej, która daną treść wyśmiewa, następnie przekształca, a w efekcie końcowym promuje inny model świata. Władze Polski Ludowej nie zapominały jednak o przyszłości. Hegemonia ma za zadanie legitymizować to, co związane jest z autorytetem. Władza poprzez pewne organy społeczne, czy instytucje, wpaja nam pewną wizję świata, co ma powodować aprobatę rządzonych. Ogromną rolę miałoby tu odgrywać nauczanie. To wyobrażenie uważa się za wywiedzione ze zdrowego rozsądku. Nadaje się mu cechy myślenia powszechnego. Najpierw ustalona zostaje pewna określona wizja świata, następnie zabiega się po to, aby byłą podzielona przez społeczeństwo.
Mimo wielu lat istnienia Polski Ludowej nie udało się tego osiągnąć. Pokolenie wychowywane w duchu PRL w ósmej dekadzie XX w. w ogromnym stopniu przyczyniło się do upadku tegoż systemu. Państwo mimo wielu lat starania się o aprobatę rządzonych, nie otrzymało jej. Wytworzony został bardzo szeroki i silny zasób kontr-hegemoniczny. Był on oddolny. Podobnie jak hegemonia, zasób kontr-hegemoniczny wytwarza własne znaki i hasła. Kiedy władza ma za zadanie uprawomocnić autorytet, kontr-władza ma nie tyle go osłabiać, co stworzyć własny i wynieść go do rangi hegemonicznego. Walka o to, co zwycięży, rozgrywała się m.in. na murach polskich miast. Tu rozgrywka toczyła się na polu semantycznym. Anty-systemowe graffiti równie szybko pojawiało się, jak i znikało z murów polskich miast. Na zamalowywanych powierzchniach chętnie tworzyła „Pomarańczowa Alternatywa” działająca głownie na terenie Wrocławia. Krasnal miał stanowić połączenie tego, co zostało zamalowane, jak i pozostałej na murze plamy. Niestety postać wymyślona przez założyciela grupy Waldemara Majora Fydrycha była zamalowywana równie często, jak inne hasła i znaki.
Jedną z ról władzy jest to, aby w odpowiedni sposób administrować przestrzenią publiczną. Kontrola nad tą sferą była ogromna, co powodowało m.in. ograniczenie swobód obywatelskich w tym okresie. Wszelkie starania władzy nie przynosiły jednak upragnionego skutku. Bunt narastał, graffiti przybywało, a władza nie jawiła się już jako skuteczny egzekutor porządku.
Od lat osiemdziesiątych minęło sporo czasu, jednak pamięć tamtych wydarzeń dla wielu pozostaje świeża, dla innych jest ciekawą historią, którą wciąż poznają na nowo. Po wybuchu stanu wojennego 12/13 grudnia 1981 roku jednym z najbardziej widocznych rodzajów walk o wolność, jakie przetaczały się przez nasz kraj był konflikt toczony na murach polskich miast. Zdaniem osób praktykujących ten typ wyrazu, jak i działaczy grup anty-systemowych miało wyrażać to społeczny sprzeciw wobec braku wolności zarówno w sferze materialnej, jak i umysłowej. Pojawianie się napisów i rysunków spotkało się z ogromnym sprzeciwem rządzących. Spowodowało to utworzenie się wielu zorganizowanych grup, które w coraz to mocniejszy sposób ukazywały swoją obecność w przestrzeni publicznej. Jedną z takich grup była wcześniej już wspomniana „Pomarańczowa Alternatywa”. Nie możemy jednak zapominać o tym, że zdecydowana większość wszelkich anty-systemowych haseł wykonywana była przez jednostki, które dokonywały tego pod wpływem pewnego wewnętrznego impulsu. Mimo tego była to twórczość, której treści miały wyrażać wolę zdecydowanej większości społeczeństwa – części nastawionej anty-systemowo. Wszelkie tego typu napisy zdają się mówić „ My jako społeczeństwo zwracamy się do was władzo – żądamy wolności!” „Wynoście się!”.
