Ostatnio wpadłem na pomysł, by zrobić co najmniej kilka tekstów typu top-5, top-10. Dzięki temu mam okazję napisać o tytułach, o których zazwyczaj nie często myślę lub poruszyć inne tematy. W tym przypadku jest inaczej, każdy z tych tytułów, jest często przeze mnie polecany, a w ich przypadku pochwał nigdy za wiele. Dodam, że jeśli nie przeszkadzają Wam niektóre rzeczy charakterystyczne dla anime, to jest tam dużo atrakcyjnego contentu, który raczej Was nie zawiedzie. Jeżeli macie jakieś propozycje kolejnych tytułów do omówienia, to mówcie śmiało - jeżeli przypadnie mi do gustu, to postaram się ją zrealizować. A tak przy okazji, w tym roku planuję napisać tekst (czy raczej pierwszym z całej serii), który będzie przeglądem anime na moich kontach AniList oraz MyAnimeList - będę oceniał tierami. Od najsłabszych, do najlepszych anime. Miejsce na liście nie ma znaczenia, każdy z nich lubię mniej więcej tak samo.
[Legend of the Galactic Heroes]
Jeden z moich ulubionych tytułów. Uwielbiam go do tego stopnia, że sprowadziłem z Anglii poprzez Amazona książki, na bazie których powstały 2 anime (trzeci serial dopiero zekranizował 3 z 10 tomów - czy w zasadzie zekranizuje, bo zobaczymy go dopiero wiosną 2022). Póki co 24 odcinki, zapewne 36 po S3 (zakładając, że 3 filmy ponownie zostaną przerobione się na 12-odcinkowe anime). Wielu ludzi porównuje LotGH-a do najwybitniejszych klasyków jak "Ghost in the Shell" (filmy i seriale), "Akira", "Ninja Scroll", najlepszych filmów studia Ghibli, "Cowboy Bebop" i kilku innych (lub kilkunastu, w zależności od tego jak oceniacie). I ja się do ich opinii przychylam - sam co prawda nie widziałem wielu uznanych filmów, czy seriali, ale po tym co zobaczyłem, to trudno mi mieć inną opinię. Fakt, nie jest to tytuł idealny - za każdym podejściem dostrzegam coraz więcej wad, ale pomijając jedną z nich, to są to IMO rzeczy mało istotne względem tego, co Yoshiki Tanaka i twórcy adaptacji stworzyli. A co to jest? Mnóstwo odniesień do polityki, historii, wojny i ludzkości. Genialne postacie (których jest mnóstwo, jak w "One Piece" i kilku innych tytułach, w zasadzie tylko nieliczne z nich mogą się równać z OP i LotGH na tym polu), pomyśle na przyszłość, czy nowe technologie. Gdy oglądam nowe anime lub czytam książki, to mam wrażenie jakby napisał ją geopolityk lub politolog, jak np. George Friedman lub jego polski odpowiednik, dr Jacek Bartosiak. Dodatkowo ten specjalista ma bogatą wyobraźnię do połączenia tych aspektów z angażującą fabułą i ciekawymi postaciami. Coś jak wyżej wspomniani ludzie po fuzji z autorem podobnym do Andrzeja Sapkowskiego, ale bardziej utalentowanego - powiedzmy Brandon Sanderson (osobiście go nie czytałem, ale przez wiele lat słyszałem pochwały na jego temat od ludzi ze znacznie lepszym gustem niż ja, których długo znam). Reasumując, to takie "Star Wars", ale lepiej wymyślone i poprowadzone, tyle że bez kosmitów, za to z dużo większym naciskiem na politykę. Mamy nawet Imperium oraz demokratów, czyli tak samo jak w dziele George'a Lucasa. Jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników polityki, historii, gier wojennych. Zwykłym ludziom, którzy niespecjalnie lubią politykę (czemu absolutnie się nie dziwię, to straszne bagno, aczkolwiek życie bez niej byłoby niemożliwe - albo inaczej, byłoby drastycznie utrudnione) również ją polecam. Dzięki temu zrozumiecie dlaczego tak uważam oraz lepiej zrozumiecie ten temat. Yoshiki Tanaka zrobił kapitalną robotę i niejednokrotnie się zdziwicie jego trafnymi spostrzeżeniami i uwagami.
