Może Cię zaskoczę, ale prawie w ogóle nie musiałam się skradać, bo posesja, na której kolega ze zdjęcia sobie żyje, jest położona na przedmieściach mojego rodzinnego miasta. Znalazłam się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i (moje szczęście!) miałam akurat aparat zawieszony na szyi :)
You are viewing a single comment's thread from: