Asimov pisał w innych czasach... To był złoty okres science fiction i "podboju kosmosu". A tak naprawdę podbiliśmy... własny księżyc? I od tamtego czasu wielkie NIC...
Trochę teraz się to niby rozruszało znowu, dzięki prywatnym firmom i miliardom kilku ludzi z fantazją, z Silicon Valley... Jakaś prywatna rakieta doleciała na orbitę?
Nie myślimy o gwiazdach, nie interesuje nas życie poza Ziemią. Nawet już ludzie mieszkający za granicą nas nie interesują, chyba że ze strachu, bo mogą przyjść i zabrać na pracę...
Staliśmy się najnudniejszym gatunkiem we Wszechświecie.
Nie, nie podbiliśmy żadnego księżyca, ani nawet Księżyca. Ten ostatni odwiedziliśmy tylko sześć razy, krótko, po czym uciekliśmy z podkulonym ogonem. Ładny mi podbój...