Recenzja "Shadow and Bone" od Netflixa

in Polish HIVE4 years ago

SB POL oku.jpg

Około miesiąc temu, przeczytałem na jakimś fanpage'u polskich fanów Netflixa, że pojawił się serial, który jest o wiele lepszy niż "The Witcher". Było kilka niezbyt pochlebnych komentarzy, nieco więcej średnich, ale dominowały te pozytywne, które mógłbym podzielić na hasła w stylu "to dobry serial, lepszy niż Wiedźmin" lub "twórcy Wiedźmina powinni brać przykład od twórców Shadow and Bone, tak się robi seriale fantasy!". Chwalono brutalność, tempo akcji, klimat, aktorów, lepiej przedstawione postacie oraz techniczną realizację (scenografia, zdjęcia, efekty specjalne etc.). Po pierwszym odcinku byłem trochę zawiedziony i ta opinia nie zmieniła się aż do samego końca. Owszem, gdy schowałem swoje emocje do szafy i porównałem ten serial do adaptacji prozy Sapkowskiego, to faktycznie - nowa produkcja Netflixa jest lepsza na kilku polach. Początek serialu jest bardziej zachęcający do poznania pozostałych odcinków, a wszystko jest dynamiczniej poprowadzone i zmontowane. Nie znam książkowego pierwowzoru, więc nie mogę porównać obu adaptacji, ale wydaje mi się że world building, przedstawienie stron konfliktu, kluczowych lokacji i postaci wyszło lepiej w SaB. Efekty specjalne również robią lepsze wrażenie, zaryzykowałbym stwierdzenie, że to jeden z najlepszych seriali Netflixa w tej kwestii, jakie widziałem. Kostiumy postaci, ich magiczne artefakty, czy rekwizyty, generalnie cała scenografia wyszła naprawdę ładnie, ale... No właśnie, ale nie spodobała mi się fabuła i bohaterowie. Jeśli mam być szczery, to czułem się jakbym oglądał serial na poziomie "Fate: The Winx Saga" i gdyby nie to, że to popularny temat + moja dziewczyna w miarę zaangażowała się w losy bohaterów, to przestałbym oglądać w połowie. Albo nawet w ogóle bym do niej nie doszedł tylko przerwał na 2 lub 3 odcinku.

sb1.jpg

sb2.jpg

Jeśli chodzi o fabułę, to zacznę od tego, że jest to adaptacja powieści (czy raczej 1 tomu z serii) Leigha Bardugo. Porusza on w niej kilka podobnych wątków do "Wiedźmina" - np.rasizm względem Griszów (ang. Grisha) i odrobinę naukowe podejście do magii. Zaczynając od końca, to porównanie jest mocno uproszczone i zdaję sobie sprawę, że nie jest ono idealne i może być przez Was postrzegane jako błędne, chodzi jedynie o przybliżenie Wam tego tematu. Zatem, w obu serialach nie mamy o czynienia ze zwykłą magią, którą możemy zobaczyć w starych książkach lub kreskówkach dla dzieci. Nie wiem, jak to wygląda w książce (a Netflix podobno zmienił dużo więcej niż w przypadku przygód Geralta), ale z tego co zrozumiałem, to Grishom bliżej jest do naukowców niż magików. Choćby dlatego, że ich umiejętności podlegają prawom fizyki. Jasne, mylenie tego z magicznymi sztuczkami jest w pełni uzasadnione, ale z tego co zrozumiałem, to polegają one na manipulacji materią, a nie są stricte magią. Surowo zakazane jest tworzenie czegoś z niczego, bo Grisha musi manipulować już istniejącą materią, a nie tworzyć nową. Dostrzegam drobne podobieństwa do systemu magii stworzonego przez Sapkowskiego, ale z uwagi na to, że zbyt ubogo ją przedstawił, to nie jestem w stanie w pełni uczciwie porównać obu metodologii magii. Co do rasizmu, to w kwestii "Wiedźmina" nie muszę tego tłumaczyć, bo Sapkowski zrobił to po mistrzowsku, przedstawiając ten problem wielowymiarowo i na wielu przykładach. Jeśli chodzi natomiast o SaB, to z tego co pamiętam (poprawcie mnie, jeśli się mylę), to wspomniano tam kilka razy o rzezi dokonanej na magach, bo ludzie się ich bali. Momentalnie skojarzyło mi się to z mordem na Wiedźminach w Kaer Morhen. Chyba nawet powody były do siebie podobne - sprowokowano motłoch strasząc ich tym, że Wiedźmini mogą w przyszłości przejąć nad nimi kontrolę + mimo, że ludzie chętnie korzystali z ich umiejętności, to odczuwali strach względem nich lub w najlepszym razie, dystansowali się od nich, traktując ich jako zło konieczne. W obu tytułach brano również dzieci na szkolenie, ale te wątki na tyle się od siebie różnią + są na tyle powszechne w literaturze, że nie będę ich porównywał.

