Mnie ciekawi jak bardzo odcierpiałeś, czy miałeś takie przygody jak my.
Podobno listopad to nie jest miesiąc na przeprowadzki, że to pecha przynosi, że to lokum nie będzie Ci pisane, że to czas zmarłych i inne tego typu wróżenie. Osobiście tego przesądu nie znałam i dopiero tydzień temu o nim słyszałam :D
Co śmieszne, w przypadku pierwszego mieszkania Myśka rzeczywiście przeprowadził się w listopadzie i były z nim same problemy. A to przeciekająca izolacja i odparzenia ścian oraz sufitów, nie działające poprawnie szambo, bardzo głośne dziecko sąsiadów z góry. Do tego malarz nam uciekł ze zlecenia (a był polecony od dewelopera), a stereotypowi robotnicy przy jakichkolwiek poprawkach robili stereotypowy syf przy mieszkaniach.
You are viewing a single comment's thread from:
Żeby było jasne - przesądny nie jestem i daleko mi do tego. Moje pytanie wynika raczej z socjologiczno-kulturowego zboczenia zawodowego.
Ale w sumie pewne zdarzenia możnaby być może przypisać owemu przesądowi, jak na przykład to, że nasza pierwsza wizyta w mieszkaniu się nie odbyła ze względu na zbiorową grypę żołądkową, która nas dopadła. Tak się składa, że to 2. listopada było. A z takich technikaliów, to może fakt iż dopiero po jakimś czasie odkryliśmy, że w mieszkaniu są dwie instalacje elektryczne, w tym jedna nieczynna (kiedyś było ogrzewanie elektryczne tego wymagające). Ale ta nieczynna instalacja miała rzekomy wpływ na mrugające żarówki, tak przynajmniej twierdził elektryk, usuwający ten feler. Nie wiem, w tym temacie raczej zielony jestem. Drugim, całkiem niedawnym, zdarzeniem była wymiana pionów wodno-kanalizacyjnych, a myśmy wyremntowali elegancko łazienkę dwa lata temu. Więc drżeliśmy o to, że będzie masakra. Ale dopisało nam tutaj szczęście, bo okazało się, że piony biegną raczej u sąsiadów i to u nich był rozpierdziel, u nas tylko niewielka dziura. Z tymi pionami to też była jazda, bo nikt nie wiedział dokładnie jak one przebiegają (budynek wybudowany został tuż po wojnie), więc dość długo dyskutowaliśmy jak to ma przebiegać. Jeszcze parę drobnych spraw by się znalazło. Ale oczywiście trudno jest to przypisać do czasu, w jakim się przeprowadzaliśmy.