Zmiany, zmiany, zmiany - awans zawodowy nauczycieli

in #engrave2 years ago (edited)

Nigdy nie miałam szczęścia do procedur awansu zawodowego. Gdy zaczęłam pracę w szkole "awans już był", więc nie załapałam się na żaden stopień nadawany na podstawie stażu pracy. Mało tego - ponieważ podjęłam pracę 7 września (za nauczyciela, który miał nie iść na emeryturę ale jednak poszedł), nie mogłam od razu rozpocząć pierwszego stażu. W międzyczasie okazało się, że nauczyciele awansują za szybko, a to z kolei za dużo kosztuje, bo kolejny szczebelek to jednak podwyżka wynagrodzenia. Wymyślono dwuletnie przerwy pomiędzy kolejnymi stażami. Zupełnie bez pomyślunku przepracowałam przerwę, a potem dzieci, zmiana miejsca zamieszkania, praca w szkole tylko na zastępstwo (więc znów bez stażu). Potem myślałam, że do pracy w szkole już nie wrócę, zostałam bibliotekarzem. A jednak wróciłam i nie żałuję - inne źródła dochodów pozwalają mi na tego rodzaju "pasjo-pracę". No i mam umowę o pracę na czas nieokreślony, więc mogłam wreszcie zacząć kolejny staż - na stopień nauczyciela mianowanego.

Tak oto przepracowałam w szkole niespełna 9 lat i nadal byłam sobie kontaktowym - w trakcie stażu na mianowanie. Egzamin będę mieć(?), miałabym (?) po zakończeniu kolejnego roku szkolnego - w wakacje 2023. Ale teraz w zasadzie nie wiem nic, poza jednym - od 1 września do celów płacowych będę traktowana jako nauczyciel początkujący w zawodzie, czyli z najniższym wynagrodzeniem. Mam wyjść na plus. Dotychczas było tak, że stażysta otrzymywał 100% kwoty bazowej (pamiętajmy, że ta kwota była tak oszałamiająca, że trzeba było ją niedawno podnieść, aby osiągnęła najniższą krajową), a kontraktowy 111%. Teraz nauczyciele początkujący mają otrzymywać 120% kwoty bazowej. Kwota bazowa to jest takie nasze yeti - nikt tego na pasku nie widział. Zawsze jest to jakaś magiczna średnia, a organy prowadzące stać na najniższą, a nie na średnią. W szkole wypłata jest za miesiąc z góry, więc okaże się 1 września, ile to będzie złotych.

Kolejna niekorzystna dla mnie zmiana wynikająca z nowych pomysłów na awans, to wydłużenie czasu do uzyskania stopnia nauczyciela dyplomowanego. Według przepisów obowiązujących wcześniej, po uzyskaniu mianowania musiałabym przepracować w szkole rok, a potem mogłabym rozpocząć staż trwający 2 lata i 9 miesięcy. Zatem nauczycielem dyplomowanym zostałabym latem 2027 roku. Według nowych przepisów będę musiała przepracować 5 lat i 9 miesięcy. O dwa lata dłużej.

A teraz niepewności. Nie ma ciągle rozporządzeń, które naświetliłyby sytuację prawną takich osób jak ja - w trakcie stażu. Są ogólne informacje o okresie przejściowym trwającym aż do 2027 roku. Będę zatem mogła uzyskać mianowanie według dotychczasowych przepisów, choć gdy widzę zapisy na dotychczasowych zasadach (choć z pewnymi modyfikacjami), to od razu pytam: "z jakimi?". Tego jeszcze nie wiadomo. Nie wiadomo również, czy skoro mogę na starych zasadach (nie muszę), to będę również mogła inaczej. Czy przewiduje się możliwość podejścia do nowego egzaminu po wakacjach, za pół roku, za rok, uwzględnienie liczby lat przepracowanych jako nauczyciel kontraktowy? Nie wiadomo. Jak będzie wyglądał nowy egzamin? Też nie wiadomo.

