The evening began quite normally. The kids were wandering around the house, each busy with their own business. Oscar was wearing headphones and probably devouring another episode of his favorite streamer, Sara was trying to squeeze Roni into a new sweater (actually, the dog looked like he wasn't interested, but maybe I'm wrong), and Alex and Wiktor organized a racetrack in the corridor – I have no idea who won, but I guess from the noise that they were all at the same time.
I was sitting on the couch with a cup of tea, ready for a moment of peace, when suddenly HE – Adrian – entered the living room. A controller in his hands, a look of concentration on his face, confidence in his voice, which he always reserves for such moments:
– Honey, today I'm going to show you how to play Fortnite.
I won't say, the announcement sounded promising.
Let the kills fly!
The round started with a standard journey in a combat bus. A familiar melody played in the background, and Adrian looked at the map with the professionalism of a surgeon. His finger stopped at Slappy Shores.
"There's going to be good action there," he said, as if he knew something I didn't.
And indeed, the landing turned out to be quite hot. There were already several players running around, but Adrian kept a cool head. First, a quick loot: an assault rifle, a few grenades and a first aid kit. Footsteps could be heard in the background. The first opponent – a typical noob with a basic level weapon. Adrian sent him to the lobby without batting an eye.
"One less," he said with a smile, as if it were a daily routine.
The second opponent appeared a moment later, but this time it was someone who knew what he was doing. He began to build chaotic structures, trying to confuse Adrian. To be honest, it looked like an attempt to build a wooden castle by a drunken architect. Adrian calmly planted a grenade and blew everything up in one move. The second kill on the account.
Builder vs. Strategist
Slappy Shores was no longer exciting, so Adrian moved towards Frenzy Fields. This place has its own charm: farms, windmills and plenty of open space where you can spot enemies from afar. Adrian decided to show what he can do here.
Less than a minute later, a group of players appeared on the screen, who had already built their "fortresses". One of them even tried to barricade himself, which, as it turned out, was a mistake.
"Building isn't everything," Adrian said, planting another batch of grenades. Boom, the wooden tower crumbled like a house of cards, and its occupant was eliminated. The third kill.
In the meantime, another player appeared, who apparently thought he would surprise Adrian from behind. But my husband, as befits a true strategist, predicted it a long time ago. A quick spin, a burst from the rifle and a fourth kill on the account.
---
An anecdote about impulse pomegranate
At this point, Adrian remembered his first adventure with the impulse grenade. It was months ago, when he was still learning the mechanics of the game. Then, instead of using it to blow up his opponents, he accidentally blew up... yourself. It ended with a spectacular flight off the map and a comment:
– Okay, I took care of myself. They were certainly delighted.
Today, however, impulse grenades were his favorite tool. "Tool of destruction" – that's what he called it when he eliminated another opponent by blowing him up.
Neon Chaos
After another series of eliminations, Adrian found himself in Mega City – a place that looks like a futuristic architect's dream. Neon lights, dense buildings and thousands of places from which enemies can jump out.
Adrian knew that this was where the decisive action would take place. Within minutes, he got two more kills, eliminating players who thought they could hide on the rooftops of buildings. One of them was a sniper who wanted to attack my husband by surprise. However, Adrian, as befits a true veteran, overtook his movement and put him to the ground with one shot.
– And why should we stick out? – he said, and I began to wonder if he didn't have some hidden talent for commentating matches.
End of the game? Not so fast!
Five players remain. The atmosphere in the room began to become tense, although it was just a game. Adrian focused like never before. His figure hid in the shadow of the building, waiting for the right moment.
The first enemy jumped around the corner – quick shot, another kill. The second tried to attack from a distance, but Adrian knew how to deal with it. A sniper rifle, one sight, one shot – and only three players left on the map.
The last fight was like a scene from an action movie. Adrian and his opponent found themselves in an open space. The latter started building, but my husband was faster. He threw a grenade, jumped out from behind cover and... Victory Royale!
My Husband, My Fortnite Hero
Afterwards, Adrian stood up, putting the controller on the table.
– Twelve kills, baby. For me, it was a perfect evening.
I don't know who was more happy – he that he won, or me that I had the opportunity to watch this show. One thing is for sure: Fortnite is not just a game. It is emotions, challenges and an opportunity to see your husband in the role of a real hero.
And who knows? Maybe next time I'll take over the controller... But for now, I'll leave it to the master.
POLISH:
Fortnite: Show Me the Kills!
Wieczór zaczął się całkiem zwyczajnie. Dzieciaki krążyły po domu, każde zajęte swoimi sprawami. Oskar miał na sobie słuchawki i zapewne pochłaniał kolejny odcinek ulubionego streamera, Sara usiłowała wcisnąć Roniego w nowy sweterek (w sumie to pies wyglądał, jakby go to nie interesowało, ale może się mylę), a Alex i Wiktor zorganizowali na korytarzu tor wyścigowy – nie mam pojęcia, kto wygrał, ale po hałasie wnioskuję, że wszyscy jednocześnie.
Ja siedziałam na kanapie z kubkiem herbaty, gotowa na chwilę spokoju, gdy nagle do salonu wkroczył ON – Adrian. W rękach kontroler, na twarzy wyraz skupienia, w głosie pewność siebie, którą zawsze rezerwuje na takie momenty:
– Kochanie, dzisiaj pokażę ci, jak się gra w Fortnite.
Nie powiem, zapowiedź brzmiała obiecująco.
Niech lecą killsy!
Runda zaczęła się od standardowej podróży w autobusie bojowym. W tle grała znajoma melodia, a Adrian z profesjonalizmem chirurga przeglądał mapę. Jego palec zatrzymał się na Slappy Shores.
