Nie zazdroszczę sytuacji. Mieszkając od dziecka w bloku trochę się nasłuchałam o podobnych akcjach, ale gdy już mogłam zdecydować, co z tym zagrożeniem zrobić, to nie zrobiłam niczego, dosłownie. Nie wymieniłam nigdy drzwi ani zamków na nowe, w efekcie nasze mieszkanie oglądane z ich perspektywy robiło wrażenie najbiedniejszego 😅. Taki późny Gierek, drzwi z dykty i zamki tak stare, że nawet klucza nie mogłam już dorobić. Dość kontrowersyjna metoda, ale nikt się nie włamał przez 20 lat 😆
PS: Przypomniało mi się, że jakieś 10 lat temu znajomy zamontował mi nad drzwiami kamerę (z innych powodów niż włamania, działała tylko przez miesiąc), więc może to jest jakieś rozwiązanie.
No właśnie. Paradoksalnie dobre drzwi i zamek mogą przyciągnąć uwagę włamywacza.
Właśnie dlatego ludzie mający kasę i głowę, nie afiszują się swoim majątkiem. Generalnie każde dodatkowe zabezpieczenie może odstraszyć część złodziei (i ponoć robi to skutecznie), ale też zachęcić. Bo dobre zabezpieczenia = zysk.
Ciekawe rzeczy piszesz. W zamierzchłych czasach, kiedy czytałem jeszcze Wyborczą, jej tygodnikowa mutacja pn. Duży Format opublikowała wywiad z rzekomym zawodowym włamywaczem. Rzecz brzmiała do bólu autentycznie, bo zbój na rozbudowane pytania odpowiadał półsłówkami i zdaniami prostymi. Zapytany o porady antywłamaniowe odparł, że ma naprawdę tylko jedno: sprawdzić sobie naprawdę solidne drzwi, ale stronę frontową przykryć jakąś tanią sklejką, tak żeby drogie zabezpieczenie nie kusiło złoczyńców. Brzmi to rozsądnie i nawet zgadza się z Twoimi doświadczeniami z, powiedzmy, maskowaniem własnej zamożności :)
Pomysł z niedziałającą kamerką w roli stracha na wróble jest jeszcze dowcipniejszy, chyba od tego zacznę. Dziękuję za dobre rady!