[Gundam the Origin]
Jeden z klasyków, tytuł kultowy dla Japończyków - coś jak "Star Wars" kilkadziesiąt lat temu lub "Dragon Ball" dla ludzi z naszego pokolenia. Akcja "Mobile Suit Gundam" również dzieje się w przyszłości, ale nieco różni się od tego, co zobaczymy w LotGH. Mamy tu mechy, większy nacisk na tzw. "Czarne projekty" (ściśle tajne projekty wojskowe - w tym przypadku mowa o Mobile Suitach), kosmiczne kolonie, więcej akcji, a poza tym dużo wojny, dobrze wykreowane postacie, angażującą fabułę pokazującą ludzi takimi, jacy są. Co się kryje pod tym hasłem? Cynizm, chęć zarobku, pragnienie władzy lub odejście od dualizmu dobro-zło. Albo inaczej, w wielu sytuacjach mamy do czynienia z "raczej złą" i "raczej dobrą" stroną (aczkolwiek nie zawsze, bo niekiedy jest to walka zła ze złem lub mniejszego i większego zła), jednakże należy pamiętać, że nie da się wejść do bagna nie brudząc się. Dokładnie tak samo jest w czasie konfliktu lub wojny - każdy człowiek zawsze podejmie przynajmniej jedną (optymistycznie zakładając) błędną decyzję lub będzie zmuszony do cynicznego zachowania w celu ratowania siebie, swoich obywateli lub realizacji swoich interesów (w domyśle - interesów państwa, które reprezentuje). Dlatego wojna jest nierozerwalnie z człowiekiem. Dlatego kolonia z czasem będzie próbowała uniezależnić się od państwa-matki. Widzieliśmy to na przykładzie początku USA, gdy walczyło z ówczesnym hegemonem - Wielką Brytanią. Albo potem, gdy były realne plany na wojnę między tymi dwoma krajami. Czeka nas prawdopodobnie ten sam scenariusz, gdy rozwiną się kolonie na Marsie i innych planetach, aczkolwiek zanim do tego dojdzie, to minie wiele lat. Póki co możemy to obejrzeć na przykładzie anime, o którym piszę. Można się obrażać na prawdę, ale prawda ma nasze narzekania w dupie. "Gundam" to świetnie pokazuje - Ród Zabi, czyli władcy najsilniejszych kolonii, połączyli swe siły z kilkoma innymi rodami w celu pokonania Ziemi i kolonii będące w sojuszu z nimi. Tym samym doszło do Wojny Jednorocznej, wydarzenia które obserwujemy z perspektywy bohaterów z obu stron barykady. Mimo, że oba anime pokazują okrucieństwo i brutalność konfliktów zbrojnych (mniej niż "Berserk" lub "Kingdom", ale w równie szokujący sposób - np. poprzez nuklearną anihilację, czy zrzucenie na Ziemię olbrzymiej kolonii), to ich przekaz jest mocno pacyfistyczny. Nie na zasadzie "no more wars, przytulmy się i kochajmy", jak to widzieli hipisi lub współczesna lewica, czyli w głupi sposób. Czasami konflikty są nieuniknione, o czym wielu ludzi zapomina albo udaje, że nie wie. Chodzi o to, że ludzie często niepotrzebnie antagonizują konflikt, co często służy wyłącznie zaspokojeniu naszych ambicji, chęci odwetu lub zniszczenia przeciwnika. Reasumując, polecam wszystkim miłośnikom wielkich robotów - jeden z najlepszych tytułów tego typu, jakie powstały.
[Full Metal Panic]
Teraz odejdziemy od epickich, gigantycznych historii o całej ludzkości i przejdziemy do bardziej przyziemnej historii, która jest równie emocjonalna. FMP zaczyna się jako opowieść o dziewczynie z nadludzkimi mocami (można to porównać do np. bohaterów Marvela, czy DC, przybliżając Wam na szybko kontekst), której ochroniarzem jest doświadczony i wybitnie uzdolniony żołnierz. Ich relacja z czasem zamienia się w miłość, a w tle widzimy narastający konflikt wojenno-polityczny. Serial po mistrzowsku łączy poważne elementy, realizm, japoński sposób pokazywania historii, komedię i akcję. 1 i 2 sezon są bardziej komediowe, nastawione na luźną akcję znaną z Hollywoodzkich filmów. 3 i 4 natomiast są coraz mroczniejsze, poruszają dojrzalsze tematy, mają więcej krwi i częściej się smucimy niż cieszymy. 4 sezon mogę podsumować powiedzeniem - "pedal to the metal", dostajemy kurewsko mocny feedback. Mimo, że aktualnie wybornie się bawię przy 2 sezonie "Kingdom", to FMP4 nadal pozostaje najlepszym anime, jakie widziałem w zeszłym roku. Mistrzostwo pod każdym względem, doskonały serial, dla którego warto obejrzeć bardzo dobry 1 i jeszcze lepszy 3 sezon. 2 możecie obejrzeć później, bo to taki midquel - nie rozwija wątków z 1 sezonu i jest dużo komediowych elementów, które IMO bardziej docenicie później.