Teoria hegemonii będzie mi służyła jako narzędzie interpretacji tego, co wówczas pojawiało się na murach polskich miast. W kontekście wydarzeń wówczas zaistniałych, graffiti dotykało procesów kulturowych i społecznych w o wiele mocniejszy sposób niż ma to miejsce współcześnie. Antonio Gramsci powiadał: „Rząd oparty na aprobacie rządzonych, ale aprobacie zorganizowanej, nie ogólnikowej i niesprecyzowanej, która ustala się w momencie wyborów: państwo ma tę aprobatę i domaga się jej, ale także kształtuje sobie ową aprobatę za pomocą stowarzyszeń politycznych i zawodowych, które pozostają jednak organizacjami „prywatnymi”, pozostawionymi prywatnej inicjatywie klasy rządzącej.”3. Skąd miano by uzyskać ową aprobatę? W uzyskaniu takowej kluczową rolę miałaby odgrywać hegemonia. Pojęcie to u Antonio Gramsciego odnosi się co prawda do krajów demokratycznych, co nie oznacza, że nie stosuje się tej taktyki w innych istniejących systemach, bądź systemie jaki funkcjonował w PRL. „Hegemonia to sytuacja, w której określone grupy społeczne roztaczają swój autorytet moralny i intelektualny nad innymi grupami społecznymi, narzucając im pewne ramy interpretacyjne jako oficjalne sposoby rozumienia rzeczywistości, czy wreszcie konstruują swego rodzaju metaświatopogląd integrujący różne, powstające w toku społecznej praktyki, wizje tego, jak powinna wyglądać wspólnota.”4. Aprobatę rządzonych władza starała się uzyskać poprzez wszelkiego rodzaju instytucje, media, szkolnictwo, czy wreszcie zagospodarowanie przestrzeni publicznej. Mimo to poparcie dla władz jak i ideologii wciąż malało, aż osiągnęło swoje apogeum na początku lat osiemdziesiątych. Dlaczego tak się stało? Szeroka propaganda władz nie wystarczyła do tego, aby zakryć wszechobecne ubóstwo i niski poziom życia. Wszelkie hasła o wielkiej i rozwijającej się Polsce, tylko buntowały społeczeństwo. Zgrzyt między wyidealizowanym obrazem władz, a rzeczywistością stał na zbyt wysokim poziomie, aby można było go pominąć. Taki stan Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nie mógł doprowadzić do czegoś innego jak do powstania silnego nurtu kontr-hegemonicznego. Wyrażał się on m.in. poprzez napisy na murach. Osobą, która wpisywałaby się w ten nurt byłby Robert AFA Brylewski. Uznaje się go za jednego z najbardziej znanych „anty-systemowych grafficiarzy” lat osiemdziesiątych. Szerokiej publiczności znany jako wokalista i gitarzysta, twórca graffiti szablonowego, które miało wyrażać sprzeciw wobec ówczesnej władzy. Działał głównie na terenie Warszawy. Jego twórczość wykazywała charakter kontr-hegemoniczny. Świadomie tworzył graffiti, które miało wyrażać dezaprobatę wobec rządzących. Jego twórczość zdecydowanie różniła się od pojedynczego, niczym nieprzyozdobionego napisu na murze. Był on twórcą graffiti tzw. szablonowego, które w tym czasie było dość popularną formą twórczości szczególnie na gruncie polskim.
