Tak, Twoja diagnoza wydaje mi się właściwa. Zauważyłem u siebie, że rezygnując z rozpraszaczy (np. zaprzestanie bezmyślnego śledzenia krajowej bieżączki, skasowanie kont na portalach społecznościowych) łatwiej jest znaleźć przestrzeń do tego, co naprawdę chciałbym robić. Słyszałem kiedyś o takim systemie jak Non-zero Day System . Gdy mam problem z zabraniem się do napisania kolejnego artykułu, wbrew sobie włączam wszystko co do tego potrzebuje (kilka okien przeglądarek, książki w pdfach na drugim monitorze, plik wordowski) i sama wizualizacja tego sprawia, że odhaczając non-zero day, tak naprawdę pozostaję na dłużej w tym stanie (stanie pracy) i mając zapas czasu - udaje się zrobić całkiem sporo.
Dzięki! Nie słyszałam wcześniej o tym systemie, poczytałam teraz trochę i myślę, że warto spróbować! Ciekawe, jak się u mnie sprawdzi 😉