sb4.jpg

sb3.jpg

Serial opowiada o Alinie Starkov, sierocie o randze szeregowca. Pewnego dnia odkrywa w sobie wyjątkową moc, która przyciąga do niej różnych ludzi - zarówno tych, którzy chcą na niej zarobić i deklarują się jako jej przyjaciele, jak i wrogowie, którzy chcą ją wykorzystać... Jak również jeszcze inni ludzie, dla których jest ważna z jakiś powodów. Wraz z kolejnymi odcinkami, dziewczyna coraz lepiej poznaje ludzi i ich dwulicową naturę oraz rozwija swój talent. Nie wiem, jak to wygląda w książce, ale Netflixowa wersja jest takim typowym serialem dla młodzieży - nie ma zbyt skomplikowanych dialogów, dopracowanych pod względem osobowości bohaterów, zaś scenariusz był pisany pod nastoletniego odbiorcę. Taki "Winx", ale z większym budżetem, lepiej napisany i przemyślany oraz mający lepszych stwórców, którzy solidnie wykonali swoje zadanie. Co do świata, to przypomina mi trochę "Fullmetal Alchemist" . Akcja "Shadow and Bone" dzieje się w podobnej epoce, w krainie stylizowanej na Europę. "Magia" działa podobnie do alchemii, a społeczeństwo jest z nią podobnie zaznajomione, co ludzie z komiksu Hiromu Arakawy. Ponadto mieszkańcy jednej z krain z SaB przypominają mi żołnierzy Drachmy (państwa z FMA stylizowanego na Rosję z poprzedniego wieku). Mimo, że ogólnie podobał mi się, to nie kupił mnie. Kompletnie nie zależało mi na dalszej eksploracji, poznaniu jego tajemnic, czy postaci. Nie wspominając o tym, że nie mam żadnych oczekiwań względem kontynuacji. Nie wiem, czy to wynika z nieudolności Netflixa, czy materiał źródłowy jest nieatrakcyjny w kwestii world-buildingu i kreacji postaci. Nie mogę jednak powiedzieć, że wynika to z niskiego poziomu, bo jest całkiem nieźle, jak w wcześniej wymienionych aspektach. Po prostu widziałem już takie rzeczy, ale lepiej zrealizowane.

sb5.jpg

sb6.jpg

Jeśli chodzi o aktorów, to żaden z nich nie zapadł mi w pamięci ani nie wyróżnił się swoimi umiejętnościami aktorskimi. No, poza jednym - Freddym Carterem, który wcielił się w rolę Kaza Brekkera. Podobał mi się jego design (kapelusz i laska prawie zawsze świetnie wyglądają), aura tajemniczości, której pomogły jego oczy, mimika oraz ruchy ciała. Raczej go nie zapamiętam (no chyba, że w innym filmie również będzie się wyróżniał, ale tym razem zaprezentuje się lepiej), ale na pewno mogę go pochwalić, że jako jedyny zapadł mi w pamięci. Cała reszta po prostu była i poprawnie spełniła swoje zadanie - nie wyróżniając się ani na plus ani na minus. Ot, przeciętność. Moim zdaniem jest zauważalnie gorzej niż w "The Witcher", gdzie mimo kilku wpadek, mieliśmy bardzo dobrą Yennefer, świetnego Geralta i Jaskra, dobrze dobraną Renfri i Calanthe. Jednak jak już wspomniałem, w większości pozostałych elementów, to przygody Geralta wypadają zdecydowanie słabiej.

sb7.jpg

Generalnie nie jest to zły serial i podejrzewam, że ludzie którym on się nie podobał, należą do mniejszości. Prawdopodobnie nie przypadł mi on po prostu do gustu i być może w innych okolicznościach, bardziej by mi się spodobał. Nie miałem względem niego żadnych oczekiwań, bo nie przykładam większej wagi do opinii zwykłych widzów (wyjaśnię dlaczego w swoim tekście o tym, czy można oceniać seriale, anime etc. w obiektywny sposób, ale nie wiem, kiedy go skończę, bo jest to jeden z najtrudniejszych tekstów, jakie kiedykolwiek pisałem). Aczkolwiek nie wykluczam, że głównym czynnikiem, który wpłynął na moje rozczarowanie może być że przeczytałem ich komentarze. Zasadniczo jest to co najmniej poprawnie zrealizowany serial i trudno jest mi wskazać jakieś nieudane elementy, za to bez problemu mogę powiedzieć co się udało. A to że nie przypadł mi do gustu... Cóż, czasem tak bywa. Oceniam go na +7/10, ale raczej nie będę oglądał 2 sezonu. Co najwyżej zmienię zdanie, jak moja dziewczyna będzie chciała, ale podejrzewam po jej reakcji na finał, że raczej do tego nie dojdzie. Prawdopodobnie obejrzymy po prostu co innego.

Sort:  

Tekst mnie zachecił, ale do sprawdzenia KSIAZKI xD. Po prostu jak znam zycie, to z 60% głebi jest pominiete. Na bank dodam na liste i serial i ksiazki. Tylko koniecvznie w kolejnosci oryginał potem adaptacja.

No zazwyczaj tak jest. Przy każdym medium zawsze coś uchodzi z pierwowzoru, tak jak przy tłumaczeniu. O książce słyszałem dużo dobrych słów, więc może Ci się spodoba.

Manually curated by EwkaW from the @qurator Team. Keep up the good work!