Twórczość Bylewskiego była nie tyle zwykłym hasłem anty-systemowym, co twórczością o humorystycznym charakterze, mającą zadanie ośmieszyć i skompromitować ówczesną władzę. Te bardziej wyrafinowane dzieła różniły się także od napisów tym, że miały o wiele bardziej indywidualny i jednostkowy charakter. Wypowiedzi nie zwracają się już do klas rządzących jako „my” tylko „ja”. Ludzie tworzący graffiti szablonowe zazwyczaj nie wyrażali patetycznych haseł związanych z chęcią obalenia władzy. Tutaj chodziłoby bardziej o twórczość inteligentną, ironiczną jak i o wykazanie się poczuciem humoru. O wiele częściej odnosiło się do jednostek. Tutaj nie było już mowy o władzy w ogóle, a częściej malowane były konkretne postacie jak popiersia generała Jaruzelskiego czy Wałęsy. Władza była oburzona tego rodzaju działaniami. Wszelkie nowo powstałe graffiti były przez służby szybko zamalowywane, a na ich miejscu powstawała plama. Tu właśnie toczyła się walka o przestrzeń, która wciąż była odzyskiwana i tracona. Wszelkie tego typu działania były bardzo ryzykowne dla twórców, gdyż ewentualne przyłapanie mogło mieć bardzo surowe konsekwencje. Dlaczego uważam że propagował on kontr-hegemonię?
Eksplozja graffiti szablonowego była mocnym wyrazem tworzenia się silnej kontr-hegemonii. W Polsce zaistniało ogromne przyzwolenie na tego typu działania. Stosunek władzy został zaburzony. Pod koniec lat osiemdziesiątych, twórcy graffiti anty-systemowego działali w pełni swobodny sposób. Tworzyli różne anty-systemowe hasła podczas dnia. Milicja nie była już skłonna interweniować, gdyż była zawieszona miedzy starym systemem, a nowym, który pojawił się na horyzoncie. Wszelkie służby, które zamalowywały powstałe za dnia graffiti, były zmuszone działać w nocy. Możemy uznać to za pewien paradoks.
Innym znanym grafficiarzem lat osiemdziesiątych był Dariusz Paczkowski, który również wykorzystywał w swoich pracach technikę szablonową. Jego dzieła cechowały gra ironią. Jego twórczość była zarazem artystyczna i polityczna. Sam nie poważał podziału sztuki na zaangażowaną i street art. Jedne z najbardziej znanych graffiti przedstawiało dwie postacie, osłonięte płaszczem i trzymające kosy. Symbolizować miały one nadchodzącą śmierć. Pod nimi dumnie kroczy milicjant, lecz nie zauważa ich. Graffiti uzupełnione jest napisem „ ZA MUNDUREM PANNY SZNUREM”. Dumnie i pewnie kroczący milicjant z bronią w ręku, ma symbolizować władzę, której wydaje się, że nic jej nie zagraża. Krocząc nie zauważa jej końca, który nadchodzi i jest już bliski celu.
Jeden z najbardziej znanych szablonów autorsta Dariusza Paczkowskiego Za mundurem panny sznurem
Niektóre jednostkowe działania i pomysły zapoczątkowały powstawanie grup. Jedna z najciekawszych i najprężniej działających była grupa zwana „ Pomarańczowa Alternatywa”. Władza w okresie stanu wojennego starała się zakrywać i zamalowywać wszelkie hasła antysystemowe. Waldemar Major-Frydrych, twórca Pomarańczowej Alternatywy postanowił znaleźć na to swój własny sposób. Wpadł na pomysł, aby nowe, zamalowane przestrzenie przyozdobić krasnoludkiem koloru pomarańczowego. Jak czytamy w książce Niżyńskiej, Waldemar Major Frydrych „(…)twierdził, że pierwotny napis na murze wyrażał pewną tezę, zamalowanie napisu – antytezę, a jego krasnal syntezę.”5) Na podstawie tego fragmentu możemy wysnuć wniosek skąd wzięła się nazwa dla tejże organizacji. Krasnoludek, jak i jego pomarańczowy kolor, miał być alternatywą dla smutnej rzeczywistości. Jak sam Waldemar Major-Frydrych pisze na swoim blogu „(…) w moim Manifeście, dokonałem połączenia Surrealizmu z Socrealizmem. Dodatkowymi źródłami, które inspirowały mój manifest były działa światowych klasyków takich jak Marks oraz otaczająca mnie rzeczywistość rewolucji solidarnościowej.”6
Działalność Waldemara Majora-Frydrycha, jak sam przyznaje, mocno nawiązywała do ówczesnej rzeczywistości. Sztuka wytwarzana przez „Pomarańczową Alternatywę” na ulicach polskich miast miała charakter relacyjny. Mowa tu nie tylko o graffiti, jak również o różnych działaniach performatywnych. Każde takie działanie miało charakter wytwarzania relacji międzyludzkich. Dzięki tym relacjom powstawał rodzaj wspólnotowości, co następnie pociągało za sobą wytworzenie się pewnej debaty publicznej w ramach tej zbiorowości. Krasnoludki z czasem również były uznawane za atak na władzę w wyniku czego były zamalowywane.
Podsumowując, hasła i znaki anty-systemowe miały szerokie działanie społeczne, ale nie tylko społeczeństwo je dostrzegało. Władza w paniczny sposób reagowała na wszelkie hasła i malunki antyrządowe jakie pojawiały się na murach, jednak nie bez powodu. Doskonale znali siłę oddziaływania takich dzieł. Sami przez cały okres swojej władzy stosowali te techniki, aby utrzymać się przy władzy, poczynając od tablic agitacyjnych, napisów na murach, czy plakatów nawołujących do pozytywnych odpowiedzi na pytania zadane w referendum przeprowadzonym 30 czerwca 1946 roku. Jednym z najbardziej znanych jest plakat, na którym widać czytającego tenże plakat, oraz stojącego za nim żołnierza NSZ. Plakat odczytujemy w ten sposób, że żołnierz ten może mieć nazistowskie poglądy, co sugeruje nam opaska znajdująca się na ręce jego cienia, na której znajduje się swastyka. Żołnierz podpowiada czytającemu plakat o treści „GŁOSUJ 3 RAZY TAK”, aby zagłosował na nie. Całe przedstawienie zwraca się do widza słowami „ Głosując na nie, zrobisz tak jak chcą zbrodniarze z Niemiec.” Następnie zadaje pytanie „Na pewno tego chcesz?” Odpowiedź jest oczywista, co ma miało nakłonić ludność do oddania trzech głosów na tak. Plakat ten miał na celu namówienie osób czytających go do zagłosowania na tak, jednak był to cel poboczny.
Referendum zostało zafałszowane, a oficjalne wyniki nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Głównym celem było przekonanie społeczeństwa, że mają na coś wpływ oraz ukazanie chęci współpracy władzy ze społeczeństwem. Innym było ukazanie wszechobecnego poparcia dla partii rządzącej. Zdawali się mówić „Społeczeństwo zagłosowało zgodnie z naszymi prośbami, jak i w zgodzie ze swoim sumieniem – jesteśmy popierani przez zdecydowaną większość Polaków”. W czasach PRL nastał czas murali, które działały w ten sam sposób, a o których wspominałem już wcześniej.
Motywacja osób działających na murach polskich miast w okresie istnienia Polski Ludowej nie ulega wątpliwości. Chęć wyrazu i aprobaty dla wolności, wołanie o godne życie i szczęście. Wszystkie osoby działające w ten sposób podzielały pewną koncepcje rzeczywistości, która starały się wcielić w życie. Dając o tym swój wyraz na murach, budzili w polskim społeczeństwie wolę walki i chęć zmiany. Przestrzeń nie należała już do władzy, lecz do społeczeństwa. Ci, którzy tworzyli anty-systemowe graffiti, mieli nadzieję na to, ze wpływają na umysły innych. Liczyli na osiągnięcie pewnej zmiany w społeczeństwie, która w przyszłości pozwoliłaby na przewrót.
W następnym artykule przedstawię w sposób szczegółowy czym jest manifest. Ukaże, że może on realizować się na wiele różnych sposobów. Szczególną uwagę zwróciłem na jedną z najbardziej pokojowych form walki o przestrzeń publiczną jaką jest wykonywanie graffiti. Wspomniany artykuł pozwoli spojrzeć nam na tą sprawę w troszeczkę szerszym kontekście. Artykuł ten stanowił będzie pewne podsumowanie przedstawionych na moim blogu serii analiz historycznych tegoż zjawiska. W następnych pracach ukażę pewną ciągłość tej formy twórczości. Postaram się udowodnić, że również w świecie współczesnym możemy odnaleźć wiele przykładów walki o przestrzeń publiczną.
Przypisy
- A. Gramsci, Pisma wybrane, tłum. Barbara Siewoszewska, Książka i wiedza, Warszawa 1961, s. 638.
- T. Sikorski, M. Rutkiewicz, Graffiti w Polsce 1940-2010, s. 24.
- A. Gramsci, Pisma wybrane, s. 638.
- M. Wróblewski, Kultura Popularna, Wierni jako zasób kontrhegemoniczny, Wyższa Szkoła Psychologii Społecznej, Warszawa 2014, s. 16.
5.A. Niżyoska, Street Art jako alternatywna forma debaty publicznej, TRIO, Warszawa 2011, s.68. - http://majorfydrych.blog.onet.pl/2009/01/15/jak-powstal-manifest-surrealizmu-socjalistycznego/
Bibliografia:
A. Gramsci, Pisma wybrane, tłum. Barbara Siewoszewska, Książka i wiedza, Warszawa 1961
T. Sikorski, M. Rutkiewicz, Graffiti w Polsce 1940-2010
M. Wróblewski, Kultura Popularna, Wierni jako zasób kontrhegemoniczny, Wyższa Szkoła Psychologii Społecznej, Warszawa 2014
A. Niżyoska, Street Art jako alternatywna forma debaty publicznej, TRIO, Warszawa 2011
http://majorfydrych.blog.onet.pl/2009/01/15/jak-powstal-manifest-surrealizmusocjalistycznego/
Wielkie LOVE dla Twoich artykułów! 3xTak dla takich jak ten! :)
dziękuję, ze u mnie napisałeś!
dzięki temu mogłam trafić tu ponownie, by przeczytać ten świetny post!
to opracowanie jest znakomite, napisane lekkim stylem, z trafnie dobranymi fotkami.
daje do myślenia!
(już naprawiłam zaniedbanie i dodałam Cie do znajomych:)
czytając o tych zmaganiach z propagandą i walce z tępą władzą, moją główną myślą był ten wniosek z poniższego zdjęcia:,
(taka luźna parafraza tego hasła, nota bene tez z grafitti:)
czasami trudno było oczekiwać, żeby przekaz z graffiti został w ogóle zrozumiany, zatem zamalowywano wszystko jak leci:)
oczywiście wiadomo tez, ze nie każde graffiti to sztuka..
ale czasem przekazy na murach są genialne!
z podwójnym dnem, z możliwością na (nie)dopowiedzenia.., z trafnością skojarzeń itd..
Ja bym powiedział przewrotnie, że to "odbiór sztuki jest warunkiem wstępnym do posiadania mózgu" :D. Dzięki!
Świetny artykuł, to pokazuje tylko jak ograniczenia wpływają na kreatywność twórców.
Tak.... Bardzo ciekawą kwestią w PRL-u były "reklamy-murale". Przewrotnie artyści mieli tu dużo swobody. Moim zdaniem byliśmy wówczas w światowej czołówce tworząc zarazem coś unikatowego na skale światową.Coś niesamowitego miały te reklamy malowane na murze z PRL-u. Wolałbym, aby je przywracano i dbano niż zamalowywano. Niestety wiele utracono i możemy oglądać i podziwiać jedynie na fotografiach. ehhh...
No niestety PRL (słusznie) źle się kojarzy więc wszystko co z nim związane też (niesłusznie). W mojej Świdnicy ostały się jeszcze 3 murale-reklamy, nie sądzę żeby przeżyły jeszcze zbyt długo.