Egzaminu w dowolnej formie (znanej, nieznanej) się nie boję. Mam pewien dorobek zawodowy, kilka projektów, którymi mogę się pochwalić, współprac z instytucjami. Dzięki pracy w bibliotece publicznej mam też dużą swobodę w procesach bibliotecznych - "ogarniam" inwentarz, katalog, UKD, nabytki, zamówienia, faktury, dary, ubytki, skontra. Z przepisami oświatowymi też jestem na bieżąco - jestem w zespołach zadaniowych (dwóm przewodniczę), które tworzą dokumenty, więc siłą rzeczy ciągle korzystam z aktualnych przepisów prawa.
Proszę mnie egzaminować.

A czy jako nauczyciel początkujący będę mogła pełnić dotychczasowe funkcje? To się trochę nie dodaje. Nauczyciel początkujący to stopień "testowy", sprawdzajacy, czy kandydat w ogóle nadaje się do zawodu, czy pod okiem mentora (doświadczonego kolegi z grona) wdroży się we wszystkie obowiązki. Jeżeli się nie wdroży, po 6 latach nie uzyska mianowania, to nadejdzie koniec przygody z oświatą - zwolnienie z pracy.
Jak zatem jako początkujący mam robić to, co robiłam dotychczas - nowelizować statut, przewodniczyć zespołowi WDN, pisać i publikować regulaminy rekrutacji, tworzyć plan pracy szkoły? Czy to będzie legalne? :)

I jak to "początkowanie" i sprawdzanie, czy delikwent w ogóle nadaje do zawodu ma się do tego, że w kuratorium mianowanym się po prostu zostanie - bez mentora, bez prowadzenia zajęć, bez oceny pracy, bez egzaminu. Krótko mówiąc - bez pracy w szkole! A czy za cztery lub sześć lat tak samo nada się tym osobom dyplomowanie? Czy nie powinno być dokładnie na odwrót - że w kuratorium na stanowiskach, na których wymagane są kwalifikacje pedagogiczne, zatrudnia się po prostu osoby z doświadczeniem, czyli takie, które mianowanie i dyplomowanie uzyskały tak jak wszyscy pozostali nauczyciele - w pracy w szkole? Pytanie retoryczne.

Gdy pojawią się stosowne rozporządzenia, napiszę, jaką drogę do mianowania wybiorę. A może nie będę miała wyboru?
cdn.


Pierwotnie opublikowano na Lectorium. Blog na Hive napędzany przez dBlog.

Sort:  

Każdy belfer ma jakieś dziwne przygody z tymi stopniami. Już nawet zapomniałem do którego szczebla doszedłem, jeden mi też cofnęli i robiłem go dwa razy na skutek zignorowania przez górę jakiś tam przepisów.

Z tego wszystkiego jak teraz biletuję turystów na Westerplatte to nauczyciele mają u mnie ulgowy. Uznaniowo.

Żeby nie było zbyt prosto i nudno dają w pakiecie przygody.
Dość okropne Twoje przejścia, ale niestety wcale nie odosobnione. Znam podobną historię, w której wszystkie ceregiele wyniknęły stąd, że radca prawny urzędu - organu prowadzącego zinterpretował przepisy w powiedzmy "unikalny" sposób.

Bardzo miła ta uznaniowość. :)

Co prawda w szkolnictwie nie pracowałem, ale mam też swoje doświadczenia z gonienie awansowego króliczka.
Na studia zdecydowałem się dość późno, bo po trzydziestce. Myśl, która mi przyświecała to ukończenie studiów licencjackich, a później kurs oficerski i znaczny awans (w tym finansowy). W trakcie mojego studiowania zmieniły się przepisy i na kurs oficerski wymagany był mgr. Po licencjacie poszedłem za ciosem i uzupełniałem wykształcenie do mgr. Wtedy dostałem drugi cios od MONu, bo wprowadzono limit wieku na kurs oficerski - 35 lat. W chwili, kiedy ja broniłem pracę magisterską miałem 36 lat, więc zostałem z tym mgr jak Himilsbach z angielskim. Trzy lata później, zdecydowałem się zakończyć wojskową karierę i odejść do rezerwy. Rok później MON zniósł limit wiekowy.

MON ze znacznie większym rozmachem niż MEN. Nie dziwię się, że znieśli limit, pytanie po kiego grzyba go w ogóle wprowadzali. Wydaje się rozrzutnym takie gospodarowanie zasobami - gdy młodemu, zdrowemu, silnemu i najważniejsze - doświadczonemu i wyszkolonemu człowiekowi mówi się "a, ty to weź idź na emeryturę, bo w sumie nie mamy ci już nic do zaoferowania".
Na szczęście ludzie są mądrzejsi "niż ustawa przewiduje" i potrafią wbrew pomysłom ministrów rozwijać się zawodowo. :)

pytanie po kiego grzyba go w ogóle wprowadzali.

