Chodziło mi o to, że jak mi się zdaje, istnieje taki stereotyp socjopaty - zarośnięty, niedomyty brutal, siedzący w więzieniu i gwałcący współwięźniów. A tak naprawdę, wygląda na to, że znacznie łatwiej spotkać socjopatę na tak zwanych salonach niż w więzieniu.
You are viewing a single comment's thread from: