Jestem strasznym pasjonatem kultury hip-hop, co wiąże się z tym, że bardzo często słucham muzyki rap. Nie jaram się tylko mainstreamowym brzmieniem typu Otsochodzi, czy Paluch. Choć przyznam, że bardzo tych raperów szanuję, szczególną symparią pałam do Janka, bo to gość z mojego rocznika i w tym wieku osiągnął bardzo wielki sukces... Choć trocę irytuje ten autotune w jego nowych kawałkach, jednak po kilku przesłuchaniach można się do tego przyzwyczaić, a po jeszcze kolejnych razach wpada w ucho i nie chce wyjść z bani.
Jednak nie o "mainstreamie" miałem pisać, a o tym, że WBW to zajebista droga na otwarcie swojej kariery. Stosunkowo mało ludzi wchodzi na ten poziom rapu, jakim jest freestyle, a szkoda. Co za perełki można tam znaleźć, to głowa mała. Quebonafide. Obecnie bożyszcze nastolatek, które skaczą do Candy, czy innych sztosów Kuby. Jednak swoje początki miał właśnie podczas bitw freestylowych wygrywając Bitwę o koniec świata, a także był finalistą WBW. Bodaj w 2013 zacząłem się interesować bitwami i co słuchałem, to głównie walk z udziałem Queby. Później Ezoteryka i Egzotyka, która grana jest wszędzie.
Kolejnym przykładem, który mogę z miejsca wyrzucić z głowy jest Te-Tris. Laureat Freestyle Battle Megaclub Katowice 2004 czy Christmas Rappin 2005, również jak Quebo finalista WBW. Od free zaczęło się to, że Tet wydał EP Naturalnie, a potem doszło do popełnienia takich płyt jak Dwuznacznie, Lot 2011 z kultowym kawałkiem Ile mogę, Teraz i Definitywnie.
Przykłady można mnożyć Solar, Theodor, Duże Pe, Miuosh, Diox, Flint, Białas, Edzio, Filipeek... no jest ich od gorma i w chuj więcej. Obecnie na pełnej wjeżdżają z WBW na "salony" Bober, Pueblos, Kaz, powoli tez wjeżdża Oset, który srogo rozpierdala system. Czekam na nagrywki Mila, który srogo zjada na bitwach... Ci, których wymieniłem powyżej, to będzie śmietanka polskiego rapu. Dajcie im jakies 3 lata i wpierdolą polską rap scene. See yaaaa!
(Przykład Oseta nakurwiacza->