Jak to po kiego, wyłącznie dlatego, żebym nie został oficerem 😉

O zarządzaniu zasobami ludzkimi to musiałbym napisać powieść w odcinkach 🤔😆

Pewnie słyszałaś o nowej ustawie o obronie ojczyzny, będąc w maju w Polsce rozmawiałem z kolegą kadrowcem. Ustawa weszła w życie bez aktów wykonawczych, jednym z pierwszych poleceń po wejściu jej w życie było obdzwonienie żołnierzy, którzy odeszli z wojska w tym i ubiegłym roku, żeby ich zachęcić do powrotu. Wprowadzono nowy dodatek, nazwany przez żołnierzy 'balkonikowym', czyli za służbę ponad 25 lat. W jednostce wojskowej kolegi do takiego dodatku kwalifikuje się ponad 30% stanu, za moich czasów było to najwyżej 10%.

Bez aktów wykonanwczych - brzmi znajomo. :)

Ale, ale - media kusiły całkiem atrakcyjną stawką brutto za dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Czy jest szansa, że odmłodzi to nieco szeregi armii?

Społeczeństwo się starzeje i chyba to nas czeka - że grupy zawodowe też się będą starzały. W oświacie idzie to szybko, bo stawki dla młodych są wyjątkowo zniechęcające.

Stawki są bardzo kuszące, ja odchodząc z wojska 9 lat temu po blisko 20 latach służby miałem brutto tyle co obecnie poborowy na rękę po przekroczeniu bramy jednostki. W porównaniu do cywilnego rynku pracy to jest mega kuszące, ale nie sądzę, żeby udało się im zrealizować cele 300 tysięcznej armii, myślę, że sukcesem będzie przekroczenie 200 tys.
Moim zdaniem, co potwierdzają służący jeszcze koledzy, politycy rządzącej partii, żeby jeszcze bardziej zachęcić do służby posuną się do przywrócenia wcześniejszych zasad emerytalnych, czyli minimum 15 lat bez ograniczeń wiekowych (obecnie jest to 25 lat służby i minimum 55 lat dotyczy przyjętych po 31 grudnia 2012r).

Racja - osiągnięcie celu może być trudne. Tak naprawdę młodzi ludzie nie chcą iść do wojska. Ta oferta finansowa jest kusząca dla tych, którzy wiedzą, że nigdzie nie dostaną choćby zbliżonej stawki. Przykłady zainteresowanych zasadniczą służbą? Młodzian, który nie ukończył szkoły zawodowej (zrezygnował, zabrał papiery) lub inny, który wprawdzie szkołę zawodową ukończył, ale nie zdał egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. Cóż - może właśnie w armii się odnajdą i wojskowy dryl jakoś ich ukierunkuje w życiu.

Dołączam do grona zdegradowanych :) Pracuję w szkole od dwóch lat, radośnie udało mi się zrealizować staż w pierwszym roku pracy i już oczami wyobraźni widziałam siebie wspinającą się po drabinie awansu zawodowego xD No cóż, jestem ciekawa co czas przyniesie. Może w tej wersji chociaż podwyżkę od września :)

Witaj w klubie! :)
Koniecznie skorzystaj z opcji skrócenia początkowania o rok. :)

Muszę o tym poczytać!
Właściwie to dopiero Twój tekst uświadomił mi degradację. Widziałam info o podwyżkach dla stażystów i zmianach, ale zakładałam, że skoro jestem już kontraktowym to mnie to nie dotyczy więc nie wczytywałam się dokładnie. A tu psikus.

Tu się o wielu rzeczach dopiero dowiemy - wraz z rozporządzeniami. :)

Jeszcze jedna niewiadoma, która nasunęła mi się przy powtórnym czytaniu tekstu (tak - staram się robić korekty, literówki zawsze się zdarzają). :) Skoro okres przejściowy ma trwać aż do 31 sierpnia 2027 roku, to czy mogę w tym czasie zrobić dyplomowanie na starych zasadach? Zdążyłabym.