Dawno temu panował sobie kapitalizm.
Ludzie, korzystając z potęgi swojego rozumu, byli wolni, aby dążyć do własnego szczęścia i własnego zysku. Karczowali lasy, budowali osiedla i miasta, drogi, fabryki, z drzew robili papier i materiały budowlane. Na rzekach stawiali tamy, budowali sztuczne jeziora i kanały nawadniające, by zmienić pustynie w tętniące życiem pola bawełny. Wszystko, by się wzbogacić, przez oferowanie na rynku produktów i usług, za które inni płacili hajsem, zarobionym przez oferowanie na rynku produktów i usług.
Niestety, rosnące bogactwo przeciętnego człowieka wzbudziło zaniepokojenie tzw. elit intelektualnych. Postępowe elity, patrzące z pogardą na egoistyczne i plugawe masy, wzdrygały się, oczami wyobraźni widząc Amerykę ogołoconą z pięknych lasów i malowniczych kanionów, zamienionych w kamieniołomy czy, co gorsza, parki plebejskiej rozrywki. Do tego poczucie, że kapitalizm zubaża masy i nie zapewnia godziwej płacy, gdyż chciwi pejsaci wyzyskiwacze szukają jak najtańszej robocizny, więc są gotowi nawet sprowadzać siłę roboczą z Chin, wypierając biednego amerykańskiego robotnika i skazując go na nędzę i nieprzydatność.
Czy coś wam to przypomina?
Ano właśnie, typowe lewactwo! Ekologia, troska o godne życie ludzia pracy...
Ale takie idee nie pojawiły się w USA po lewej stronie. O nie.
Pojawiły się pod koniec XIX wieku w kręgu wyniosłych, prawicowych konserwatystów, zachłyśniętych importowanymi z Niemiec fekaliami Hegla i Bismarcka. Tak zaczęła się w USA era postępowa. Bo postępowe to były idee, o tak.
Dość kapitalistycznego wyzysku - teraz my, oświeceni, prawi i pełni troski ludzie z wyższego kręgu zadbamy o was, prole, bo sami sobie nie poradzicie.
Wśród person reprezentujących postęp w owym czasie byli i prezydent Teddy Roosevelt, i Woodrow Wilson, i ekonomista Thorstein Veblen nazywający kapitalistów klasą próżniaczą, i senator John Sherman, autor ustawy antymonopolowej Shermana, niszczącej rozwój przemysłu.
Postępowcem był też niejaki Madison Grant. Wielki konserwacjonista - dziś nazywalibyśmy go ekologiem - który uratował kalifornijskie sekwoje przed chciwym przemysłem tartacznym, opanowanym przez nieczułych dusigroszy o podejrzanej proweniencji!
Ale ten Madison Grant, człowiek kulturalny i uprzejmy, napisał też książkę "The Passing of the Great Race" - Zmierzch Wielkiej Rasy. Jeśli sądzicie, że chodzi tu o białą rasę, to się knypy mylicie! Autor za wielką rasę uznaje tylko nordyków z północno-zachodniej Europy - Anglosasów, Skandynawów i Niemców. Reszta ludów Europy to plebejskie lub popędliwe, nieczyste rasy: alpejska lub śródziemnomorska. Cywilizację zbudowali wyłącznie nordycy - czyści, chłodni, umiejący podporządkować się wodzowi mającemu wielką wizję.
Oto są idee postępu. Idee naukowego rasizmu, nordycyzmu. Jeśli pozwolimy ślepym siłom rynku i kapitalizmu na niezakłócone działanie, udział szlachetnej rasy nordycznej zmniejszy się w populacji i cywilizacja upadnie. Tak, jak uratowaliśmy sekwoje przed chciwością, tak musimy uratować rasę nordyczną przed mieszaniem się z podludźmi! Ekologia, głupcze!
Państwo musi więc promować eugenikę, higienę rasową i zakazywać! Zakazywać mieszania się ras, oraz premiować wysoką rozrodczość kobiet. A więc państwo opiekuńcze, by kobiety nie musiały pracować. Wysoka gwarantowana płaca minimalna, by mężczyźni mogli pozwolić sobie na godne życie - a murzyni nie mogli wypierać białych z zawodów! Przymusowa sterylizacja alkoholików i innych degeneratów, niszczących witalność rasy!
Program iście lewicowy, nieprawdaż? Jak najbardziej postępowy!
Uderza w znienawidzony kapitalizm i wyzysk człowieka przez podczłowieka, pardon, burżuja-materialistę. Liczą się wartości duchowe i niematerialne, w tym godność, godność nordyka!
Takie idee, idee postępu, ekologii, rasizmu i antykapitalizmu w jednym, ładnie opakowanym pakiecie, były normą na początku XX wieku, i praktycznie stanowiły o esencji postępowości, kręgów ludzi przyzwoitych, takich dzisiejszych KODziarzy, salonowców pokroju Tomasza Lisa, pogardzających zwykłym człowiekiem realizującym swoje własne szczęście, swój własny interes. Domagali się większego wpływu państwa na życie, większej kontroli niesfornego kapitalizmu i biznesowych karteli - i dostali to wszystko. W postaci prezydentury Franklina Roosevelta. W USA szalała wtedy eugenika na szczeblu stanowym, czyszczenie rasy z niepożądanych wpływów, a państwo położyło łapę również na systemie gospodarczym, by nie tylko uratować planetę przed eksploatacją, ale także np. rolnika przed spadkiem cen żywca, itp. głupotki.
Dzisiejsze lewactwo przyklasnęłoby, nieprawdaż? Tylko ten rasizm i antysemityzm...
Ale cóż to, II wojna światowa i te same idee w wykonaniu Adolfa Hitlera, wielkiego ekologa, dobrodzieja klasy robotniczej, który zdławił kapitalizm w Niemczech za pomocą sieci obozów koncentracyjnych, i także promował godność rasy nordycznej. I Adolf był wrogiem USA. Postępowcy doznali szoku, cały ich system wartości musiał ulec przetasowaniu.
Doszli do wniosku, że nie tyle wszystko, w co wierzyli, jest skompromitowane - ale tylko sam rasizm trzeba wykluczyć. I nazwać go skrajnie prawicowym odchyleniem. Bo ludzie są równi. Oczywiście oprócz tych równiejszych, czyli nas, elity postępu. No i tych mniej równych, czyli jak wyszło ostatecznie - białych heteroseksualnych mężczyzn.
Ciekawa wolta umysłowa. Po II wojnie światowej, mimo iż amerykańskie postępowe lewactwo - kiedyś prawactwo - czyli partia demokratyczna, nadal pozostało kryptorasistowskie - z postępowego programu wykluczyło nieegalitarne koncepcje. Nadal było to towarzystwo proekologiczne, antykapitalistyczne - ale np. eugenika została wywalona jako nieludzka.
Jak to więc jest?
Otóż ten krąg ludzi ma mentalność totalniacką, on chce wszystko kontrolować i rozpościerać parasol władzy państwowej nad jak najszerszymi połaciami społeczeństwa. Czy będzie to ingerencja w imię czystości rasowej, czy w imię czystości mowy pozbawionej słów nienawiści - zasada jest identyczna. Ci postępowcy, ludzie mówiący o sobie "przyzwoici" - to poronione zamordystyczne hitlerki, które by się dobrze poczuć i zaspokoić swój pęd do autorytarnej władzy, będą bredzić o dobru społecznym, wielkim społeczeństwie, budowie nowej Ameryki - np. Ameryki (czy Polski) bez uprzedzeń. A chodzi im wyłącznie o zdeptanie naszych elementarnych wolności, o zdeptanie wolnej interakcji milionów ludzi niepotrzebujących żadnego nadzoru z góry. O zniszczenie dobrowolności, samodzielnego dążenia do szczęścia każdego z nas, o uczynienie z nas bezwolnych, bezmózgich pachołków wielkiej biurokracji, wydającej nam dekrety i pozwolenia "jak żyć". 100 lat temu zabranialiby ślubów międzyrasowych - dziś zabraniają odmowy upieczenia tortu małżeństwu homoseksualistów. Byle tylko odebrać nam prawo wolnych decyzji.
Moi drodzy.
Lewicowość to faszyzm. Postępowość to nazizm. Socjalizm to autorytaryzm. Prawactwo to lewactwo.
Ekologizm to ścierwo.
Antyrasizm to rasizm przeciwko białym.
Walka z wyzyskiem to antysemityzm.
Wolność i cywilizacja - to wyłącznie kapitalizm!
Czy Lovecraft był jednym z nich?
jeszcze jak!
Nazizm był pod niektórymi względami bardziej wolnościowy niż niektóre zachodnie demokracje liberalne. Np pod względem prawa do posiadania broni. III Rzesza zmieniła prawo tak, że już od 18 roku ( zamiast od 20 ) można było starać się o pozwolenie na broń. Nastąpiła deregulacja nabywania i handlu karabinami i strzelbami, a także amunicją, zwiększono czasowy limit pozwolenia z jednego roku na trzy lata.
