W dzieciństwie sadziłam pestki cytrusów. Wyrastały drzewka, ale nie chciały kwitnąć i owocować. Teraz przeważył u mnie pragmatyzm - sadzę to, co obficie owocuje, nie choruje, nie wymaga oprysków.
Choć przyznam się, że niedawno czytałam o uprawie aktinidii - polskie kiwi mnie trochę kusi. :)
You are viewing a single comment's thread from:
Ale cytrusy można zaszczepić... w sumie już o tym pisałyśmy kiedyś ;)
Aktynidie kupiłam tego lata, zobaczymy jak im się u mnie spodoba. Póki co, jedna z czterech roślinek padła od razu po przesadzeniu :(
(tak, wiem, mam zaległości w pisaniu...)
Jeżeli lata i zimy będą tak łagodne, to pewnie w końcu skuszę się na własne drzewko cytrynowe. :)
A właśnie dziś byłam w lokalnym centrum ogrodniczym - aktinidii nie mają, ale kupiłam przepiękne narzędzie do wyrywania chwastów.
Gratuluję zakupu :)
A cytrynkę można i na parapecie czy gdzieś w domu ;)
(może po sezonie napiszę w końcu o szczepieniu drzewek, to bardzo proste jest jak się okazało)
Czekam z niecierpliwością na wpis. :)