– Tam będzie dobra akcja – powiedział, jakby wiedział coś, czego ja nie wiem.
No i faktycznie, lądowanie okazało się dość gorące. Wokół biegało już kilku graczy, ale Adrian zachował zimną krew. Najpierw szybki loot: karabin szturmowy, kilka granatów i apteczka. W tle słychać było kroki. Pierwszy przeciwnik – typowy noob z bronią poziomu podstawowego. Adrian bez mrugnięcia okiem posłał go do lobby.
– Jeden mniej – rzucił z uśmiechem, jakby to była codzienna rutyna.
Drugi przeciwnik pojawił się chwilę później, ale tym razem to był ktoś, kto wiedział, co robi. Zaczął budować chaotyczne struktury, próbując zmylić Adriana. Szczerze mówiąc, wyglądało to jak próba postawienia drewnianego zamku przez pijanego architekta. Adrian spokojnie podłożył granat i jednym ruchem wysadził wszystko w powietrze. Drugi kill na koncie.
Budowniczy kontra strateg
Slappy Shores przestało być ekscytujące, więc Adrian przeniósł się w stronę Frenzy Fields. To miejsce ma swój urok: farmy, wiatraki i mnóstwo otwartej przestrzeni, gdzie można wypatrzyć przeciwników z daleka. Adrian zdecydował, że tutaj pokaże, co potrafi.
Nie minęła minuta, a na ekranie pojawiła się grupka graczy, którzy zdążyli już zbudować swoje „fortece”. Jeden z nich próbował się nawet zabarykadować, co, jak się okazało, było błędem.
– Budowanie to nie wszystko – rzucił Adrian, podkładając kolejną porcję granatów. Bum, drewniana wieża rozsypała się jak domek z kart, a jej mieszkaniec został wyeliminowany. Trzeci kill.
W międzyczasie pojawił się kolejny gracz, który najwyraźniej myślał, że zaskoczy Adriana od tyłu. Ale mój mąż, jak na prawdziwego stratega przystało, już dawno to przewidział. Szybki obrót, seria z karabinu i czwarty kill na koncie.
Anegdotka o granacie impulsowym
W tym momencie Adrian przypomniał sobie swoją pierwszą przygodę z granatem impulsowym. To było miesiące temu, gdy jeszcze poznawał mechaniki gry. Wtedy, zamiast użyć go, żeby wysadzić przeciwników, przypadkowo wysadził… siebie. Skończyło się to widowiskowym lotem poza mapę i komentarzem:
– No pięknie, sam siebie załatwiłem. Na pewno byli zachwyceni.
Dziś jednak granaty impulsowe były jego ulubionym narzędziem. „Narzędzie destrukcji” – tak je nazwał, kiedy wyeliminował kolejnego przeciwnika, wysadzając go w powietrze.
Neonowy chaos
Po kolejnej serii eliminacji Adrian trafił do Mega City – miejsca, które wygląda jak futurystyczny sen architekta. Neonowe światła, gęsta zabudowa i tysiące miejsc, z których mogą wyskoczyć wrogowie.
Adrian wiedział, że to tu rozegra się decydująca akcja. W ciągu kilku minut zdobył kolejne dwa kills, eliminując graczy, którzy myśleli, że zdołają ukryć się na dachach budynków. Jednym z nich był snajper, który z zaskoczenia chciał zaatakować mojego męża. Jednak Adrian, jak na prawdziwego weterana przystało, wyprzedził jego ruch i jednym strzałem położył go na ziemię.
– No i po co było się wychylać? – rzucił, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie ma jakiegoś ukrytego talentu do komentowania meczów.
Koniec rozgrywki? Nie tak szybko!
Zostało pięciu graczy. Atmosfera w pokoju zaczęła robić się napięta, chociaż to przecież tylko gra. Adrian skupił się jak nigdy wcześniej. Jego postać schowała się w cieniu budynku, czekając na odpowiedni moment.
Pierwszy przeciwnik wyskoczył zza rogu – szybki strzał, kolejny kill. Drugi próbował atakować z dystansu, ale Adrian wiedział, jak sobie z tym poradzić. Snajperka, jeden celownik, jeden strzał – i już tylko trzech graczy zostało na mapie.
Ostatnia walka była jak scena z filmu akcji. Adrian i jego przeciwnik znaleźli się w otwartej przestrzeni. Ten drugi zaczął budować, ale mój mąż był szybszy. Rzucił granat, wyskoczył zza osłony i… Victory Royale!
Mój mąż, mój bohater Fortnite
Po wszystkim Adrian wstał, odkładając kontroler na stół.
– Dwanaście kills, kochanie. Jak dla mnie, to był idealny wieczór.
Nie wiem, kto bardziej się cieszył – on, że wygrał, czy ja, że miałam okazję oglądać to widowisko. Jedno jest pewne: Fortnite to nie tylko gra. To emocje, wyzwania i okazja, by zobaczyć swojego męża w roli prawdziwego bohatera.
No i kto wie? Może następnym razem to ja przejmę kontroler… Ale na razie zostawię to mistrzowi.
▶️ 3Speak
Love to play Fortnite games. But many days ago I played but I can't play because of my phone problem. Inshallah I will play someday.
I love it to. Thanks fpr stoping by👍
Welcome my friend ❤️
Adrian surely have a hidden talent commentating matches
Btw, is there any specific reason why your post normal body is header3? Looks really weird to me as a reader.
Thanks. No i dont have specific reason , but i will try diffrent if it looks wierd👍
Congratulations @dragokazo! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Thanks a lot!