Narodowy socjalizm miał w sobie trochę reakcyjnych i trochę postępowych pierwiastków, wydaje mi się, że postępowość dominowała, ale były też reakcyjne, pro-kapitalistyczne elementy.
fałszywa dychotomia, elementy pro-kapitalistyczne nie są reakcyjne, a elementy reakcyjne nie oznaczają pro-kapitalistycznych. Prawo do posiadania broni nie oznacza, że jego proponenci są pro-kapitalistyczni. W Polsce NOP jest za powszechnym prawem do posiadania broni w każdym domu, a są skrajnie antykapitalistyczni.
Nie napisałem, że kapitalizm zrazu oznacza reakcjonizm. Nie ma takich podziałów, stwierdziłem, że w tym aspekcie rządów narodowy socjalizm ograniczał rolę nowoczesnego państwa opiekuńczego, czyli miał w sobie również elementy reakcyjne.
napisałeś w sposób mętny i nielogiczny, więc sam sobie jesteś winien. A nazizm rozszerzał nowoczesne państwo opiekuńcze, a nie ograniczał je. Dostęp do broni nie jest jego elementem, jest raczej elementem państwa zamordystycznego, no to tutaj nazizm zamordyzm poszerzał tylko dla Żydów
Owszem, w wielu aspektach poszerzał jego rolę na nowe dziedziny życia - vide kampania anty-nikotynowa nazistów, którą do tej pory inspirują się ruchy narodowo socjalistyczne np Azow na Ukrainie. W niektórych jednak aspektach wykazał się respektowaniem autonomii rodziny i jednostki. Nie próbuję tutaj udowodnić, że tezy twojego artykułu są błędne, tylko chcę pokazać, że nazizm nie był aż tak agresywny jak komunizm w swoich dążeniach do zniszczenia tradycyjnych autonomii: rodziny, własności prywatnej. Między innymi właśnie dlatego klasa średnia, kapitaliści, konserwatyści, a nawet zwolennicy monarchii w pewnych momentach historii rozwoju narodowego socjalizmu udzielali mu pomocnej dłoni. Wiedzieli, że gdzieś tam czai się również widmo komunizmu i ten może okazać się gorszy. Nie chcę żebyś odczytał to jako usprawiedliwienie kolektywizmu nazistowskiego i zbrodni do jakich doprowadził.
ale nie piszesz niczego odkrywczego. Nazizm żadnej autonomii rodziny nie szanował, dzieciaki były indoktrynowane w szkołach i uczone donosić do gestapo na tatuśka, który na rauszu powiedział o jedno słowo za dużo na Adolfa. Potem wcielane do Hitlerjugend, by zrobić z nich bezmózgie nazi-drony do nazi-armii.
Tylko dlatego nazizm nie był "aż tak agresywny jak komunizm", gdyż był wdrażany w silnym społeczeństwie mieszczańskim, więc musiał udawać nieco bardziej ruch "środka" i stawiać na indoktrynowanie młodzieży, mającej w planach w przyszłości dokończenie dzieła pełnej transformacji społeczeństwa w kierunku nadanym przez Partię.
Nie ma nic złego we wcielaniu do armii. Nazizm nie był tak kolektywistyczny jak komunizm i bardziej akceptował istnienie własności prywatnej, bo występował w ... reakcji do komunizmu, który postulował zniesienie własności prywatnej.
Naziści chyba odrzucali postęp kulturowy.
no chyba nie, skoro likwidowali podział klasowy, mocny w społeczeństwie niemieckim - i suwerenność państw niemieckich (dziś landów). To elementy postępowości jak najbardziej. Państwo mówiące obywatelowi, co ma jeść, pić i czego nie palić, to również postępowość.
Jednocześnie odwoływali się do okultyzmu i "pradawnych" symboli, czcili rasę aryjską oraz promowali volkizm. To była raczej hybryda, której można przypisać i postępowość, i elementy konserwatywne.
nie wiem co jest konserwatywnego w odwoływaniu się do pogaństwa, skoro konserwatyzm to chęć zachowania status quo, który w Niemczech stanowił kościół luterański i monarchia. Naziści byli postępowi - nienawidzili monarchii i kościoła, jak typowe lewactwo.
Nic dziwnego, że np. Bolesław Bierut, polski komunista, przed wojną należał do neopogańskiego koła czcicieli Światowida (czy jak to się dokładnie nazywało), i odprawiał pradawne modły przy stole udekorowanym swastyką. Co nie przeszkadzało mu uważać się za postępowca.
Komunistyczne reżymy np. w Albanii zwalczały konserwatyzm i religię - ale promowały ludowe wierzenia przedchrześcijańskie (jako pewnie substytut życia duchowego).