Mogę zaklasyfikować ten serial do podgatunku "real mecha" (gatunek dzieli się na super-mecha - takie, które są kompletnie nierealistyczne lub nie podchodzi się do nich na poważnie, jak np. w "Mobile Suit Gundam" oraz real-mecha - czyli takie, które nie mają nadludzkich mocy, starają się udawać realistyczne). Wynika to z tego, że technicznie można je uzasadnić (a przynajmniej w obrębie tego uniwersum), są wykorzystywane jako narzędzia przez wojsko, podlegają (przynajmniej częściowo) prawom fizyki. Wiadomo, trzeba wziąć na to poprawkę z uwagi na to, że mówimy o anime, ale zarówno anime, jak książka podchodzi do tego tematu, tak jak dobry film z Hollywoodu - jeśli przymknie się oko na pewne nieścisłości, to można się cieszyć dobrą rozrywką. Dodatkowo serial jest bardzo dobry pod względem bohaterów. Ci dobrzy może nie są jakimiś wybitnymi kreacjami, ale nie mogę powiedzieć na ich temat nic złego - mają ciekawe elementy charakteru, są pełnokrwiste, ich relacje nie są sztuczne. Co innego jednak w przypadku złych postaci - pod tym względem FMP błyszczy od pierwszego sezonu. Każdy z przeciwników Sagary i jego organizacji, to świetne postacie wyróżniające się na tle pozostałych anime. Mimo, że minęło już kilka miesięcy odkąd obejrzałem wszystko z tej franczyzy, to moja opinia na ich temat się nie zmieniła. Każdy z nich różni się od siebie, stanowi osobne wyzwanie. Gdy Sagara z nimi walczy, to każdy pojedynek może się skończyć dla niego w śmiertelny sposób. Polecam, nie zawiedziecie się.
[Kingdom]
O tym tytule ostatnio dużo piszę, więc tym razem będzie krótko. Gdybym miał podsumować ten tytuł jednym zdaniem, to powiedziałbym tak - "Chińska wersja GoT". Rozwijając - serial i komiks opowiadają o prawdziwych wydarzeniach, Okresie Walczących Królestw. W trakcie tej "ery" generałowie, królowie, kanclerze i premierzy walczą o wpływy i władze. Mamy w tym tytule mnóstwo charyzmatycznych bohaterów, którzy albo działają na własną rękę (o ile są na tyle potężni, że mogą sobie na to pozwolić) albo służą swoim władcom. W niektórych anime często się narzeka na to, że niewiele się dzieje, że postacie zazwyczaj tylko gadają... W przypadku "Kingdom" można te zarzuty wyrzucić do kubła na śmieci. Jak akcja się rozkręci po pierwszym arcu (nudnym i odpychającym ze względu na fabułę oraz przede wszystkim oprawę wizualną), to cały czas coś się dzieje. Jeżeli mamy spokojne etapy, to nie trwają one zbyt długo lub tylko pozornie nic się w nich nie dzieje - mamy mnóstwo spisków, próby osłabienia swoich rywali, zwierzchników, czy poprawy swojej własnej pozycji. Jeśli nie przeszkadza Wam czytanie komiksu na komputerze, czy smartfonie, to polecam zignorować adaptację i przeczytać komiks. Sam co prawda nie lubię ich czytać w takiej formie i czekam, aż w końcu jakieś wydawnictwo wyda "Kingdom" w Polsce, ale widziałem kilka kadrów i jestem nimi zachwycony. Kreska jest cudowna (poziom "Berserka" albo jeszcze wyższy), jest więcej brutalności (zakopano całą armię żywcem w głębokich dołach albo stworzono łuk triumfalny z rozczłonkowanych ludzkich ciał), fabuła jest jeszcze lepsza niż w anime + poziom komiksu wg opinii moich kolegów nie spada ani na chwilę. Jedyne wady, to plot armor wielu dowódców i elementy charakterystyczne dla anime (zbyt silne postacie, czasem niemożliwe działania), ale jeśli przymkniecie na to oko, to dostaniecie jeden z najlepszych tytułów, jakie zostały wydane w Japonii. Uważam że warto to przeżyć - pomijając "Full Metal Panic", to od lat nie czerpałem takiej radości z bing-watchingu japońskiej kreskówki.