No naziści chcieli zachować utracony status quo swojego narodu, jako tego "najlepszego" składającego się z nadludzi. Nigdy otwarcie też nie wypowiedzieli wojny z kościołem, odwoływali się do bożej opaczności a stosunek papieża do III Rzeszy trudno było nazwać wrogim.
"nienawidzili monarchii i kościoła, jak typowe lewactwo" - Dlaczego właściwie lewica nie cierpi kościoła, ale już islam ich nie odrzuca a wręcz go gloryfikują?
Wszystko to przy pięknym śpiewie ptaków, w świecie gdzie miód z mlekiem płynął w rzekach, nikomu nie działa się krzywda i wszyscy radowali się życiem. ;)
A z drugiej stronie mamy złych, rodem z piekła, diabelskich myślicieli z mózgami wypełnionymi fekaliami, którzy tą piękną sielankę chcieli zniszczyć! Nikczemnicy z pogardą podchodzący do porządnych ludzi, nazywający ich prolami! A fe!
Dobra, a teraz poważnie. Do czego zmierzam? Trochę ironicznie, trochę złośliwie zacytowałem te dwa fragmenty powyżej, ale chciałem by były one wstępem do krótkiej lecz kulturalnej krytyki :) Zmierzam do tego, że tekst jest skrajnie nieobiektywny. Wręcz w naiwny sposób dzieli świat na czarno-biały, dobrych i złych. Typowe szukanie tego złego "lewactwa", które staje się już synonimem zła na tym świecie, bo jak wiadomo, dobroć to prawica, zło to lewica - i wszystko jest jasne proste i wygodne. I nikt żadnymi fekaliami nam tego obrazu świata nie zmąci, a jak będzie trzeba ten obraz świata zachować, to do jednego worka wrzucimy nawet KOD, Hitlera i ekologów! :D
Czy generalnie dbanie o środowisko jest "lewackie" (a więc pewnie "złe" w Twoim słowniku) według Ciebie? Dbanie o środowisko od którego istnienia zależy nasze życie?
Generalnie podziwiam jak udało Ci się połączyć KOD, Eugenikę, dbanie o przyrodę, historię kapitalizmu, lewactwo, prawactwo, filozofów którzy mieli wielki wkład w filozofię, Tomasza Lisa, żydów i Hitlera (wielkiego ekologa :D).
No cóż, nie każdy musi się ze sobą zgadzać. Mam nadzieję, że moja krytyka była dość konstruktywna. Odrobinę sarkastyczna na początku, ale Twój tekst też sarkazmem jest przesiąknięty, więc chyba nie weźmiesz mi za złe użycia odrobiny tego typu formy w moim komentarzu :)
Pozdrawiam!
nie napisałeś żadnej krytyki. Nie widzę niczego takiego.
Ekologizm do amerykańskiej opinii publicznej i aktywizmu społecznego wprowadziło "prawactwo", a więc arystokratyczne elity intelektualistów, którzy studiowali w Niemczech pod uczniami Hegla, i byli zauroczeni Bismarckiem. Bismarck to chyba nie jest "lewak", nieprawdaż?
Te same elity intelektualistów, wraz z ekologizmem (zwanym wtedy konserwacjonizmem) wprowadziły właśnie eugenikę, "higienę rasową", separatyzm rasowy na poziomie stanowym - oraz szereg "postępowych", skrajnie antykapitalistycznych, godzących w gospodarkę wolnorynkową i dobrowolne umowy, ustaw. Za tymi ustawami stał głównie ich rasizm, gdyż ustawy te chroniły białych robotników przed konkurencją ze strony Murzynów czy Chińczyków. Do tej pory jedną z najskuteczniejszych z nich jest ustawa gwarantująca płacę minimalną na poziomie federalnym - uniemożliwiająca skuteczne konkurowanie o pracę ze strony Murzynów w stanach o niższym rynkowym poziomie płac.
Nie rozumiem, jak mogłeś nie zrozumieć tego z treści artykułu?
Krytyka była skierowana w nieobiektywnosc i infantylnosc tekstu. Nie wiem jak mogłeś tego nie zrozumieć z treści komentarza ;) Ale nie musimy drazyc tego tematu, bo wiem, że ja Ciebie nie przekonam, Ty mnie też nie. W każdym razie dzięki za rozbudowaną odpowiedź, dała mi trochę lepszy wgląd w to co miałeś na myśli.
Natomiast chciałem jeszcze jedno zapytać - jesteś tym kelthuzem, czy nick tylko do niego nawiązuje?