[Vinland Saga]
A na koniec propozycja dla miłośników serialu z Travisem Fimmelem. Swego czasu "Vikings" był bardzo popularny, ale niestety jest to jeden z przykładów na to, że nie wszystkim serialom służy popularność lub można je nadmiernie wydłużyć. Nie bez znaczenia jest również fakt, że wraz z każdym sezonem, serial coraz bardziej tracił realizm i sens (pierwszy jest polecany przez wszystkich mi znanych historyków lub jej miłośników). "Vinland Saga" od początku za bardzo odlatuje w kierunku fantasy (jednakże jeśli macie wysoką tolerancję na elementy rodem z DBZ, to może nie będzie Wam to przeszkadzać), ale ma za to dobre morały, świetne postacie oraz ciekawą i atrakcyjnie przedstawionąfabułę. A jeśli dodamy do tego bardzo dobre, techniczne wykonanie od studia WIT, to nie pozostaje nam nic innego niż obejrzeć. Tym bardziej, że mimo kilku nierealistycznych postaci i walk, to dość dobrze przedstawia tamte czasy. Przy okazji dostajemy brutalne show, w którym leje się krew i kilkukrotnie zobaczymy miłe dla męskiego oka sceny.
Fabuła opowiada o Thorkellu - młodym chłopcu, który pewnego dnia wypłynął ze swoim ojcem (bodajże najpotężniejszym Wikingu w tamtym uniwersum). W jej trakcie zostali napadnięci przez Askeladda i jego piratów. Thors został zamordowany, ale przywódca piratów okazuje mu łaskę i przyjmuje syna do swojego zespołu. Razem uczestniczą w różnych walkach - zarówno przeciwko Anglikom, Duńczykom, Francuzom, jak i innym grupom Wikingów, którzy zachowują się tak, jak przystało na najemników - będą walczyć dla tego władcy, który zapłaci najwięcej. W trakcie pierwszego sezonu, Thorfinn próbuje zemścić się za śmierć swojego ojca, zabijając Askeladda w pojedynku 1vs1. Pierwszy sezon to majstersztyk, idealna propozycja dla ludzi, którzy dawniej pokochali serial telewizji History. Pojawiają się nawet postacie, które nie zostały zmyślone przez twórcę komiksu, tylko naprawdę stąpały po Ziemi i pływały po jej oceanach. Drugi został już zapowiedziany i zapewne w tym roku (lub 2023) go dostaniemy. Fabuła drugiej połowy komiksu, podobno różni się w znaczącym stopniu, od tego, co zobaczyliśmy w pierwszej. Wzbudza to duże kontrowersje wśród fanów, ale z tego co czytałem o jego fabule, to nie jest to jakiś ass-pull i pozostaje spójna z tym, co widzieliśmy. Po prostu fan oczekiwali czegoś innego. Co mnie nie dziwi, sam bym się bardzo zdziwił, gdybym dostał taką fabułą bez ostrzeżenia. Niemniej, jeśli szukacie dobrej animacji dla pełnoletnich widzów, to warto obejrzeć VS.
To tyle ode mnie. Jakie anime o tego typu tematyce moglibyście mi polecić? Chętnie wysłucham.
Bardzo lubię takie posty typu TOP10, dlatego chętnie będę je czytał. Sam niestety z tego typu anime nic nie mogę polecić, bo niewiele ich obejrzałem :(
Mała sugestia ode mnie. Wydaje mi się, że tekst byłby bardziej przejrzysty jakbyś odpowiednio eksponował poszczególne tytuły z topki (pogrubienie, powiększenie czcionki). Przydatna dla mnie byłaby tez informacja, gdzie dane anime mogę obejrzeć.
Dziękuję za sugestię, postaram się to uwzględnić przy kolejnych tekstach, w kwestii streamingu. Teksty top-10 są zarówno przyjemne do pisania, jak i czytania - można sobie pozwolić na pisanie wyłącznie o "mięsie", bez wspominania o nudnych detalach, w atrakcyjny dla czytelnika sposób. ;)